Dziś przedstawię Państwu drugą, a zarazem ostatnią część zdjęć z wakacyjnego spaceru po Ogrodzie japońskim we Wrocławiu. W pierwszej części mojej opowieści, którą znajdziecie Państwo tutaj http://www.zimozielonyogrod.blogspot.com/2013/08/ogrod-japonski-we-wrocawiu-czesc-i.html pisałem o rewitalizacji, a w zasadzie odbudowie ogrodu. Zakończyła się ona w 1997 roku. Niestety już w 2 miesiące po ponownym otwarciu Ogród został zniszczony przez słynną powódź stulecia z lipca 1997 roku. Jaj podaje Wikipedia Ogród znalazł się na trzy tygodnie pod wodą. Ok. 70% roślinności wymagało wymiany. Ponowne jego otwarcie nastąpiło w październiku 1999 roku.
W Ogrodzie widać harmonię natury. Kamień, woda, drewno, roślinność... wszystko tu ze sobą wspaniale współgra i współistnieje. To mi się właśnie kojarzy z ogrodami japońskimi.
Wikipedia podtrzymuje moje spostrzeżenia i odczucia pisząc, że współcześnie jest to już ogród japoński nie tylko z nazwy.
Stanowi unikatowy w Europie żywy fragment japońskiej kultury (na bilecie widnieje zapis: "[..] Obecny kształt ogrodu zawdzięczamy pracy polskich i japońskich specjalistów, którymi na etapie projektowym kierował prof. Ikuya Nishikawa. Japońscy specjaliści budowy ogrodów, wraz z firmami polskimi, stworzyli w ciągu dwóch lat piękny zakątek o typowo japońskim charakterze [..]").
Dzięki pracy japońskich specjalistów, wszystkie elementy, w najdrobniejszych szczegółach, są zgodne z oryginalną japońską sztuką ogrodową. Każdy z nich ma swoje miejsce i znaczenie, trudno nieraz dostrzegalne dla Europejczyków. Ogród, nawiązując do założeń historycznych z 1913, uzyskał jednocześnie wiele zupełnie nowych elementów nadających mu niepowtarzalny charakter. Jest celem wycieczek i spacerów wrocławian.
Dobór roślinności w Ogrodzie szczególnie przypadł mi do gustu. Jest tu sporo liściastych roślin zimozielonych. Na powyższym zdjęciu widać ostrokrzew. Są laurowiśnie, mahonie, bukszpany, runianka. Ale są też wspaniałe okazy klonów japońskich, o różnych kształtach krzewów, liści oraz różnorodnym ubarwieniu.
Zachwyciła mnie widoczna na pierwszym zdjęciu wysepka z krzewami bonsai. Nie jest to jedyne miejsce w Ogrodzie gdzie można je spotkać.
W stawie pływają olbrzymie ryby.
A przy wyjściu żegnają nas wspaniałe i jakże harmonijne połączenia kamieni z krzewami... oczywiście bonsai.
A już jutro zapraszam na drugą i ostatnią część podsumowania wakacji, nie tylko w ogrodzie.
Byłem widziałem i jestem zachwycony. Podobnie jak ogrodem botanicznym we Wrocławiu. Nie dziwię się że lubisz tam jeździć. Jak zobaczyłem te ostrokrzewy to szczęka mi opada bo podobne w Wiedniu widziałem, magnolia grandiflora też ładnie rośnie w gruncie a modrzewniki, cedry, kuningamie, sośnice itd to już bajka! Wrócę tam na pewno!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci Krzysiu, że podobnie wygląda stary Ogród Botaniczny w Warszawie. Nie ma w nim aż tak wielkich ostrokrzewów, ale są piękne platany, laurowiśnie, bluszcze kolchidzkie, miłorzęby olbrzymy itp... Ale Wrocław przebija wszystko. Wspaniałe miejsce, wiedziałem, że Ci się spodoba :) Pozdrowienia!
UsuńPrzecudne miejsce!:) Mam nadzieję, że uda mi się w przyszłości tam pojechać. Najbardziej podoba mi się ostatnie zdjęcie. Lubię harmonijne połączenie kamieni i roślin w krajobrazie.
OdpowiedzUsuńTak, miejsce jest jak zaczarowane. A te połączenia kamieni i roślin to po prostu bajka :) Pozdrowienia!
Usuń