UWAGA!

BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY

NA PORTAL

www.zimozielonyogrod.pl

ZNAJDZIECIE TAM

ZARÓWNO STARE JAK I NOWE WPISY


Partnerami portalu są:

Fiskars.pl

Idealnytrawnik.pl

niedziela, 29 kwietnia 2012

Yucca - egzotyka w ogrodzie 2

Na pewno pamiętacie Państwo zdjęcia moich juk sprzed roku czy dwóch, kiedy rosły w łukach równoległych do ścieżek koło domu. Założeniem było, że będą one rosły pojedynczo ozdabiając w ten sposób obie strony wejścia do domu i nadając im egzotyczny wygląd. Kiedy je sadziłem nie wiedziałem, że te gatunki juk po przekwitnięciu zamierają, a obok nich wyrastają ich "dzieci" z czasem tworząc kępy, przepiękne, ale jednak kępy, a nie pojedyncze rośliny. Dodam tylko, że piszę teraz o yucca filamentosa. Informacje o niej znajdziecie Państwo w starszych postach. Dla przypomnienia zdjęcie juk przed ich zakwitnięciem. Na zdjęciu jest również yucca pallida (w środku) oraz yucca gloriosa variegata (druga i czwarta od lewej).


Cześć juk (pallida i gloriosa) podczas ostatniej prawie bezśnieżnej ale mroźnej zimy wymarzła. Niestety nie osłoniłem ich agrowłókniną. Yucca filamentosa nie wymaga żadnego osłaniania i bez problemów wytrzymuje nasze zimy. Tak jak napisałem wyżej juki zostały przesadzone. Rosną teraz przy oczku wodnym w towarzystwie małej palemki. Jest to kolejny mój eksperyment, o którym pisałem we wcześniejszych postach.


Po przesadzeniu odczekałem kilkanaście dni, a następnie obciąłem przywiędnięte liście i to zarówno tych juk, które przekwitły, jak i tych, które jeszcze nie miały kwiatów. Taki zabieg przeprowadzałem do tej pory co roku i zawsze wpływał on korzystnie na rośliny. Zaczynały one dzięki temu tworzyć niewielki pień, a nowe liście były znacznie większe, dłuższe i szersze od starych.


Aby poprawić wzrost juk można je nawozić. Ja dotychczas używałem zwykłego nawozu do juk domowych. Zawsze przynosiło to dobre efekty.

Przy okazji cięcia liści juk obciąłem również lekko przemarznięte odnogi opuncji, która rośnie z powodzeniem od kilku lat w moim ogrodzie. W tym roku lekko podmarzła. Zobaczymy jaki będzie efekt cięcia.

Poniżej zdjęcie opuncji po obcięciu lekko przemarzniętych i zbrązowiałych członów.


Zapraszam serdecznie do lektury i do zadawania pytań. Pytania proszę przesyłać na adres zimozielonyogrod@gmail.com

sobota, 28 kwietnia 2012

Oczko wodne 2

Nareszcie zrobiło się ciepło. Pogoda sprzyja pracom ogrodowym. Wśród wielu z nich jest czyszczenie oczka wodnego. Niestety w zeszłym roku na jesieni nie zabezpieczyłem oczka siatką. A ponieważ mieszkam w terenie zalesionym, do oczka dostało się mnóstwo liści, głównie dębowych i igieł sosnowych. Szczególnie niebezpieczne dla ryb są liście dębu. Zawierają one dużo tzw. garbników, a gnijąc zakwaszają wodę, co może szkodzić rybom. Moje oczko zostało wczoraj idealnie wyczyszczone. A dziś rozpocząłem już napuszczanie wody.


Jak widać na zdjęciach kamienie zostały dokładnie oczyszczone myjką ciśnieniową, a folia wymyta tak, jak myje się podłogę w domu (ale bez detergentów).


