W ostatnią niedzielę pisałem o różnych odmianach bluszczy rosnących w moim ogrodzie. Informacje o nich można znaleźć tutaj: http://zimozielonyogrod.blogspot.com/2013/05/bluszcze-zimozielone-pieknosci.html
Dziś chciałbym uzupełnić te informacje o kilka następnych odmian tych wspaniałych pnączy. Bluszcze są wciąż u nas niedoceniane. Panuje ogóle przekonanie, że to pasożyty. Nic bardziej mylnego. Niestety niewiele osób decyduje się na ich uprawę. A szkoda, bo to naprawdę piękne rośliny. Ich urok jest widoczny szczególnie późną jesienią i zimą, kiedy inne drzewa i rośliny pozbawione są liści. Bluszcze w zdecydowanej większości preferują miejsca cieniste i półcieniste oraz wilgotną glebę. Jeśli im to zapewnimy to odwdzięczą się swoim pięknem.
Tak jak pisałem część bluszczy wyhodowałem sam. Poniższy bluszcz krzewiasty pochodzi jednak ze sklepu ogrodniczego. Ta odmiana ma duże i okrągłe liście, w przeciwieństwie do bluszczu krzewiastego, który wyhodowałem sam.
W innym miejscu rośnie bluszcz pospolity Thorndale. Powoli zaczyna już piąć się po sośnie.
Przy kratce koło furrtki rośnie bluszcz pospolity Goldheart. Posadziłem go w ubiegłym roku. Teraz ma mnóstwo nowych przysrostów. Mimo braku okrycia zima nie spowodowała żadnych widocznych uszkodzeń w roślinach.
Pomiędzy domem a altanką rośnie miniaturowy bluszcz pospolity Crispy.
Ma on bardzo drobne listki co widać na poniższym zdjęciu.
Polecam wszystkim miłośnikom ogrodów sadzenie bluszczy. Podkreślą one urodę każdego ogrodu, obrosną i zasłonią nieciekawe miejsca czy stare mury, a przede wszystkim dadzą dużo zieleni w czasie jesiennej szarugi i krótkich zimowych dni.
Długo nie byłam przekonana do bluszczy , ale teraz jak patrzę na moją starą jabłoń spowitą w bluszczu to się cieszę. No i ten z dużymi liśćmi piął się przy wejściu wyglądał okazale , ale niestety 2 zimy temu padł, mam go tylko na glebie. Mam również bluszcz taki z pofałdowanymi listkami , jak zwykle nie wiem jak się nazywa.W zacienionym miejscu ogródka małego wyręcza mnie od walki z chwastami , powstał taki dywanik. Pozdrawiam słonecznie.
OdpowiedzUsuńWitaj Stasiu! Dziękuję za komentarz :) Nie pamiętam w tej chwili jak nazywa się odmiana z poskecanymi listkami, ale jak sobie przypomnę na pewno dam Ci znać. Pozdrowienia!
UsuńUwielbiam bluszcze! Miałam kiedyś babcię w Komorowie obok Pruszkowa, miała piękny zarośnięty ogród, gdy byłam mała myślałam, że to taki tajemniczy ogród. Babcia miała pół domu (takiego w starym stylu z czerwonej cegły) obrośnięte bluszczem pospolitym. Wyglądało to niesamowicie! Sama mam w swoim ogrodzie trochę bluszczu, próbuję go zachęcić, aby wspiął się na duży jesion, ale co go przyczepię w odpowiednie miejsce, to on po jakimś czasie i tak skręca jak chce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Witaj :) Dzięki za komentarz! Jeszcze niedawno codziennie przejeżdżałem przez Komorów jadąc kolejką WKD do pracy do Centrum. Bluszcze naprawdę tworzą atmosferę tajemniczości i piękna :) Co do Twojego krzewu... trochę się pomądrzę ;) ale nie powinno pomagać bluszczowi wspinać się. Kiedy się wystarczająco ukorzeni sam powinien znaleźć drogę do góry :) Można natomiast podcinać łodyżki, które płożą się po ziemi, wtedy roślinka się zagęści i szybciej znajdzie drogę w górę :) Pozdrowienia. Miłego wieczoru!
Usuń