UWAGA!

BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY

NA PORTAL

www.zimozielonyogrod.pl

ZNAJDZIECIE TAM

ZARÓWNO STARE JAK I NOWE WPISY


Partnerami portalu są:

Fiskars.pl

Idealnytrawnik.pl

piątek, 30 marca 2012

Wejście 1

Podobnie jak kształt i wygląd ogrodu ewaluowało i zmieniało się otoczenie wejścia do mojego domu. Pierwotnie miałem pomysł na stworzenie skarp kilkupoziomowych, na których rosłyby iglaki. Z uwagi na to, że podstawą obu skarp po prawej jak i po lewej stronie schodów jest gruz, stworzenie skarp kaskadowych okazało się bardzo trudne do wykonania.


Padający deszcz wypłukiwał ziemię z kaskad. Poza tym gleba była tam bardzo niestabilna. Dlatego koncepcja ta wymagała pilnych zmian. Postanowiłem zrobić skarpy ze spadkiem powierzchni pod kątem ok. 35 stopni, tak aby ziemia była tam stabilna. Pod wierzchnią warstwą gleby nie ma żadnego stabilizatora.


Na powyższym zdjęciu widać niedawno posadzone trzmieliny, które teraz już prawie zarosły obie skarpy, ale o tym trochę dalej. 

W 2008 roku trzmieliny miały już rok, a ziemia na skarpach cały czas dobrze się trzymała. Wtedy rosły tam też jeszcze jałowce płożące, które później przesadziłem w okolice furtki wejściowej do ogrodu (z ulicy).



W 2009 roku na skarpach pojawiła się runianka japońska, barwinek oraz bluszcz pospolity (odmiana Goldchild). Runianka już dwukrotnie od tamtej pory zmieniła lokalizację, ale mam nadzieję, że teraz już rośnie w docelowym miejscu. Ta odmiana bluszczu niestety przemarza zimą, dlatego w tym roku postanowiłem go wyrwać, tym bardziej, że trzmielina coraz wyżej dorasta i niedługo zadarni całe skarpy. Jak widać na zdjęciach skarpy są ogrodzone drewnianym rollboarderem.


Wszystkie rośliny zaczęły się tam dosyć silnie rozrastać. I tu przestroga dla wszystkich ogrodników. Sadząc jakiekolwiek krzewy czy kwiaty pamiętajmy, że one rosną!!! Ja o tym chyba zapomniałem i po jakimś czasie miałem niechlujny gąszcz, którego wcale nie chciałem. Tak wyglądały skarpy latem 2010 roku.


2011 rok przyniósł małą rewolucję. Podczas remontu a w zasadzie zmiany chodnika postanowiłem również zmienić wygląd skarp. Trzmielina zaczęła naprawdę silnie rosnąć i trzeba ją było dwukrotnie przycinać. Stwierdziłem więc, że pozwolę jej rosnąć, tak, żeby zadarniła całe skarpy. Po pierwsze ładne to wygląda, a po drugie jej korzenie świetnie utrzymują glebę, i nie spływa ona podczas nawet bardzo silnych opadów deszczu. Poniżej zdjęcie z 11 września 2011.


Tak wyglądają skarpy dzisiaj. Zdjęcia zostały zrobione 30 marca 2012 roku popołudniu. 
Trzmieliny są już przycięte. Pomimo tego, że z uwagi na brak śniegu niektóre listki lekko podmarzły wyrastają już młode liście. Te stare i brzydkie za chwilę opadną. Docelowo trzmielina ma pokryć równo podciętym i gęstym dywanem całe skarpy. Mam nadzieję, że szczególnie pięknie prezentować się one będą zimą kiedy otacza nas dużo smutnej szarości. 