Tak jak pisałem wyżej najlepszym wyjściem przy niewielkich oczkach wodnych jest zabezpieczenie ich przed opadającymi liśćmi siatką z drobnymi oczkami. Dobrze jest również oczyścić dno oczka za pomocą specjalnego odkurzacza. Jeżeli nie ma takiej możliwości to należy wypompować część albo całość wody i oczyścić porządnie dno z zalegających liści i mułu.


A w oczku zamieszkała już jedyna małża, która przeżyła zimę (a było ich 4). Jest to szczeżuja pospolita (Anodonta anatina). Jest ona małżą słodkowodną. Dawniej zamieszkiwała wiele zbiorników wodnych. Do życia jednak niezbędna jej jest bardzo czysta woda. Szczeżuja odżywia się za pomocą syfonu, który wysuwa z lekko rozchylonej muszli. Należy dodać, że dzięki temu filtruje również w naturalny sposób wodę. Może ona chodzić po dnie!!! Używa w tym celu silnego mięśnia tzw. nogi, który podobnie jak syfon wysuwa z muszelki. Szczeżuje mogą dorastać nawet do 20 cm. 

A oto i ona (w środkowej części zdjęcia na dnie oczka).


środa, 25 kwietnia 2012

Wiosenne kwiaty

Ogrody z dnia na dzień stają się coraz piękniejsze. W zasadzie kwitną już wszystkie wczesnowiosenne kwiaty. Do jednych z nich należy szafirek. Jest to roślina cebulowa, którą sadzi się do gleby jesienią (wrzesień - październik). Cebule sadzimy na głębokość ok. 5 - 10 cm. Zależna jest ona od rodzaju gleby. W glebach ciężkich i wilgotnych lepiej posadzić szafirka troszkę głębiej. Tak przynajmniej wynika z  mojego doświadczenia. Szafirki są niewysokimi roślinami, rosną dobrze zarówno w słońcu jak i w półcieniu. Po przekwitnięciu lekko uschnięte rośliny należy obciąć a cebule wyjąć z ziemi i po wysuszeniu przechowywać w niezbyt ciepłym miejscu aż do czasu ponownego ich wsadzenia.Szafirki kwitną od kwietnia do maja. Ich kwiaty na ogół są koloru niebieskiego (w różnych odcieniach), ale spotyka się też fioletowe lub białe albo lekko różowe.

Tak szafirki wyglądają na mojej skarpie przy schodach.


Obok szafirków na zdjęciu widać hiacynty. Te piękne rośliny cebulowe są obok tulipanów, narcyzów i żonkili jednym z symboli wiosny. Występują w wielu kolorach, od białego, poprzez żółty, różowy, bordowy, niebieski aż do fioletowego. Cebule sadzimy jesienią na głębokość ok. 10 cm. Po przekwitnięciu obeschnięte rośliny powinno się obciąć a cebule najpóźniej w lipcu wyjąć z ziemi i wysuszyć. Lepiej rosną w słońcu ale jak widać na moim zdjęciu dobrze radzą sobie również w półcieniu (a nawet cieniu, bo słońca w tym miejscu bardzo niewiele).

Zakwitł również barwinek. U mnie rośnie barwinek pospolity (Vinca minor). Jest to zimozielona krzewinka płożąca, dorastająca do wysokości ok. 20 cm. W warunkach podwarszawskich jest całkowicie mrozoodporna. Ma skórzaste, eliptyczne ciemnozielone liście. Kwitnie na niebiesko. Więcej o barwinku już wkrótce na mojej stronie internetowej. Na zdjęciu widać go pośród trzmielin.


