UWAGA!

BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY

NA PORTAL

www.zimozielonyogrod.pl

ZNAJDZIECIE TAM

ZARÓWNO STARE JAK I NOWE WPISY


Partnerami portalu są:

Fiskars.pl

Idealnytrawnik.pl

wtorek, 26 sierpnia 2014

Bluszcze pospolite w moim ogrodzie

Niedawno pisałem o różnych egzotycznych bluszczach rosnących w moim ogrodzie. Dziś będę kontynuował temat bluszczy. Przedstawię jednak Państwu pospolitą odmianę tego pnącza czyli Hedera Helix. Uwielbiam bluszcze, sporo rosnących u mnie krzewów sam ukorzeniałem i potem uprawiałem. Poniżej odmiana Woerneri.











Wszystkie bluszcze Woerneri pokazane na powyższych zdjęciach sam ukorzeniłem.Jestem z tego bardzo dumny.

Bluszcz pospolity jest zimozielonym pnączem. Często również wykorzystywany jest jako roślina okrywowa. Występuje na naturalnych stanowiskach w całej zachodniej i środkowej Europie, aż po zachodnią Białoruś i zachodnią Ukrainę, a na południu po Turcję i Kaukaz. Można go spotkać w południowej Norwegii i Szwecji, oraz od Estonii na południe wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Jak podaje serwis Wikipedia gatunek ten został przeniesiony m.in. do USA, Kanady, Australii, Nowej Zelandii oraz RPA. Jest tam jednak uważany za gatunek inwazyjny. Bluszcz ten wspina się po ścianach, drzewach czy kamieniach lub skałach tworząc piękne zimozielone ściany. Przyczepia się do powierzchni korzonkami przybyszowymi.

UWAGA!!! Nie jest prawdą, że bluszcz wykorzystuje soki czy składniki mineralne drzew lub w jakikolwiek inny sposób je niszczy!!! Bluszcz nie jest rośliną pasożytniczą i nie wrasta w głąb drzewa.
Bluszcz pospolity lubi miejsca zacienione oraz lekko wilgotną, próchniczą glebę.

Poniżej odmiana Erecta (bluszcz wyprostowany).



To już odmiana Ivalace. Ma naturalnie poskręcane liście.


A to Hedera Hibernica (bluszcz irlandzki). Jest to odmiana trochę mniej odporna na mrozy niż bluszcz pospolity. W okresie chłodów szczególnym zagrożeniem dla tego bluszczu jest zimowa susza. 


Poniżej odmiana Thorndale, która świetnie sprawdza się jak roślina okrywowa.



A to bardzo dekoracyjny bluszcz krzewiasty (Hedera Arborescens). W przeciwieństwie do swoich "braci" odmiana ta nie wytwarza korzeni przybyszowych, w związku z tym nie pnie się po drzewach lub innych podporach.


To z kolei bluszcz Crispy - ma malutkie i dosyć głęboko wcięte listki. wygląda jak miniaturka bluszczy.


Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Olsztyn

Miniony weekend spędziłem w Olsztynie. To pięknie położone i urokliwe miasto jest stolicą województwa Warmińsko - Mazurskiego. W mieście i w jego najbliższej okolicy jest kilkanaście jezior oraz wspaniałe lasy. Nad jeziorami można spotkać liczne restauracje, nowoczesne hotele oraz przystanie jachtowe. Olsztyn jest miastem nowoczesnym, szanującym jednak historię. Tutejsza architektura jest przemyślana, a nowe budynki pasują do zabytkowej zabudowy. W mieście jest mnóstwo ciekawych kawiarni i restauracji gdzie można smacznie i niedrogo zjeść oraz miło spędzić czas. Olsztyn ma 175 000 mieszkańców, do tej liczby należy też dodać prawie 40 000 studentów zdobywających wiedzę na tutejszych uczelniach.

Poniżej kamieniczki przy Rynku.