Zapraszam do oglądania.







czwartek, 29 marca 2012

Wiosenne zmiany w ogrodzie 2

Mimo chłodnego wiatru prace ogrodowe trwają w pełni. Ostatnio pisałem o ozdobnym łuku, w którym rosły juki. Dzisiaj juki już rosną gdzie indziej. Teoria przekształciła się w praktykę. na ich miejscu posadzę bukszpan. A juki będą zdobić otoczenie oczka wodnego. W ich sąsiedztwie posadzę małą palmę, po raz kolejny ryzykując jej przemarznięcie w czasie kolejnej zimy. Tak wygląda miejsce po jukach.


A to ich nowe miejsce. Jak się trochę ukorzenią to obetnę ich dolne liście tak, aby pobudzić je do tworzenia pnia.



Krokusy w słońcu pokazały swoją pełną krasę. Pewnie niedługo zaczną przekwitać dlatego to chyba ostatni moment na to, żeby podzielić się z Państwem ich kolorytem i pięknem.

Ciekawostką jest, że cebulek krokusów nie trzeba wyjmować na zimę z ziemi. Potrafią one się rozrastać nawet przez 7 kolejnych lat tworząc co roku wiosną coraz większy kolorowy "dywanik" ze swoich kwiatów. Krokusy najładniej chyba wyglądają w trawniku, tym bardziej, że kwitną w okresie kiedy nie kosimy jeszcze trawy więc zupełnie tam nie przeszkadzają. Poniżej prezentuję3 zdjęcia krokusików w moim ogrodzie.

 

środa, 28 marca 2012

Wiosenne zmiany w ogrodzie 1

Pogoda sprzyja pracom ogrodowym, świeci piękne słońce i temperatura szybko rośnie. Wiosna... cudowna pora roku. Ogród wraca powoli do życia. A ja mam już plany na zmiany w nasadzeniach roślin. Kilka lat temu postanowiłem zrobić charakterystyczny łuk przed wejściem do domu, równoległy do ścieżki i murków skarp przy schodach. Na poniższych zdjęciach zobaczycie Państwo jak powstawała koncepcja łuku i jakie przechodził on metamorfozy. Teraz nastał czas na kolejne zmiany. Pod zdjęciami znajdziecie Państwo ich uzasadnienie.

Na początku pojawiły się dwie juki. Tak to wyglądało 21 października 2006 roku.


Potem pojawiły się kolejne juki posadzone równolegle do ścieżki. 21 maja 2007.


Następnie pojawił się sam łuk, który wcześniej był jedynie założeniem wirtualnym. 01 czerwca 2009. Łuk został wysypany białym grysem.Bardzo ładnie to wyglądało ale niestety jest mało praktyczne. Poniżej napiszę Państwu dlaczego.


W 2010 roku łuk został poszerzony, aby umożliwić wygodniejsze koszenie trawnika. Cały czas był jednak wysypany białym grysem.


No i pora na rok ubiegły. W trakcie zmiany nawierzchni ścieżek wpadłem na pomysł obudowania łuku kostką granitową. Tak to wyglądało 11 września 2011.


Pomimo wyłożenia podłoża łuków agrowłókniną i wysypania dosyć grubej warstwy grysu trawa i zielsko cały czas tam rosną i mają się dobrze. Poza tym w moim ogrodzie jest sporo sosen, które cały czas zmieniają igliwie. Bardzo ciężko jest wybierać opadnięte igły spomiędzy drobnych kamyków, nawet odkurzaczem ogrodowym, bo wciąga on również drobniejszy grys.

Ale nie jest to jedyny powód zmian. W ubiegłym roku dwie z moich juk zakwitły, wyglądały bardzo pięknie ale niestety główny pęd (rozeta) juki po przekwitnięciu zamiera. Obok niego wyrasta kilka młodych juk, tworząc kępę. A kępy nie pasują do mojego założenia estetycznego. Dlatego dziś przesadzę juki. Ich nowe miejsce będzie przy oczku wodnym. Obok nich posadzę małą palmę, o której pisałem w poście o moich porażkach w uprawie palm w Polsce. A w miejscu juk będą rosły bukszpany. Już zakupiłem je na Allegro. Powierzchnię wysypię natomiast albo grubszym kamieniem otoczakiem  (3-4 cm średnicy) albo korą sosnową. Dopasuję również kształt zakończeń łuków do ścieżek, tak aby były one ze sobą zharmonizowane.