I jeszcze jedna krótka informacja. W zupełnym cieniu rosną w moim ogrodzie paprocie. Już rosną. Właśnie wyszły z ziemi. Jestem z nich bardzo dumny bo pięknie zasłaniają miejsce gdzie na ogół trzymam narzędzi ogrodnicze. W innych ogrodach w miejscach bardziej nasłonecznionych wzeszły wcześniej, ale w pełnym cieniu ich liście latem nie obsychają i są soczyście zielone aż do późnej jesieni.


wtorek, 24 kwietnia 2012

Trawnik 2

Po krótkiej awarii sprzętu mam nadzieję, że już teraz mój komputer pozwoli mi wrócić do codziennego pisania. Dziś po raz pierwszy po zimie skosiłem trawnik. Mimo tego, że widać jeszcze pozimowe uszkodzenia, to naprawdę ucieszył on moje oczy. Wciąż wymaga jednak wiosennej pielęgnacji i będzie wymagać jej przez cały rok. 



Na zdjęciach widać pożółkłe fragmenty trawnika. To wg mnie tzw. filc, który najłatwiej usunąć jest poprzez wertykulację lub ręczne wygrabienie. Dobra wiadomość jest taka, że w tych miejscach wyrastają już małe trawki. Trawnik niestety był kilkakrotnie deptany zimą podczas mrozów. Może ty być powodem jego filcowania, ale może to być również częstym powodem tzw. pleśni zimowej. Przyczyną filcowania może być również zbyt wysokie koszenie trawnika lub zbyt zwarte i gliniaste podłoże.



Na szczęście nie zauważyłem na moim trawniku objawów pleśni zimowej, które charakteryzują się tym, że na plackach zbrązowiałej trawy pojawia się grzybnia, najczęściej w kolorze biało-różowym.


Najlepszym sposobem na utrzymanie pięknego trawnika jest jego częste koszenie, nawożenie oraz podlewanie - w przypadku braku deszczu. Tak jak pisałem w poprzednim poście równie ważne jest nasłonecznione miejsce i dobrze przygotowane podłoże. Są już jednak dostępne gatunki traw, a w zasadzie mieszanki nasion, które całkiem nieźle radzą sobie w półcieniu.


Dlatego też sezon koszenia został dziś u mnie rozpoczęty. Najprawdopodobniej potrwa do połowy października, a może i dłużej, wszystko zależy od pogody.

środa, 18 kwietnia 2012

Trawnik

Właśnie wróciłem z kolejnej lekcji francuskiego. Miałem dziś ważny sprawdzian ze słownictwa. Po jego napisaniu byłem z siebie dumny, ale wracając do domu odkryłem w moim własnym zeszycie, na jakim strasznym początku jestem w nauce tego języka. Porobiłem takie błędy, że chyba nie pójdę na następną lekcję bo umrę ze wstydu. I to przed sobą samym. Podobnie było u mnie  z trawnikiem. Trawnik to chyba jeden z najważniejszych elementów ogrodu. Jest czymś, co w głównej mierze  decyduje o jego pięknym wyglądzie. Nie muszę pisać Państwu o tym, jak trudno jest utrzymać trawnik w ogrodzie, gdzie jest mało słońca, a gleba z uwagi na lesisty teren nie wspomaga naszego działania. Ukazały się setki, a może i tysiące publikacji dotyczących trawnika. Ja napiszę o moich kilkuletnich doświadczeniach w tym zakresie, o sukcesach i porażkach, bo z nich także składa się nasza codzienność. Dziś już wiem jakie popełniłem błędy, co powinienem robić aby mój trawnik był piękną ozdobą ogrodu, ale wciąż jestem pewnie tego, że codzienność przyniesie mi nowe, być może złe doświadczenia. jednak głowa do góry. Mówią, że to co nas nie zabije to nas wzmocni, więc zapraszam do lektury mojego posta i do dzisiejszej galerii zdjęć.

Uwiodły mnie kiedyś angielskie trawniki. Ale to i klimat inny, a więc temperatury i wilgotność. Podobne nasłonecznienie, bo mało kto zdaje sobie sprawę, że Kraków jest bardziej na południe niż Londyn. 

Postanowiłem więc założyć mój piękny trawnik. Pierwszy zakładałem w 2006 roku, po lekturze kilku poradników i internetu. Wyszedł w miarę fajnie, ale wysychał i trawa nie chciała rosnąć. Nie wiedziałem na przykład, że igliwie sosnowe niezbyt dobrze wpływa na trawę i powinno się je regularnie usuwać. Tak wyglądał po wzroście i kilku koszeniach 26.11.2006.