Jak podaje strona internetowa Olsztyn.eu Olsztyn był i jest miastem-areną ważnych wydarzeń politycznych, kulturalnych i naukowych.  To tu Mikołaj Kopernik spoglądał w niebo, szukając odpowiedzi na dręczące go pytanie o miejsce Ziemi we wszechświecie, Napoleon Bonaparte maszerował na czele swych wojsk podczas zwycięskiej kampanii w 1807 roku, a Feliks Nowowiejski szukał natchnienia dla swoich kompozycji. Zabytki Olsztyna są świadkami wielkich wydarzeń, a także symbolem historycznej złożoności i wielokulturowości tej ziemi. Tu tradycja katolicka splata się z protestancką i prawosławną, polska z niemiecką, tradycja średniowiecznych warsztatów rzemieślniczych z wytworami XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej. Podziwianie olsztyńskich zabytków to wędrówka po różnych okresach rozwoju miasta. Warto przy tym pamiętać, że zakręty historii, która odcisnęła piętno na życiu Olsztyna, spowodowały, że duża część dorobku pokoleń zamieszkujących miasto nie dotrwała do naszych czasów. 

Na zdjęciu Staromiejski Rynek.


Pierwsza wzmianka o mieście pochodzi z roku 1334, kiedy to Henryk von Luter założył w zakolu rzeki Łyny drewniano-ziemną strażnicę, nadając jej nazwę Allenstein (Gród nad Łyną). Alna w zapomnianym języku Prusów oznaczała „łanię”. Tak też rdzenni mieszkańcy tych ziem nazwali największą rzekę przepływającą przez Olsztyn. Prawa miejskie oraz nazwę Allenstein (dla Polaków Holstin, a później Olstyn) miasto otrzymało 31 października 1353r. Zasadźcą i pierwszym burmistrzem Olsztyna był Jan z Łajs. 

A to już brama, która strzegła wjazdu do miasta, teraz prowadzi nas na Olsztyńską Starówkę.
 

Liczne wojny pomiędzy zakonem krzyżackim i Polską toczone w XV w. wielokrotnie niszczyły młode jeszcze miasto. W 1414 r. Olsztyn ucierpiał od wojsk króla Władysława Jagiełły. W 1454r. mieszczanie wzięli udział w powstaniu przeciwko zakonowi krzyżackiemu i zajęli zamek, uznając zwierzchnictwo króla polskiego, jednak rok później miasto ponownie wróciło pod kontrolę Krzyżaków. Dopiero na mocy II pokoju toruńskiego (1466 r.), Olsztyn wraz z całą Warmią znalazł się w granicach Polski. Kolejna wojna z zakonem toczona w latach 1519–1521 spustoszyła Warmię. Ówczesnym administratorem dóbr kapituły warmińskiej był kanonik fromborski– Mikołaj Kopernik. W 1521 r. przygotował on skutecznie olsztyński zamek do obrony przed spodziewanym atakiem Krzyżaków. Kopernik w tym czasie był też inicjatorem i realizatorem akcji osiedlania na Warmii osadników z Mazowsza. 

Poniżej wspaniały budynek miejskiego Ratusza.


Kolejne stulecie to czas prosperity miasta, korzystnie położonego na ruchliwym szlaku Królewiec–Warszawa. Rozwój został powstrzymany przez wojny toczone w XVII i XVIII w.,a wielka zaraza lat 1709–1712 zdziesiątkowała ludność miasta. Wskutek I rozbioru Polski (1772 r.) Warmię wraz z Olsztynem wcielono do Prus. 
W czasie wojen napoleońskich miasto zostało po raz kolejny zniszczone. 3 lutego 1807 r. podczas prowadzonej kampanii w Prusach Wschodnich w Olsztynie zatrzymał się sam cesarz Francuzów. 