Zapraszam Państwa do codziennej lektury bloga. W razie pytań dotyczących jego zawartości merytorycznej proszę wysyłać maile pod adres: zimozielonyogrod@gmail.com 

Bardzo proszę również o komentarze i uwagi.

poniedziałek, 26 marca 2012

Początki ogrodu


Wzięło mnie dziś na wspomnienia. Każdy z nas ma takie dni, że ogląda stare zdjęcia, myśli o tym co było, co zrobił kiedyś i co by zrobił teraz w takiej samej sytuacji (gdyby się powtórzyła).Gdy sześć lat temu zaczynałem moją przygodę z roślinami, ogród wyglądał zupełnie inaczej niż teraz. Dom również. Był świeżo po rozbudowie, bez tynków zewnętrznych, jedynie ocieplony styropianem. W ogrodzie rosły drzewa, które pewnie pamiętają jeszcze XIX wiek, a może i pierwszą Rzeczpospolita. Na poniższych zdjęciach możecie Państwo zobaczyć ogród w końcu sierpnia 2006 roku.Trawa dopiero zaczęła wschodzić po posianiu. W maju 2006 potraktowałem cały stary trawnik (a w zasadzie zielsko i kępy trawy) Round-up'em. W lipcu zamiast jechać na urlop przekopałem cały ogród, wybrałem resztki kęp traw i zeschnięte zielsko, rozsypałem nawóz i posiałem trawkę.



W górnej części zdjęcia widać dwa duże krzewy bzów. Od lata 2010 roku już ich nie ma. W ich miejscu rosną dwa rododendrony, które w przeciwieństwie do dzikich bzów są zielone przez cały rok i kwitną dużo ładniej niż bzy. Na zdjęciach z 2006 roku widać, że w ogrodzie brakuje krzewów, nie ma bluszczy a skarpy przy niewykończonych jeszcze wtedy schodach zupełnie nie były zagospodarowane.


W 2006 roku nie było jeszcze ścieżek, nie myślałem też wtedy o altance czy grillu stacjonarnym. Okolice furtki też były zupełnie inne niż teraz. O żywopłocie nawe mi się nie śniło Ale powoli rodziło się we mnie hobby, które do dziś się rozwija, i które mam nadzieję nie osiągnęło jeszcze swojego szczytu.


A tak wyglądał ogród w połowie września 2011. Zupełnie inne miejsce. Patrząc na te zdjęcia (poniżej) już nie tęsknię za tym starym ogrodem.




Mam już nowe pomysły na zmiany w ogrodzie. Oby tylko pogoda dopisała i sił nie zabrakło. Będę na bieżąco dzielił się z Państwem tym, co dziać się będzie w moim ogrodzie. Zapraszam do lektury.


niedziela, 25 marca 2012

Wiosna czy zima?

Dzisiaj trochę wspomnień z ubiegłych lat. Poniżej znajdziecie Państwo zdjęcia mojego ogrodu robione w końcówce marca, począwszy od 2007 roku. Na niektórych widać wiosnę, inne pokazują ogród w iście zimowej scenerii. Niestety nie mam zdjęć z marca 2011 roku. Przygotowania do prezydencji i samo jej przeprowadzenie (oczywiście w moim skromnym obszarze działania) zajęło mi na tyle dużo czasu, że nie miałem kiedy robić zdjęć. Zapraszam do obejrzenia. 