Potem było różnie.  Dodam tylko, że pokazuję te miejsca, które są najbardziej zacienione. Pod drzewami, szczególnie sosnami. Trawnik rósł w sumie całkiem ładnie, ale po pewnym czasie żółkł i się strasznie rozrzedzał.



Pamiętajmy, aby nasz trawnik był właściwie nasłoneczniony. Kilka godzin słońca to jedna niezbędne minimum. Ale są gatunki traw, które dobrze sobie radzą również w cieniu. O tym już wkrótce na mojej stronie internetowej. Jej uruchomienie zbliża się wielkimi krokami. Wiem, że to trochę reklama, ale nie mogę napisać tutaj wszystkiego, bo wtedy jej istnienie nie miałoby sensu.



Rok 2011 przyniósł sporo zmian w moim ogrodzie. Ścieżki otrzymały nową nawierzchnię, dosypałem nową ziemię pod przyszły (a w części stary) trawnik. Kupiłem też nową mieszankę traw, elegancką raczej nie do grania w piłkę, ale znoszącą przynajmniej częściowe zacienienie. Tak wyglądał trawnik w dwa tygodnie po posianiu (własnoręcznie przeze mnie).


Widok z 11.09.2011 był już bardziej pocieszający i przynoszący nadzieję na przyszłość.



Tak naprawdęjednak dopiero ten rok pokaże, jak nowy trawnik radzi sobie z moim ogrodem, a także jak ja radzę sobie z moim nowym trawnikiem. Tak wyglądał 23 lutego tego roku. Mam nadzieję, że już za parę dni pokażę Państwu zdjęcia trawnika, który żyje, zielenieje i cieszy mnie i innych swoim kolorem. Zapraszam do codziennej lektury.



wtorek, 17 kwietnia 2012

Wiosna w ogrodzie

Po wczorajszym mokrym dniu, dziś pogoda jest dużo lepsza. Słońce przebija się przez chmury i oświetla rośliny. Niektóre jednak do zdjęć trzeba doświetlić lampą błyskową. Trzmielina fortunea ma już całkiem spore młode listki.


W oczku wodnym odbija się błękit nieba. Trawa pobudzona słońce już też coraz zieleńsza.


Rododendron ma już napęczniałe pąki i pewnie za jakiś czas zacznie kwitnąć. Mam nadzieję, że równie pięknie jak w roku ubiegłym. Rododendrony tak jak inne rośliny zimozielone najbardziej są narażone zimą na wysuszenie. Dlatego w cieplejsze dni, kiedy temperatura jest dodatnia powinno się je podlewać. 


Obsypanie podłoża korą sosnową zabezpieczy korzenie roślin przed przesuszeniem, dodatkowo zakwasi podłoże, co rododendrony bardzo lubią.


sobota, 7 kwietnia 2012

W oczekiwaniu na Wielkanoc

Dziś robiłem ostatnie porządki w ogrodzie. W przyszłym tygodniu natomiast planuję czyszczenie oczka wodnego. W zeszłym roku na jesieni nie zabezpieczyłem oczka siatką, która chroniłaby je przed spadającymi z drzew liśćmi (szczególnie dębowymi). Po oczyszczeniu oczka uzupełnię korę sosnową. Dzisiaj posadziłem również nowy krzew. Jest to pieris japoński Little Heath Green (Pieris japonica Little Heath Green). Jest to zimozielony krzew, który dorasta do ok. 1 metra wysokości. Dobrze znosi formowanie.



Posadziłem go w sąsiedztwie innego pierisa, oraz rododendronów i skimii. Na zdjęciu widać jego tegoroczne przyrosty, które są w kolorze czerwonym.


