Październik to miesiąc, w którym grabienie liści w moim ogrodzie należy do tzw. syzyfowych prac. Można non-stop grabić, a i tak za chwilę cały trawnik jest znów w liściach. Po wielu latach doświadczeń od pewnego czasu sprzątam liście jedynie z trawnika i z oczka wodnego. Wygrabianie ich z kory jest bezsensowne gdyż razem z liśćmi zbiera się też korę. Oczywiście z miejsc wyłożonych agrowłókniną i korą też sprzątam liście, ale robię to dopiero wtedy, kiedy na drzewach nie ma już ani jednego listka.
Do ogrodu chociaż na chwilę znów zawitał porządek.
Oprócz liści w ogrodzie leży też mnóstwo igieł sosnowych. W tym roku jest ich wyjątkowo dużo. Sosny gubią je praktycznie cały czas. Jednakże kulminacja tego zjawiska miała miejsce pod koniec sierpnia i we wrześniu. Nie wiem czy jest to spowodowane wyjątkowo dotkliwą w tym roku suszą czy też to naturalny cykl wymiany igieł. Faktem jest, że w tym roku mnóstwo drzew (sosny, świerki) oraz krzewów iglastych takich jak cisy czy jałowce brązowiało i gubiło igliwie. Mam nadzieję, ze nie było to spowodowane żadną choroba grzybową.
Dziś porządki zrobiłem tez za ogrodzeniem od strony ulicy. Wyrwałem niestety aksamitki, które zniszczył ostatni przymrozek.Wiosną będę poszerzał rabatkę po prawej stronie od furtki. Teraz miejsce to pozostanie puste, aż do momentu przebudowy i posadzenia tam wiosennych kwiatów.
Przymrozek zniszczył tez kanny (pacioreczniki), które dostałem od jednej z moich sąsiadek. Dziś obciąłem zwiędnięte liście, wykopałem też bulwy, które w trakcie sezonu wegetacyjnego bardzo się porozrastały. Na pewno wiosną kanny znów pojawią się przed ogrodzeniem.
Dziś ze schodów zniknęły przemrożone begonie, pelargonie i surfinie. Jutro planuję posprzątać kwiaty z doniczek na balkonie. Pozostały tu jedynie najbardziej odporne na niekorzystne jesienne warunki atmosferyczne wrzosy oraz chryzantemy.
Z kącika roboczego zabrałem sadzonki ukorzenionych przeze mnie trzmielin, juk i bluszczy oraz zadoniczkowane latem samosiejki tuj, cisów czy bluszczy pospolitych. Doniczki przeniosłem do szklarenki rodziców. Tam spędzą cały okres chłodów.
Dziś po raz kolejny oczyściłem też oczko wodne. Znów było w nim pełno liści. Założyłem też na oczku specjalną siatkę, na której osadzać się będą spadające liście. Nie utoną one w oczku i nie będą w nim gnić. Przypomnę tylko, że w procesie gnicia zużywany jest tlen, który w okresie zimowym jest bezcenny dla ryb. Jego utrata może doprowadzić do ich śmierci!
Na południu Polski spadł śnieg. U mnie póki co wciąż jeszcze jest zielono. Dziś gdy kończyłem sprzątanie zaczęło padać. Na szczęście był to deszcz. Nie go spadnie jak najwięcej gdyż w ogrodzie jest makabrycznie sucho.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Ja też już pochowałam część kwiatów...jutro chyba schowam resztę....kociamberek widzę kontroluje prace...:-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście od jutra ma się powoli ocieplać. Dziś rano u mnie już nie było przymrozku. Za to popołudniu spadł długo oczekiwany deszcz. A Dyziek.. Tak, on zawsze pomaga w ogrodzie ;) Serdeczności Jolu!
UsuńU mnie od wczoraj jest biało! Około 5 cm śniegu, więc prace zostały odsunięta na czas nieokreślony. Co gorsze nie zdążyłam zebrać wszystkich jabłek i winogron :( Mam nadzieję, że jesień jeszcze wróci - mam do posadzenia jeszcze parę roślinek. Pozdrawiam zimowo!
OdpowiedzUsuńOjej, to współczuję. Podobno jednak ma jeszcze wrócić normalna jesienna pogoda. W weekend słońce i nawet 16-18 stopni :) Serdeczności!
Usuń