25 marca 2007 roku. Na zdjęciach widać dopiero co ułożoną ścieżkę. W ogrodzie nie ma jeszcze większości krzewów. Nie ma również mostku przy sosnach, tam gdzie jest przerwa w ścieżce. budowa mostku była konieczna, gdyż w tym miejscu bardzo płytko są korzenie sosen i dębu. Ich wycięcie, niezbędne do położenia chodnika mogłoby grozić uszkodzeniem systemu korzeniowego tych drzew, a w skrajnym wypadku do ich przewrócenia w czasie silnego wiatru. Na schodach w doniczkach rosną dwa jałowce, które obecnie posadzone są po obu stronach istniejącego już mostku.




Pora na 2008 rok. Pierwsze zdjęcie pochodzi z 24 marca.Widać na nim bratki przykryte pierzynką ze śniegu. Bratkom ani śnieg ani lekki mróz nie zaszkodziły i pięknie kwitły jeszcze przez cały kwiecień i część maja.


To zdjęcie zostało zrobione dwa dni później, czyli 26 marca. Tym razem pod śniegiem jest palma. Biedaczka nie przeżyła zimy.

Marzec 2009 roku nie był łaskawy dla roślin.


26 marca 2010 roku kwitły już krokusy.


Jak wygląda marzec tego roku w moim ogrodzie możecie Państwo zobaczyć na zdjęciach w innych postach na moim blogu. Serdecznie zapraszam do lektury.

sobota, 24 marca 2012

Ostrokrzew


Ostrokrzewy (Ilex) są zimozielonymi krzewami liściastymi, dorastającymi do wysokości nawet  kilku metrów. niezależnie od odmiany ostrokrzew rośnie dość powoli. W moim ogrodzie ostrokrzewy "Ilex meservae" rosną jako żywopłot, posadzone na przemian odmiany męska i żeńska. Krzewy, żeby owocowały potrzebują obu odmian. Zimują w gruncie bez żadnych większych problemów. Są bardzo odporne na mróz, wiatr i śnieg.

Ostrokrzewy wyjątkowo dobrze znoszą cięcie, które należy wykonać na wiosnę, po zakończeniu okresu porannych przymrozków. Liście ich są skórzaste i błyszczące, często ząbkowane. Dokładny opis poszczególnych odmian ostrokrzewów znajdą Państwo już wkrótce na mojej stronie internetowej. Poniżej przedstawiam zdjęcia ostrokrzewów posadzonych jako żywopłot. Rosną w tym miejscu od lipca 2011 roku.



Owocami ostrokrzewów zimą żywią się ptaki. Dla ludzi są lekko trujące i mogą powodować bóle żołądka i torsje.

W moim ogrodzie rośnie również pojedynczy prowadzony w formie małego drzewka ostrokrzew kolczasty Argentea Marginata (Ilex aquifolium Argentea Marginata). Mimo tego, że jak podają źródła może on rosnąć w strefach USDA od 7 do 9 to u mnie jak do tej pory przeżył wszystkie zimy bez żadnego szwanku, dodam, że nigdy nie był niczym okrywany. Oto on zarówno latem jak i zimą. Więcej informacji o strefach mrozoodporności znajdą Państwo wkrótce na mojej stronie internetowej.




Na początku marca przyciąłem gałązki tego ostrokrzewu, tak aby rósł on w formie kuli.

Ostrokrzewy lubią miejsca słoneczne lub półcieniste. Gleba powinna być lekko kwaśna i dobrze przepuszczalna. Ściółkowanie np. korą sosnową chroni system korzeniowy rośliny przed nadmiernym przesuszeniem oraz przed zmarznięciem. Wymagają regularnego, ale niezbyt obfitego podlewania.

piątek, 23 marca 2012

Wiosna w pełni

Przedwczoraj jedna z sikorek oglądała budkę lęgową. Potem widziałem, jak sikorka znosiła do niej kawałki gałązek, ale nie wiem czy to ta sama, która wcześniej oglądała budkę czy jakaś inna. W każdym razie wygląda na to, że któraś z sikorek zakłada w niej swoje gniazdko. 