Ta odmiana pierisa dosyć szybko rośnie. Z uwagi na jej mrozoodporność powinna być sadzona w miejscach osłoniętych od mroźnych i wysuszających wiatrów. Liście pierisa Little Heath Green są niewielkie, jajowato-szpiczaste, w kolorze zielonym.

A w ogrodzie wyrosły hiacynty, które sadziłem w zeszłym roku na jesieni. Niestety nie zakwitną na Wielkanoc, mimo tego, że mają już całkiem spore pąki.



A już jutro zapraszam Państwa do lektury wywiadu z Panią Aleksandrą Seghi, która od kilkunastu lat mieszka w Toskanii. O czym nam opowie? Co ją łączy z moim blogiem? Odpowiedzi szukajcie już jutro na www.zimozielonyogrod.blogspot.com 


piątek, 6 kwietnia 2012

Bukszpan

Już za chwilę Wielkanoc. Dzisiaj więc parę słów o krzewie, który jest mocno związany z tymi Świętami, a w zasadzie z przygotowaniami do nich. W ostatnią niedzielę katolicy święcili palmy w kościołach, a jutro poświęcą pokarmy. Zarówno w palmach jak i w koszyczku ze święconką nie powinno zabraknąć gałązek popularnego liściastego krzewu zimozielonego. Mam tu na myśli bukszpan zwyczajny (Buxus sempervirens).

Bukszpan w naszym klimacie dorasta do nawet ponad 3 metrów. Rośnie bardzo powoli, ok. 5 cm rocznie. W środkowej Polsce nie wymaga zimowego okrywania. Rośnie zarówno na stanowiskach słonecznych jak i w pełnym cieniu. Tam gdzie narażony jest na wiosenne mocne promienie słońca, a w związku z tym na duże dobowe wahania temperatur końce jego listków mogą żółknąć. 

Bukszpan doskonale nadaje się do formowania. Można z tego krzewu wyczarować naprawdę nawet najdziwniejsze kształty. Widziałem krzewy bukszpanu uformowane w kształcie wiewiórek czy królików. Świetnie nadaje się na różnego rodzaju obwódki lub do ogrodów w stylu francuskim. Jego zalety dostrzeżono już wiele lat temu. Efekty prac ogrodników możemy podziwiać w wielu parkach i ogrodach pałacowych Polski i Europy. U mnie w ogrodzie rośnie zarówno w formie kulistej jak i na miejscu juk, w obłożonych kostką granitową łukach.


A poniżej zdjęcie jednej z kul bukszpanowych.


Listki bukszpanu zwyczajnego są niewielkie, zazwyczaj nie przekraczają 1-2 cm. Krzewy te nie mają dużych wymagań glebowych, ale gorzej rosną w miejscach podmokłych o ciężkiej i gliniastej glebie. Dobrze znoszą lekkie przesuszenie ale lepiej jest je regularnie podlewać. 

A tak jeden z bukszpanów wyglądał zimą. Zdjęcie zrobiłem 23 stycznia 2012 roku.


A już w niedzielę, czyli w Wielkanoc rozpoczynam cykl wywiadów ze znanymi ludźmi. Rozpocznie się on od rozmowy z Panią Aleksandrą Seghi, Polką mieszkającą od lat we włoskiej Toskanii. Ola jest autorką książek kulinarnych, obecnie jest na chwilę w Polsce. Co tu robi, co łączy ją z moim blogiem i roślinami zimozielonymi przeczytacie Państwo już w niedzielę. Zapraszam do lektury!

Więcej informacji o bukszpanie (i nie tylko) już wkrótce na mojej stronie internetowej.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Ogrodowe porządki

Dziś opuściła mnie wena twórcza. Poza tym pogoda w okolicach Warszawy nie sprzyja tworzeniu czegokolwiek. Po wczorajszej wiosennej pogodzie, gdzie słońce przeplatało się z chmurkami i deszczem, a temperatura wzrastała wczesnym popołudniem do 17 stopni w cieniu, dziś mamy pochmurny dzień z zaledwie 7 stopniami powyżej zera. Brrrr, gdzie ta wiosna?