Po 1818 r. zabudowa miejska wyszła poza mury Starego Miasta. Druga połowa XIX w. to czas dynamicznego rozwoju. Liczba mieszkańców w tym okresie wzrosła z 4 tys. w 1846 do 25 tys. w 1895 r. W 1867 r. w mieście powstał nowoczesny jak na owe czasy szpital, w 1872 r. przeprowadzono przez Olsztyn pierwszą linię kolejową będącą częścią trasy łączącej Toruń z Insterburgiem (Wystrucią). W roku 1890 rozbłysły pierwsze gazowe latarnie uliczne, w 1892r. zadzwonił pierwszy telefon, sześć lat później wybudowano nowoczesny wodociągi kanalizację, a w 1907 r. Olsztyn został zelektryfikowany. Na ulicach miasta pojawiły się tramwaje. W 1910 r. w Dajtkach wylądował pierwszy samolot. 

A to już Zamek Olsztyński.


W Olsztynie nie brakuje również moich ulubionych liściastych roślin zimozielonych. Poniżej trzmieliny pnące.


Po I wojnie światowej – w 1920 r. – o przyszłej przynależności państwowej południowej części Prus Wschodnich zadecydował plebiscyt. Olsztyn wraz z Warmią pozostał przy Niemczech. W roku 1939 mieszkało w nim już ponad 50 tys. osób. 22 stycznia 1945 r. Olsztyn został zajęty przez Armię Czerwoną. Po kilku dniach stacjonowania czerwonoarmiści podpalili miasto. Zniszczeniu uległa prawie połowa zabudowy, w tym Stare Miasto. 

Uliczki Starówki.


Po 1945 r. Olsztyn został stolicą województwa. Tu też przeniesiona została z Fromborka siedziba kurii biskupiej (diecezjalnej, a od 1992 r. archidiecezjalnej). 

Jeden z wielu tutejszych kościołów.


Dziś Olsztyn jest też ważnym ośrodkiem turystycznym, głównie ze względu na swoje położenie wśród jezior i lasów, ale również dzięki licznym zabytkom i innym atrakcjom turystycznym. Zabytki Olsztyna znajdują się na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego, Szlaku Zamków Gotyckich, Szlaku Kopernikowskim, Szlaku Św. Jakuba.

Na jednej z kamienic zainstalowano zegar słoneczny!


Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!

piątek, 22 sierpnia 2014

Egzotyczne bluszcze w moim ogrodzie

Jakiś czas temu obiecałem Państwu opisanie bluszczy rosnących w moim ogrodzie. Pnącza te cały czas rosną i dlatego też starsze wpisy dotyczące tych wspaniałych roślin powoli się dezaktualizują. Dziś zapraszam do obejrzenia zdjęć bluszczy, które w Polsce uważane są za dosyć egzotyczne. Rozpoczniemy od bluszczy kanaryjskich, które w zasadzie nie powinny w naszym klimacie rosnąć na zewnątrz. Jednakże w miejscach osłoniętych rośliny te całkiem nieźle sobie radzą. Czasami w potrafią przemarznąć jednak w takim przypadku odbijają od korzeni. Poniżej 3 odmiany tych pięknych pnączy.


Jedna z nich ma wspaniałe i wielkie liście.


Tak jak pisałem, w bardzo mroźne i bezśnieżne zimy może przemarzać. Jednak przykryty śniegiem zimuje bez większych problemów. Różne źródła podają, że bluszcz ten może rosnąć w strefach USDA od 7a do 10. O strefach mrozoodporności przeczytacie Państwo na mojej stronie internetowej Zimozielony ogród.
Rośnie w średnim tempie (ok. 20-30 cm rocznie). W łagodniejszym klimacie osiąga do 3-4 metrów wysokości. W warunkach środkowej Polski należy go jednak traktować jako roślinę okrywową a nie pnącze, chociaż podobnie jak Hedera helix czepia się podpór za pomocą korzeni przybyszowych. Po napotkaniu na swojej drodze ściany, drzewa czy muru lub kamienia bluszcz ten wspina się na nie, nie powodując jednak żadnych uszkodzeń ani drzew ani ścian.