Przedwczoraj rozsypałem nawóz do trawnika, dziś natomiast zasiliłem rododendrony oraz iglaki nawozem przeciw brązowieniu igieł. To ważne szczególnie na mojej ocienionej działce, gdzie iglaki mają czasami trochę za mało słońca przez co są wrażliwsze i bardziej podatne na różne choroby. Świerki conica opryskałem przeciwko przędziorkom, bo w półcieniu one są szczególnie groźne dla tej pięknej odmiany świerku.

Zarówno trawnik jak i krzewy po podsypaniu nawozem wymagają intensywnego podlania. Nawóz długo działający nie rozpuszcza się od razu w glebie, dlatego też jeśli przez jakiś czas nie ma opadów deszczu to podlewanie należy regularnie powtarzać.

Ostatnie dni przyniosły piękną pogodę i wysokie temperatury. Trawnik zaczyna się intensywniej zielenić, a krokusiki pokazują swoje piękno.




Już niedługo powinienem wyczyścić oczko wodne i wymienić w nim część wody. Ubiegłej jesieni nie rozciągnąłem nad oczkiem siatki zabezpieczającej przed liśćmi i przypuszczam, że na dnie jest ich całe mnóstwo. W ogrodzie mam kilka dużych dębów, ich liście gnijąc zakwaszają wodę w oczku. Już czas na przeczyszczenie filtra do wody i jego uruchomienie. A kiedy temperatura wody przekroczy ok. 8 - 10 stopni będzie można już dokarmiać ryby.


Na schodach wejściowych do domu stoją donice z bratkami, które od soboty (wtedy je posadziłem) już się trochę rozrosły. Zasiliłem je nawozem do roślin kwitnących. I chyba działa.



W cieniu bardzo ładnie prezentuje się zimozielony kącik, gdzie rosną rododendrony, skimie, aukuby i pierisy. Przy dębie ukorzeniłem trzmielinę pnącą ale sadzonki są jeszcze malutkie. Skimie, aukuby i pierisy lubią ziemię lekko zakwaszoną dlatego też można śmiało zasilać je nawozami do różaneczników i azalii. Nie zapominajmy o podlaniu roślin po podsypaniu nawozu. W sklepach można też kupić nawozy rozpuszczalne w wodzie. 


czwartek, 22 marca 2012

Mieszkańcy mojego ogrodu - dzięcioł czarny

O tym pięknym ptaku pisałem już w starszym poście pt. "Zimowe klimaty". Dzięcioł czarny (Dryocopus martius) zamieszkuje tereny począwszy od Francji poprzez Europę Środkową, północne Bałkany, południową Skandynawię, europejską i azjatycką południową część Rosji, aż po północne Chiny i Japonię. Jest średniej wielkości ptakiem osiągającym długość ciała do ok. 50m. Rozpiętość jego skrzydeł dochodzi do ok. 75 cm. Samice są nieco mniejsze. Jak wskazuje nazwa, ten gatunek dzięcioła charakteryzuje się czarnym upierzeniem. Samce posiadają na głowie charakterystyczną czerwoną "czapeczkę". Samice mają jedynie wąską czerwoną przepaskę na czubku głowy. Warto podkreślić, ze jest to największy z dzięciołów.



Dzięcioł czarny wykuwa dziuple w drzeach dosyć wysoko nad ziemią, jak podaje Wikipedia jest to co najmniej wysokość 8 metrów.Ptak ten stuka w drzewo powoli i majestatycznie. O ile w locie i na drzewach prezentuje się bardzo ładnie, o tyle chodząc po podłożu wydaję się dosyć pokraczny, Chodzenie po prostu nie wychodzi mu najlepiej.


