UWAGA!

BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY

NA PORTAL

www.zimozielonyogrod.pl

ZNAJDZIECIE TAM

ZARÓWNO STARE JAK I NOWE WPISY


Partnerami portalu są:

Fiskars.pl

Idealnytrawnik.pl

poniedziałek, 30 września 2013

Złota polska jesień

Ostatni poranek września przywitał mnie wspaniałą i słoneczną pogodą. Towarzyszyła jednak temu dosyć niska temperatura. O 06.30 rano były tylko +2 stopnie C. I to w terenie zalesionym! Od moich znajomych wiem, że w okolicznych miejscowościach gdzie nie ma aż tylu drzew co u mnie, kierowcy rankiem musieli przed wyjazdem skrobać szyby. Niestety, do takich codziennych zadań chyba już powoli musimy zacząć się przyzwyczajać. 

Dziś będzie więcej zdjęć niż pisania, ale chyba nie potrzeba zbyt wielu słów żeby oddać piękno natury i nareszcie złotej polskiej jesieni.


Słońce coraz śmielej wznosiło się do góry i już po pewnym czasie pojawiło się między drzewami malując swoimi promieniami delikatne zamglenia unoszące się w powietrzu. Spektakl wyglądał bajecznie. Aż się chciało robić zdjęcia.



Ponad drzewami i dachami domów jednorodzinnych i willi górowało wspaniałe błękitne niebo. 


Niektóre z promieni słońca dotarły nawet na trawnik.


Czy trzeba coś więcej pisać? Chyba nie.

Jutro będzie więcej tekstu o nowych roślinach, które posadziłem dziś w ogrodzie. Czekały na to ponad tydzień. Czemu tak długo? O tym napiszę jutro. Zapraszam serdecznie do lektury.

niedziela, 29 września 2013

Pierwsza jesienna mgła

Dzisiejszy poranek przyniósł pierwszą prawdziwie jesienną mgłę. Temperatura spadła do +7 stopni C. Słońce skryło się nad grubą powłoką bardzo wilgotnego powietrza.


W mojej okolicy mgła jest dosyć rzadkim zjawiskiem. A to dlatego, że mieszkam praktycznie w lesie. Tutaj najczęściej występują zamglenia. Wystarczy jednak wyjechać poza obszar zalesiony aby zaobserwować typowe zjawisko mgły. 


Zamglenie to stan pogody, podczas którego mgła nie dochodzi do powierzchni ziemi utrzymując się na pewnej wysokości od podłoża. Przez to zamglenia są mniej niebezpieczne dla wszystkich uczestników ruchu drogowego czyli kierowców, pieszych czy rowerzystów. Należy tu jeszcze podkreślić, że mgła jest znacznie gęściejsza od zamgleń.


Mgła to kropelki wody zawieszone w powietrzu, które są zbyt lekkie by opaść na ziemię. Przy ich większej koncentracji możemy obserwować znaną przez każdego mżawkę. Występuje kilka rodzajów mgieł. 

Mgła radiacyjna tworzy się wtedy kiedy podczas bezchmurnej nocy ciepło z powierzchni szybko wyparowuje do atmosfery. Gdy temperatura spadnie poniżej punktu rosy, wilgoć zawarta w powietrzu szybko się koncentruje i tworzy mgłę.  Tego typu mgłę możemy obserwować często nad łąkami. Wtedy grubość mgły może być mniejsza niż 1 metr!


Mgła adwekcyjna powstaje gdy nad zimne podłoże napłynie cieplejsze i wilgotne powietrze. Powietrze to wychładza się i następuje kondensacja. Mgły tego typu występują często na morzu (głównie latem), gdy gorące masy powietrza napotykają zimniejsze wody z wyższych szerokości geograficznych i nad lądem (zimą), gdy nad zimne podłoże napływa ciepłe morskie powietrze. Mgły adwekcyjne mogą mieć do kilkuset metrów grubości i są długotrwałe.
 
Można jeszcze wyróżnić mgły mieszane (radiacyjno-adwekcyjne), pochodzące z wyparowania (zarówno nad powierzchnią wody jak i lądu), orograficzne (spotykane najczęściej na terenach górskich) oraz mgły frontowe, tworzące się na styku ciepłych i chłodnych frontów atmosferycznych.