Rośliny te można na zimę osłaniać agrowłókniną, co zabezpieczy je przed wysuszającymi i mroźnymi wiatrami. Najlepiej jednak sadzić je w miejscach osłoniętych.

Lubi lekkie gleby zasadowe, podłoże powinno być przepuszczalne i wilgotne. Preferuje miejsca cieniste lub półcieniste.

Poniżej odmiana, która rosła wcześniej w moim ogrodzie. Niestety jedna z bardzo mroźnych i częściowo bezśnieżnych zim je zabiła. Od ubiegłego roku rośnie u mnie nowa roślinka, na razie się powoli rozrasta. Obok widać skimię japońską oraz pieris japoński.  


W mojej sporej kolekcji bluszczy nie może zabraknąć bluszczu kolchidzkiego (Hedera Colchica) Mam 3 odmiany tych roślin: Dentata, Dentata Variegata oraz Sulphur Heart (na 2 poniższych zdjęciach).


Roślina ta  jest zimozielonym pnączem, na które warto zwrócić uwagę. Liście tej odmiany bluszczu mogą osiągać długość 20 cm i szerokość 15 cm. Hedera colchica jest mniej odporna na niskie temperatury niż bluszcz pospolity (Hedera helix). W ostre zimy może lekko przemarzać. Prawie na pewno jednak wiosną odbije od korzeni lub gałązek, które były schowane pod śniegiem. Zaleca się sadzenie tych roślin w miejscach osłoniętych lub okrywanie młodych roślin agrowłókniną. Starsze powinny się zaaklimatyzować do naszych warunków klimatycznych. Moje bluszcze kolchidzkie rosną już od kilku lat i jak do tej pory świetnie sobie radzą z zimami.


Wszystkie rodzaje Hedera Colchica należy regularnie podlewać, zalecane jest ściółkowanie roślin korą sosnową co zapobiega nadmiernemu wysuszaniu podłoża, a zimą chroni korzenie roślin przed nadmiernym przemarznięciem. Największym zagrożeniem dla tych roślin są mroźne i wysuszające wiatry oraz zimowa susza. Dlatego też zimą w okresach bez mrozu dobrze jest podlać nasze bluszcze.

Poniżej Dentata Variegata.


A to już odmiana podstawowa bluszczu kolchidzkiego czyli Dentata. Bluszcz ten powoli wspina się po ścianie. Po prawej stronie widać trzmielinę pnącą. Roślinom tym poświęcę odrębny artykuł.


Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!

czwartek, 21 sierpnia 2014

Czy to już oznaki jesieni?

Dzisiejszy poranek przywitał mnie pochmurnym niebem i niską temperaturą. O 06.00 rano było tylko +12 stopni. Teraz wcale nie jest o wiele lepiej. Minęła już 09.00, a słupek rtęci ledwie dociągnął do +14 stopni C. Jest szaro-buro i nie zanosi się na poprawę pogody. Czy to już początek ochłodzenia i oznaki zbliżającej się powoli jesieni? Co prawda nie ma co narzekać, bo tegoroczna wiosna i większość lata nas rozpieszczały. Przez wiele dni temperatury popołudniami przekraczały regularnie 30 stopni, a nocami nie spadały poniżej 20. Być może dlatego teraz wydaje się, że nagle zrobiło się zimno. A jeszcze przed 15 sierpnia i moim wyjazdem do Krakowa było tak gorąco... Ale wtedy narzekaliśmy na upał. Chociaż po kilku dniach tak wysokich temperatur przyzwyczaiłem się do nich i jedyne co mi trochę przeszkadzało to wysoka wilgotność powietrza. Ale to z kolei dobry klimat dla roślin. I w tym roku wszystkie wyjątkowo bujnie rosły. 