Ciekawostką jest, że dziuplę wykuwają wspólnie samica i samiec. Czyż to nie piękne? Wikipedia podaje, że dzięcioły te wykuwają kilka dziupli w tej samej okolicy, a następnie wybierają na swoje gniazdo tę najlepiej usytuowaną. Samica w kwietniu lub maju składa od 4 do 5 jaj, małe dzięciołki czarne przychodzą na świat po ok. 14 dniach wspólnego (samica i samiec) wysiadywania jaj. Po następnych 4 tygodniach młode opuszczają gniazdo jednak jeszcze przez jakiś czas korzystają z dokarmiania przez oboje rodziców.


Z innych wykutych ale nie zasiedlonych przez dzięcioły czarne dziupli korzystają ptaki nie wykuwające dziupli oraz nietoperze czy wiewiórki. Dzięcioły czarne żywią się owadami tymi z drewna oraz mięczakami (ślimaki) czy motylami lub nasionami.

W Polsce dzięcioł czarny objęty jest całkowitą ochroną.


Post ten powstał przy wykorzystaniu materiałów pochodzących z serwisu Wikipedia.

środa, 21 marca 2012

Pieris japoński

Pieris japoński (Pieris japonica) jest liściastym krzewem zimozielonym, który z powodzeniem wytrzymuje nasze mroźne zimy. Podobnie jak większość liściastych roślin zimozielonych, wymaga on kwaśnej i wilgotnej gleby próchniczej. Krzew należy regularnie podlewać, nawet zimą gdy temperatura przekroczy 0 stopni wskazane jest podlanie pierisa, gdyż nic tak go nie wyniszcza jak zimowa susza oraz mroźne wysuszające wiatry. Dlatego też dobrze jest posadzić ten krzew w miejscu osłoniętym, najlepiej w półcieniu. Pieris dobrze znosi również stanowiska słoneczne, na których lepiej kwitnie, ale w takim miejscu szybciej wysusza się podłoże. Ściółkowanie korą sosnową zapobiega nadmiernemu parowaniu wody z gleby late, natomiast zimą zabezpiecza system korzeniowy przed przemarznięciem oraz wysuszeniem. Poza tym kora zapobiega rośnięciu chwastów. Najlepiej jeżeli wysypana jest na wcześniej rozłożoną agrowłókninę, która przepuszcza wodę. Jest wiele różnych odmian pierisów, różniących się kolorem liści oraz osiąganymi rozmiarami. Największe z mich w naszych warunkach klimatycznych mogą osiągnąć wysokość nawet 3 metrów. Na krzewach wiosną pojawiają się białe i dzwonkowate kwiaty, wyglądem trochę przypominające konwalie. Po przekwitnięciu dobrze jest obciąć zwiędłe kwiatostany. Pozwala to na wzmocnienie i lepsze rozrastanie się rośliny. Na poniższym zdjęciu widać w jego dolnej części widać dwa rodzaje pierisu, po lewej stronie jest odmiana karłowata "White pearl", po prawej "Debutante". Tu w towarzystwie rododendronów i bluszczu. Obok rośnie skimia japońska, ale na tym zdjęciu jej nie widać.



Poniżej odmiana "Flaming silver". Krzew ten rośnie powoli i osiąga około 1 metra wysokości.Jeśli rośnie w zacisznym i osłoniętym miejscu nie wymaga okrycia na zimę. Jednak w miejscach gdzie hula wiatr lepiej roślinę okryć agrowłókniną. Jesienią nie zapominamy o obfitym podlewaniu (jeśli jest sucho).


Na poniższym zdjęciu widać pieris japoński przykryty pierzynką ze śniegu. Tuż za nim widać aukuby japońskie, skimie i rododendron.


Bardzo pięknie prezentuje się pieris japoński "Katsura", który charakteryzuje się ciemnoczerwonymi młodymi przyrostami. Niestety nie mam zdjęcia tego pierisa. Rósł w moim ogrodzie, ale przez brak  wiedzy o jego pielęgnacji (szczególnie odnośnie podlewania jesienią i zimą) po prostu usechł.