A na zakończenie jeszcze jedno zdjęcie. Wszystkie poprzednie zrobione były z balkonu lub okien na 1 piętrze. To ostanie zrobiłem w ogrodzie.Doskonale widać zamglenia rozchodzące się po koronach drzew.


Powoli się przejaśnia. Synoptycy zapowiadają, że koło południa powinno pojawić się słońce. Mam nadzieję, że tak będzie. Wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom życzę miłej i udanej niedzieli.



sobota, 28 września 2013

Koniec września - porównanie lat 2012 i 2013

Zgodnie ze złożoną wczoraj obietnicą dziś pokażę Państwu kilka zdjęć zrobionych 27 września. Część z nich pochodzi z wczoraj, a część z ubiegłego roku. Doskonale widać na nich stan kwiatów, pogodę oraz ilość liści, które zdążyły już opaść z drzew. Wprawne oczy dostrzegą również przyrosty niektórych roślin oraz zmiany w ogrodzie. Zapraszam na spacer porównujący końcówkę września z dwóch ostatnich lat.

Wczoraj udało mi się zgrabić liście i skosić trawę. Ostatnie chłodne i deszczowe dni oraz silne wiatry spowodowały szybsze niż zwykle gubienie liści przez drzewa, zarówno brzozy jak i jeden z dębów, który został zaatakowany przez mączniaka prawdziwego. Po moich zabiegach pielęgnacyjnych ogród prezentował się bardzo ciekawie.




Kwiaty na schodach również zostały trochę zmasakrowane przez deszcz. Niecierpki trochę klapnęły, begonie pogubiły kwiatostany, a małe ale gęste chryzantemy zaczęły po prostu gnić od nadmiaru wody. Co ciekawe, te ostatnie są bardzo wrażliwe zarówno na niedobór jak i na nadmiar wody. Na szczęście taka aura nie przeszkadza zupełni innej odmianie chryzantem, które pięknie kwitną.


Opadające liście z drzew należy usuwać, gdyż ich nadmiar oraz zbyt długie zaleganie mogą powodować gnicie trawy oraz rozwój chorób grzybowych. Należy jednak uważać żeby nie wygrabiać liści zbyt często ponieważ wtedy możemy przerzedzić i uszkodzić darń, co przed nadchodzącą porą chłodów na pewno nie będzie jej sprzyjać. 

Jeżeli mamy w ogrodzie miejsca wyłożone korą sosnową to najlepiej oczyścić ją z liści wtedy, kiedy na drzewach nie pozostanie już żadnego listka. Dzięki temu unikniemy nadmiernego wygrabiania kory razem z liśćmi. Ja tak robię co roku, co widać na poniższych zdjęciach.



W ubiegłym roku koniec września był znacznie cieplejszy i bardziej słoneczny. Dzięki temu woda w oczku wodnym była cieplejsza, a rośliny w nim rosnące nie żółkły z braku odpowiedniej temperatury.



Begonie też wyglądały wtedy znacznie lepiej niż tera. Ale cóż, taka kolej rzeczy. W tym roku praktycznie ciepłe dni przeszły od razu w chłodne i dżdżyste.


Zapraszam serdecznie wszystkie Czytelniczki i Czytelników do zapisywania się grupy obserwatorów bloga! Wystarczy, że po lewej stronie tekstu pod opisem czym się zajmuję klikną Państwo niebieski przycisk "Dołącz się do tej witryny".

piątek, 27 września 2013

Pelargonie jesienią

Robi się coraz chłodniej. Dziś na szczęście pojawiło się trochę słońca, ale nie jest zbyt ciepło nawet jak na końcówkę września. Temperatura oscyluje wokół +13 stopni C, a rankiem było tylko +5. Mimo tego na balkonie wciąż kwitną jedne z moich ulubionych kwiatów - to pelargonie. 


Możemy wyróżnić trzy główne odmiany pelargonii: rabatowe, wielkokwiatowe i pnące. Te pierwsze są chyba najpopularniejsze. Odmiany pnące (bluszczolistne) są również często spotykane. Odmiana rabatowa ma pełny kwiat, najczęściej koloru czerwonego (w różnych odcieniach). Widziałem również odmiany w kolorze różowym.  Liście jej są zielone. Niektóre rodzaje pelargonii rabatowych mają liście z obrzeżami w ciemniejszym, prawie brązowym kolorze. 

Ostatnio padające niemal co chwilę deszcze uszkodziły wiele kwiatów, ale rośliny mają wciąż jeszcze mnóstwo pąków.