Wczorajszy dzień był za to pogodny i chociaż było wietrznie to i tak odczucie ciepła było dosyć przyjemne. Popołudniu temperatura wzrosła do +23 stopni, a w słońcu było wręcz upalnie. Niestety już od dwóch miesięcy dni robią się coraz krótsze. Za miesiąc powitamy kalendarzową jesień, dzień będzie już krótszy od nocy. I tak aż do 21 grudnia. Póki co jednak nie ma co się zamartwiać, prognozy są dosyć pomyślne. Po krótkim ochłodzeniu koniec sierpnia i początek września mają przynieść słoneczną i ciepłą aurę. Pewnie upały już nie powrócą ale trochę ciepła na pewno każdemu się przyda.

Wczoraj skosiłem trawnik i zrobiłem parę zdjęć egzotycznego zakątka. Serdecznie zapraszam do obejrzenia foto relacji z ogrodu!

Begonie posadzone obok araukarii i magnolii wielkokwiatowej bardzo się rozrosły. Pięknie kwitną i cieszą oczy swoimi wspaniałymi kolorami.


Przedwczoraj przyciąłem bukszpany. Teraz są równiutkie i  dosyć gęste.



Trawnik przy aukubach japońskich zaatakowany został przez mech. Będę musiał wysypać tam nawóz, który go zwalcza. Wiem jednak z doświadczenia, że w tym miejscu walka z mchem należy do bardzo ciężkich, wręcz syzyfowych prac. A to dlatego, ze jest tam bardzo mało słońca, do tego w miarę wilgotno i mech ma idealne warunki do rozwoju. 


Palma mrozoodporna trachycarpus Wagnerianus powoli aczkolwiek systematycznie wypuszcza nowe liście.  Powoli szykuję się do publikacji kilku postów o opuncjach mrozoodpornych. Pierwsze pojawią się najpewniej w przyszłym tygodniu.
 

Z jej serca właśnie wyrasta piąty liść. Pierwszy, który wyrósł tego roku musiał zostać obcięty bo miał zeschnięte końcówki. 


Tak wygląda najstarsza część egzotycznego zakątka. 


A to już widok na ogród w kierunku południowym. 


Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga. Już wkrótce napisze posty o bluszczach rosnących w moim ogrodzie. Oczywiście nie zapomnę tez o opuncjach mrozoodpornych!

środa, 20 sierpnia 2014

Karczownik A.D. 2014

Dziś parę słów o karczowniku ziemnowodnym, popularnie nazywanym szczurem wodnym (Avricola amphibius). Po dwóch latach przerwy ten okropny szkodnik znowu pojawił się w moim ogrodzie. Pierwsze ślady jego obecności zauważyłem ponad trzy tygodnie temu. Jak poznać, że w naszym ogrodzie zamieszkał ten nieproszony gość? Jeżeli znajdziemy nienaturalne wybrzuszenia na trawniku w postaci nieregularnych linii, gdzie miejscami ponad trawą pojawia się ziemia to znak, że karczownik zamieszkał u nas. Poniżej na zdjęciach widać przykłady obecności tego zwierzaka.




Karczownik zamieszkuje całą środkową, zachodnią i wschodnią Europę oraz Zachodnią i centralną Azję. Jak podaje Wikipedia występują dwa ekotypy tego zwierzątka. Pierwszy, zamieszkuje brzegi zbiorników wodnych, drugi natomiast mieszka w ogrodach, na łąkach i polach, gdzie wykopuje długie podziemne korytarze tuż pod powierzchnią gruntu oraz nory. Ten drugi zamieszkał w moim ogrodzie. Wikipedia podaje, że karczownik bardzo szybko się rozmnaża. Okres ciąży trwa u samic od 20 do 22 dni. W jednym miocie może być nawet 11 małych. Samiczki mają od 3 do 5 miotów, począwszy od końca lutego, lub początku marca (zależnie od warunków atmosferycznych), aż do początku zimy. Zdarza się, że młode z pierwszego miotu mają swoje dzieci jeszcze w tym samym roku. 