Wiosenne porządki w pełni. Pisałem ostatnio o korze sosnowej. Dziś zgrabiłem z kory pozostałości jesiennych liści i igieł, które wiatr przywiał w okresie zimowym i wczesnojesiennym. Jutro zamierzam wysypać świeżą korę, na tą, która leży już od zeszłego roku (a cześć nawet od dwóch lat).

Najtrudniej było wygrabić zalegające liście z płożących iglaków. Trzeba bardzo uważać, żeby nie połamać gałązek. Na poniższym zdjęciu m.in. jałowiec blue star. 


W trakcie prac porządkowych zauważyłem, że jeden z bluszczy irlandzkich (Hedera hibernica) trochę zmarzł. Podejrzewam, że oprócz mroźnego wiatru zaszkodził mu brak wody. Oba bluszcze rosną przy dużych drzewach, które jak przypuszczam pobierają z gruntu duże ilości wody. Jeden z nich musiałem dosyć drastycznie przyciąć, co widać na poniższym zdjęciu.


Drugi z bluszczy irlandzkich praktycznie nie zmarzł. Trochę widać na liściach ślady zimy, ale na gałązkach są już młode pączki na liście. Obydwa rosły przy tej samej sośnie.


Posadzony w ubiegłym roku bluszcz zwyczajny "Profesor Seneta" (hedera helix Profesor Seneta) też niestety lekko przymarzł. Młode sadzonki najprawdopodobniej nie zdążyły przed zimą się dobrze ukorzenić i były zbyt słabe by wytrzymać tegoroczne mrozy. Przemarznięte pędy dziś obciąłem, poczekam teraz na efekty. Mam nadzieję, że bluszcz zacznie odrastać bo to bardzo piękna i rzadka odmiana


A tak wyglądał ten sam bluszcz, krótko po posadzeniu późnym latem ubiegłego roku.


środa, 4 kwietnia 2012

Wiosenne zmiany w ogrodzie 3

Tak jak wcześniej pisałem mój ogród cały czas się zmienia, tak aby spełnić moje wyobrażenia. Realizacja planów wymaga czasu, trochę własnej pracy i wkładu finansowego. Wczoraj dotarły do mnie rośliny zamówione wcześniej na jednym z serwisów aukcyjnych. Tak jak pisałem wcześniej podejmuję właśnie kolejną próbę aklimatyzacji palmy mrozoodpornej w moim ogrodzie. Tym razem zdecydowałem się na Trachycarpusa Naini Tal, która uznawana jest za najbardziej mrozoodporną z palm. Wg różnych źródeł wytrzymuje ona krótkotrwałe spadki temperatur od -17 do -23 stopni (bez zabezpieczenia). Postaram się nawiązać kontakt z innymi osobami uprawiającymi palmy w Polsce i udostępnić linki do ich stron. Wkrótce również na mojej stronie internetowej znajdziecie Państwo opisy palm, które przynajmniej w teorii mogą rosnąć w naszym klimacie (w centrum Polski). W jednym z wcześniejszych postów opisałem moje dotychczasowe doświadczenia w uprawie tych pięknych i jakże egzotycznych roślin. Zapraszam do lektury.

Tak wygląda posadzona wczoraj późnym popołudniem palma Trachycarpus Naini Tal.



Kilka dni temu pisałem również o przesadzaniu juk w ich docelowe miejsc. Rosną one teraz przy oczku wodnym obok wspomnianej wyżej palmy. W ich miejsce posadziłem malutkie krzewy bukszpanu, który docelowo ma być strzyżoną obwódką podkreślającą łuki przed wejściem do domu. Poprawiłem też ułożenie kostki granitowej będącej obramowaniem łuków, tak, żeby ich obrys był zharmonizowany z kształtem ścieżek. Przestrzenie między bukszpanami wypełniłem korą sosnową, która poza ozdobieniem tego miejsca zapewni mu stałą wilgotność, zapobiegnie wysuszaniu gleby, ochroni korzenie przed mrozem oraz lekko zakwasi ziemię. Poniżej zdjęcia nowych nasadzeń. Więcej informacji o korze w poście pt. Kora sosnowa. A już wkrótce na mojej stronie internetowej jeszcze więcej informacji i zastosowaniu ściółki z kory sosnowej.