Niestety kwiaty nie są już tak pełne jak latem. Jest to przede wszystkim spowodowane brakiem słońca, niższymi temperaturami. Na moim balkonie słońce nawet jak się pojawi to jest już na tyle nisko, że kryje się za drzewami.


Pamiętajmy, że aby pobudzić rośliny do kwitnięcia należy usuwać łodyżki z przekwitniętym kwiatostanem. Należy również pamiętać o regularnym usuwaniu liści, na których pojawiają się plamy bądź które obsychają. Plamy mogą świadczyć o pojawieniu się choroby grzybowej, na którą pelargonie są najbardziej narażone. Może to być szara pleśń, rdza lub wirus pelargonii. Nie oznacza to jednak, że każdy krzew choruje. Na szczęście inne choroby nie atakują naszych pięknych kwiatów. Na wszystkie inne choroby można kupić specjalne środki. Najlepiej jednak usuwać zakażone liście. To zapobiegnie rozprzestrzenianiu się choroby. No i jeszcze jedno. Pelargonie uwielbiają nawożenie. W sklepach i centrach ogrodniczych dostępne są specjalne mieszanki przeznaczone dla tych pięknych roślin.


A już jutro zapraszam na porównanie końca września z dwóch ostatnich lat.

wtorek, 24 września 2013

Klon pospolity jesienią

Od dwóch dni w Polsce zapanowała jesień. Część drzew zaczyna zmieniać barwy. Dziś specjalnie dla jednego z Czytelników mojego bloga przedstawiam klon pospolity, który rośnie w moim ogrodzie.


Jak podaje Wikipedia klon zwyczajny, klon pospolity (Acer platanoides L.) – gatunek z rodziny mydleńcowatych (Sapindaceae) występujący w Europie środkowej i wschodniej oraz południowo-zachodniej Azji. Nazywany jest także klonem norweskim. Na zachodzie jego granica występowania znajduje się we Francji, na wschodzie w europejskiej części Rosji, na północy w Skandynawii, a na południu w Iranie. W Polsce jest najpospolitszy z krajowych gatunków swego rodzaju, występuje powszechnie na całym niżu i w niższych położeniach górskich na całym terenie kraju[3]. Sadzony w miastach północno-zachodniej Europy oraz Ameryki Północnej rozprzestrzeniać się zaczął bez udziału człowieka. Inwazja tego gatunku w Ameryce Północnej spowodowała zagrożenie dla miejscowych gatunków. W USA w Nowej Anglii czy stanach takich, jak Nowy Jork, Wirginia, Georgia, Maryland, Wisconsin, Minnesota rozwój klonów jest tępiony.


Już wkrótce na mojej stronie internetowej pojawi się więcej informacji o tym wspaniałym i pięknym drzewie. Tymczasem pozdrawiam Krzysztofa z bloga "Drzewa i krzewy".

niedziela, 22 września 2013

Nowe rośliny w ogrodzie

W piątek pojechałem do centrum ogrodniczego w Broniszach koło Warszawy. Moim celem był zakup nawozów jesiennych do krzewów zimozielonych, do iglaków i oczywiście do trawnika. Jednak nie byłbym sobą gdybym nie kupił krzewów. No i stało się! Poza nawozami nabyłem jeszcze trzy wspaniałe krzewy do ogrodu, które jutro będę sadzić. Oto one.

Pierwszy to cyprysik obtusa nana Gracillis!


Następny to żywotnikowiec japoński (thujopsis dolabrata Variegata).


No i trzeci... Kalina sztywnolistna (Viburnum rgytidophyllum). 


Centrum w Broniszach oferuje mnóstwo wspaniałych roślin. Mają też nawozy, ziemię, doniczki i inne artykuły niezbędne w ogrodzie. Szczegóły uprawy ww. roślin znajdą Państwo za kilka dnia na mojej stronie internetowej. A już dziś mogę cieszyć się ich wspaniałym wyglądem. No i teraz muszę poszukać miejsca dla krzewów. Będzie ciężko :)