Karczownik odżywia się zielonymi częściami roślin wodnych, a ekotyp mieszkający w ogrodach, zjada trawy oraz pędy roślin, pączki, gałązki i korzenie roślin przez co niszczy nasze krzewy. Korytarze wykopane przez karczownika są tuż pod powierzchnią ziemi dlatego też niszczy on również trawniki. Śladami jego wędrówek są, jak pisałem na wstępie wyniesione ponad powierzchnię kupki gleby, znajdujące się na całej długości jego wędrówek. 


Jak zwalczyć karczownika? Niestety, nie mam dobrych wiadomości. Pozostają nam jedynie chemiczne specyfiki. Pomóc tez może kot, który poluje na karczowniki, ale nasze domowe koty raczej nie przepędzą tego szkodnika. W sklepach ogrodniczych (w części z chemią ogrodową) można znaleźć specjalne trutki, które należy wykładać w otwory w ziemi lub w korytarze wykopane przez karczownika. Niektórzy mylą karczownika z kretem. Jednak ten pierwszy korytarze kopie płycej, a wychodząc z ziemi na powierzchnię nie buduje typowego dla kreta kopca, pozostawia jedynie otwór w glebie, lub niewielki, ale płaski kopczyk.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Ogród botaniczny w Krakowie

Ostatni długi weekend spędziłem w Krakowie. Wczoraj wróciłem do domu, a dziś mam przyjemność zaprezentować państwu pierwszą część foto relacji z Ogrodu botanicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. To najstarszy ogród botaniczny w Polsce. Został założony w 1783 roku. Jak podaje strona internetowa Ogrodu powstał on z inicjatywy Komisji Edukacji Narodowej jako zakład pomocniczy katedry chemii i historii naturalnej. Pierwszym dyrektorem był Jan Jaśkiewicz (1749-1809). Obszar, obejmujący początkowo ok. 2,4 ha zakomponowano jako park barokowy typu francuskiego, w obrębie którego urządzono kolekcje roślin leczniczych oraz ozdobnych. Na sadzawce, pochodzącej z dawnego starorzecza Wisły, wzniesiono w 1856 r. sztuczna wyspę. Obszar Ogrodu powiększano kilkukrotnie. Swą obecną powierzchnię ok. 9,6 ha uzyskał w latach pięćdziesiątych XX w.

Rośnie tu wspaniała kolekcja roślin. Poniżej olbrzymi kasztan jadalny.


Można tu spotkać wiele liściastych roślin zimozielonych. Te poniżej rosną w donicach, jednak w innym miejscu ogrodu spotkałem aukuby japońskie rosnące w gruncie. 


W szklarniach natrafiłem na olbrzymie kwiaty storczyków.


To ciekawe drzewo to roztrzeplin wiechowaty. Pochodzi ze wschodniej Azji (Chiny, Korea, Japonia). Młode okazy są wrażliwe na duże mrozy, ale starsze drzewka mogą z powodzeniem zimować w Polsce. Młode trzeba po prostu okrywać na zimę agrowłókniną, ale tylko wtedy gdy temperatura ma spaść poniżej -24 stopni.


W centralnej części ogrodu znajduje się szeroka aleja obsadzona pięknymi kwiatami.


W jej okolicy natrafiłem na figowca. Rosną one również w innych częściach ogrodu.


W Ogrodzie botanicznym UJ rośnie wiele różnych gatunków traw. Poniżej widać miskanty, a przed nimi piękne bambusy. 


Jednym z okazalszych drzew jest miłorząb japoński. To okaz żeński, który ma ponad 100 lat i teraz własnie owocuje.


Już wkrótce zapraszam na kolejną relację z tego pięknego miejsca.