Posadzony przeze mnie bukszpan to bukszpan zwyczajny (Buxus serpenvirens). Jest on bardzo popularnym w Polsce liściastym krzewem zimozielonym. Świetnie nadaje się do formowania. Rośnie zarówno w cieniu jak i w miejscach nasłonecznionych. Więcej o jego uprawie oraz porady dotyczące przycinania i formowania krzewów już wkrótce na mojej stronie internetowej.


wtorek, 3 kwietnia 2012

Rośliny budzą się do życia

Połowa marca rozpieściła nas wysokimi temperaturami. Miałem nadzieję, że ta ciepła wiosna pozostanie już nami przez cały czas. Tak się jednak nie stało. Po ciepłych dniach wróciły chłody i teraz temperatura w okolicach Warszawy (południowy zachód) ledwo dobija do 10 kresek. A 17 marca było prawie 23 stopnie w cieniu. Można było już grillować i chodzić w t-shircie. Zdjęcia z pierwszego wiosennego grillowania znajdziecie Państwo w poście pt. Grill - sezon otwarty. Na szczęście nocami w mojej okolicy temperatura nie spada poniżej zera. Dzięki temu rośliny co prawda powoli, ale budzą się do życia. Chodząc do sklepu obserwuję krzewy, które mają już młode listki. Również w moim ogrodzie, chociaż większość krzewów jest zimozielona, to są i takie, które na zimę gubią liście, a teraz zaczynają puszczać młode.Poniżej zdjęcie wierzby mandżurskiej. Więcej informacji o tym krzewie, o jego pielęgnacji i walorach ozdobnych już wkrótce przeczytacie Państwo na mojej stronie internetowej.


Również jednak rośliny zimozielone puszczają nowe liście. Trzmielina fortunea, której niektóre listki delikatnie przemarzły w czasie tegorocznej mroźnej i prawie bezśnieżnej zimy, doskonale poradziła sobie z tymi warunkami klimatycznymi i teraz wypuszcza młode liście, które zastąpią te przemarznięte.


Jeśli pogoda będzie sprzyjać to już niedługo zakwitnie mahonia ostrolitna. Ona również trochę ucierpiała tej zimy ale ogólnie prezentuje się bardzo ładnie. O tej porze roku jej liście często przebarwiają się na kolor brązowy lub purpurowy czy czerwony. Cześć liści odczuła skutki zimy, ale również w ich miejsce na wiosnę pojawią się nowe.


Ogromną radość sprawiły mi sadzonki różnych trzmielin, które ukorzeniłem jesienią. Zwykłe gałązki oprószyłem ukorzeniaczem i wsadziłem w doniczki z ziemią ogrodową. Zimę spędziły w nieogrzewanym inspekcie. Gdy temperatura przekraczała 0 stopni sadzonki dosyć obficie podlewałem. W końcu lutego wystawiłem je na dwór i teraz cieszę się ich nowym życiem. Puszczają listki więc wszystko wskazuje na to, że proces ukorzenienia przebiegł pomyślnie. To wielka radość jeżeli samemu się coś takiego zrobi i do tego  się jeszcze uda.