piątek, 20 września 2013

Pergola - zmiany w ogrodzie

Wiosną tego roku przy ogrodzeniu oddzielającym mój ogród od ogrodu rodziców posadziłem wspaniały i zimozielony wiciokrzew Henry'ego Copper Beauty. Krzew zaczął bardzo szybko rosną i musiałem coś wymyślić, żeby zaprezentować jego walory. Postanowiłem kupić pergolę. Początkowo myślałem o pergoli drewnianej, gdyż nie przepadam za metalowymi elementami w ogrodzie. Jednakże byłaby ona zbyt duża i zbyt masywna. Ponadto swoimi rozmiarami przyćmiłaby inne rośliny. Myślałem również o kratce, ale ta z kolei przysłoniłaby słońce, którego w moim ogrodzie i tak ciągle brakuje. Dlatego też w końcu zdecydowałem się na pergolę metalową. Przyjechała do mnie w elementach, wczoraj ją złożyłem i przemalowałem na brązowy kolor. 

Pergolę najpierw ustawiłem w docelowym miejscu.



Następnie za pomocą noża do darni Fiskars (z serii QuikFit) obciąłem kawałki trawnika.


Usunąłem trawę.


Przesadziłem posadzony wiosną wiciokrzew. Przy drugiej ściance altanki posadziłem drugi krzew tej samej odmiany, który kupiłem w pobliskim centrum ogrodniczym.


Miejsca dookoła krzewów obsypałem korą sosnową. Zabezpieczy ona korzenie roślin przed przesuszeniem, a zimą przed przemarznięciem. Ostrokrzew też dostał trochę nowej kory!


Długie odnóżki wiciokrzewów poprzyczepiałem do pergoli. Wreszcie mają odpowiednią podporę. Ażur pergoli nie przytłacza, przepuszcza światło słoneczne, a całość wygląda lekko i jak dla mnie uroczo.



Więcej informacji o wiciokrzewie Henry'ego Copper Beauty już niedługo znajdziecie Państwo na mojej stronie internetowej www.zimozielonyogrod.pl

Dziś byłem w centrum ogrodniczym. Oczywiście nie wyszedłem z niego z pustymi rękami. Kupiłem trzy nowe rośliny. Już za kilka dni o nich napiszę!

Zapraszam do lektury!

czwartek, 19 września 2013

Koniec lata w ogrodzie

Chociaż mamy jeszcze kalendarzowe i astronomiczne lato, to pogoda za oknem przypomina bardziej jesień. Ostatnie pochmurne, deszczowe i chłodniejsze dni spowodowały, że liście na drzewach i krzewach powoli zaczynają zmieniać kolory. Część z nich już opada. Drzewa, które w moim ogrodzie pozbywają się liści to brzozy oraz dąb, który został zaatakowany przez mączniaka.


Na ostrokrzewach Meserveae dojrzewają już owocem które zimą będą świetnym pokarmem dla ptaków. Sadząc te krzewy pamiętajmy, że są one rozdzielnopłciowe. Żeby owocowały potrzebna są odmiany: żeńska Blue Princess oraz męska Blue Prince.


Dziś zauważyłem pierwsze oznaki przebarwiania się liści na moim młodziutkim jeszcze tulipanowcu.


Jak podaje strona internetowa http://ogrodnictwoaz.blogspot.com/2011/10/jesienne-przebarwienia-lisci-dlaczego.html gdy dni są coraz krótsze, a noce dłuższe drzewa i krzewy wiedzą, że to znak, aby rozpocząć proces, którego konsekwencją będzie zrzucenie wszystkich liści. Przed opadnięciem liści wyprowadzają z nich korzystne składniki, które ułatwią roślinie przetrwanie zimowego okresu.

Pomiędzy połączeniem liścia a gałęzią zachodzą zmiany w postaci narastających komórek, mających na celu oddzielenie liścia od gałęzi. Po zakończeniu tego procesu liść przytwierdzony jest do gałęzi bardzo nietrwałymi wiązaniami i z czasem opada. 
 
Pod wpływem światła następuje rozpad chlorofilu, a więc dominującego, zielonego barwnika. Braki zielonego barwnika nie mogą być uzupełnione, gdyż droga do wody i składników mineralnych zostaje odcięta, w konsekwencji zaczynają dominować inne barwniki, wcześniej zagłuszane przez chlorofil- a więc barwniki żółty ( ksantofil), pomarańczowy (karoten). Poza tym pojawiają się antocyjany, a więc barwniki odpowiadające za obecność purpury i czerwieni.
 
Niektóre funkie również zaczynają zmieniać kolory.
 