W jednym z wcześniejszych postów pisałem już o cięciu krzewów. Procesowi temu został poddany jeden z moich ostrokrzewów (Ilez aquifolium Argentea marginata). Ponieważ szkoda mi było wyrzucić obcięte końców ki gałązek postanowiłem spróbować je ukorzenić. Efekty będą widoczne za jakiś czas i napewno o nich napiszę, nawet wtedy jeśli poniosę porażkę. Tak teraz wyglądają sadzonki ww. ostrokrzewu.


poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Kora sosnowa

Kora sosnowa jest bardzo dekoracyjnym elementem ogrodu. Poza efektownym wyglądem chroni również teren gdzie jest wysypana przed chwastami. Kora sosnowa występuje na ogól w trzech wersjach, jako: grubo mielona, średnio mielona i drobno mielona. Ja osobiście preferuję tę drugą, czyli średnio mieloną. Wygląda ona najbardziej naturalnie i nie zawiera dużych kawałków, zbytnio rzucających się w oczy.

Po raz pierwszy zastosowałem korę sosnową w 2010 roku i od tej pory jest ona nieodłącznym elementem mojego ogrodu. Dodam, że wysypana ona jest w miejscach gdzie z uwagi na zbyt duży cień nie chciała rosnąć trawa, za to wszelkie zielsko świetnie tam sobie radziło. Po trzech latach miałem dosyć pielenia co kilka tygodniu i postanowiłem coś z tym zrobić. Tak wyglądał ogród bez kory w 2009 roku, wszędzie rosło zielsko, mimo tego, że kilkanaście dni wcześniej miejsce to było idealnie wręcz wypielone!


Wysypując korę sosnową dobrze jest wyłożyć wcześniej to miejsce agrowłókniną. Pozwoli to na dodatkowe zabezpieczenie przed chwastami oraz ograniczy ilość (grubość powłoki) użytej kory sosnowej.  Na agrowłókninie kora wolniej gnije, a więc dłużej służy i ozdabia ogród. Poniżej to samo miejsce już z altanką, grillem, korą i z nowymi nasadzeniami.


Ważny jest również dobór koloru agrowłókniny. Pod korę najlepsza jest brązowa, gdyż ewentualne ubytki kory spowodowane wiatrem, biegiem psa czy zmyciem jory przez deszcz nie są zbyt widoczne. Poniżej prezentuję Państwu zdjęcie gdzie widać takie ubytki, ale proszę mi wierzyć, naprawdę trzeba się dobrze wpatrywać, żeby je zauważyć. Ważna informacja! Agrowłóknina przepuszcza wodę co ma ogromne znaczenie w przypadku, gdy wykładamy ją przy krzewach! 


W moim ogrodzie jest dużo drzew, szczególnie dębów i sosen. Te pierwsze gubią liście jesienią ,a późnym latem spadają z nich żołędzie. Sosny natomiast na wiosnę i jesień gubią część igieł. Aby utrzymać walory estetyczne ogrodu trzeba jesienią zgrabiać z agrowłókniny opadłe liście. Tę samą czynność należy powtórzyć wiosną, ale już w mniejszej skali. Grabiąc liście nie da się nie zgrabić części kory, dlatego na wiosnę trzeba ją uzupełnić. Zakupiłem już odpowiednią ilość kory. Dodam, że w rejonie Warszawy rozsądna cena za 80 litrowy worek kory średnio mielonej to ok. 8 PLN (na portalach internetowych, cena zawiera dostawę min. 50 worków). W przypadku wyłożenia terenu agrowłókniną taki worek powinien wystarczyć na ok. 2 metry kwadratowe (a nawet więcej). Jeżeli nie mamy agrowłókniny, a nie chcemy, żeby przez korę przerastało zielsko to jej warstwa powinna mieć co najmniej 10 cm grubości. I wtedy taki sam worek wystarczy nam max. na 1 metr kwadratowy.


Na zakończenie jeszcze jedno zdjęcie fragmentu mojego ogrodu z 11 września ubiegłego roku. Jak Państwo sami widzicie kora dodaje dużo uroku i pięknie kontrastuje z zielenią roślin i trawnika.

Bardzo proszę o komentarze. Ewentualne pytanie dotyczące kwestii poruszanych na moim blogu proszę kierować na zimozielonyogord@gmail.com. A już wkrótce zaproszę Państwa na moją stronę internetową.