 
 POdczas gdy inne wciąż jeszcze są zieloniutkie. Wszędzie natomiast widać liście, które opadły z brzozy i z chorującego dębu.

 
Inną oznaką zbliżającej się wielkimi krokami jesieni są pąki kwiatowe na skimiach japońskich oraz na pierisach japońskich.


 
Na schodach w doniczkach wciążjeszcze kwitną dalie miniaturowe, niecierpki czy begonie. Pojawiły się również chryzantemy, które są typowymi jesiennymi wspaniałymi i pięknymi kwiatami i wcale nie muszą kojarzyć się tylko i wyłącznie z cmentarzem.


wtorek, 17 września 2013

Trzmieliny w moim ogrodzie - część II

Od wczoraj piszę o trzmielinach. To bardzo ładne rośliny. Szczególnie przypadły mi do gustu odmiany zimozielone, które ozdabiają ogrody przez cały rok. Nie są to krzewy zbyt wymagające. Świetnie znoszą przycinanie i można z nich formować różne kształty. Poza tym odmiana pnąca wspaniale rośnie przy różnych podporach. Wygląda wtedy naprawdę zjawiskowo. Mnóstwo trzmielin rośnie we wrocławskim Ogrodzie botanicznym. Zapraszam do odwiedzenia postów z sierpnia tego roku oraz z ubiegłego roku (lipiec, listopad i grudzień). Znajdą w nich Państwo zdjęcia rosnących tam różnych odmian tych wspaniałych krzewów. 

Wracając jednak do mojego ogrodu, chciałbym zachęcić Państwa do samodzielnego rozmnażania trzmielin pnących. Wystarczy, że ucięte końcówki oprószymy ukorzeniaczem i wsadzimy do małych doniczek albo bezpośrednio do ziemi (wiosną) i już mamy nowe rośliny. Ucięte gałązki można również wsadzić do słoiczka z wodą, tak aby ich końce (ok. 2 cm.) były cały czas zanurzone w wodzie. Trzmieliny pnące dosyć dobrze się ukorzeniają.

Tak wyglądają ukorzenione przeze mnie trzmieliny Emerald Gaiety.Pochodzą od trzmielin rosnących na skarpach przy wejściu do domu.


To już z kolei odmiana Emerald'n Gold. Te również sam ukorzeniłem, pochodzą z trzmielin szczepionych na pniu, rosnących przy altance.


No właśnie. Trzmielinę pnącą jest dosyć łatwo zaszczepić na pniu. Można to zrobić np. na wierzbie. Nacinamy ukośnie pieniek, podobnie czynimy z rośliną, która mamy zamiar szczepić. Przykładamy do siebie ucięciami obie rośliny i dosyć mocno obwiązujemy.Poniżej zaszczepiona właśnie w taki sposób odmiana Emerald'n Gold.


Dwie takie trzmieliny rosną po obu stronach wejścia do altanki. Jak widać na poniższym zdjęciu ta, która ma więcej słońca ładniej się wybarwia (po prawej stronie).


Przy jednej z brzóz posadziłem 3 różne odmiany, również samodzielnie ukorzenione. To Emerald Gaiety, Emerald'n Gold i Sunspot.


Przy innej z brzóz rosną 2 maleńskie jeszcze trzmieliny pnące Interbolwi oraz 1 (ta ledwo widoczna z przodu brzozy) zdziczała odmiana Canadale Gold. Powinna mieć ciemnozielone liście bez charakterystycznych dla tej odmiany złotych otoczek. Zobaczymy co z niej wyrośnie. Te również sam ukorzeniłem.


W ogrodzie mam jeszcze maleńką trzmielinę Coloratus. Muszę tylko iść zrobić jej zdjęcie. Póki co strasznie mocno pada i nikt  mnie z domu nawet siłą nie wygoni.

Oczywiście można kupić piękne sadzonki różnych odmian trzmielin. Ale jeśli samodzielnie je ukorzenimy czy zaszczepimy przyniesie nam to wiele satysfakcji. W pierwszym roku po ukorzenieniu i posadzeniu trzmieliny rosną dosyć powoli. Nie wolno jednak się zniechęcać gdyż w drugim roku na pewno wystrzelą jak rakieta. W trzecim roku możemy przyciąć ich pędy co pozwoli na szybsze rozkrzewianie się rośliny. Możemy równie pozostawić ich wzrost naturze i obserwować rozwój tych pięknych krzewów.