Za oknem trzyma mróz. Miało się niby powoli ocieplać, a dziś nad ranem było -18 stopni C. I to na wysokości ok. 4 metrów. Przy gruncie mróz na pewno był większy! Nie ma w ogóle śniegu, a na trawie osadził się jedynie szron. Tak jak już pisałem, panująca obecnie aura jest dla moich liściastych roślin zimozielonych doskonałym testem na odporność. Mam nadzieję, że wszystkie przeżyją, ale ocenić to będzie można dopiero jak zrobi się cieplej.
Dziś jednak chciałbym skupić się na drugiej części podsumowania ubiegłego roku.
Druga połowa roku rozpoczęła się upałami i suszą. Co prawda w lipcu parę razy padało ale był to słabiutki i krótki deszcz. Porządna ulewa była tylko raz. W ogrodzie kwitła róża pnąca Grand Award. Mimo kiepskiego miejsca (mało słońca) krzew miał jak zwykle dosyć sporo kwiatów.
Z uwagi na suszę ogród wymagał regularnego podlewania.
Koniec miesiąca to wyczekiwany wyjazd wakacyjny. Tym razem udałem się na południe Polski. Odwiedziłem m.in. Bielsko-Białą.
Będąc w tamtej okolicy nie mogłem sobie odmówić wizyty we wspaniałych ogrodach pokazowych Państwa Kapiasów. To cudowne miejsce cały czas się rozbudowuje i z roku na rok pięknieje.
Sierpień przyniósł kumulację upałów. Przez większą część miesiąca temperatury w ciągu dnia przekraczały +30 stopni. A było też kilka dni, kiedy w cieniu było ponad 40! Niestety w dalszym ciągu panowała susza.
Na początku września dosyć niespodziewanie odwiedziłem Wrocław. Byłem tam bardzo krótko, ale zdążyłem zwiedzić tamtejszy Ogród botaniczny. uwielbiam to miejsce i uważam, że jest to jeden z najpiękniejszych ogrodów botanicznych nie tylko Polski ale i Europy. Berlin, Rzym czy Paryż się chowają!
Pierisy japońskie, różaneczniki czy bluszcze oraz inne rosnące tu liściaste rośliny zimozielone zawsze robią na mnie ogromne wrażenie.
Koniec miesiąca przyniósł kulminację upałów i dalszy brak opadów. Przez suszę liście z drzew zaczęły szybko i lawinowo spadać.
Pierwsze dni września to znów temperatury rzędu ponad 30 stopni.
Kiedy wyjeżdżałem z domu do Zielonej Góry u nas był jeszcze upał. Natomiast zachód Polski dostał się wtedy pod wpływ chłodnych i wilgotnych atlantyckich mas powietrza. Tam padało i mocno się ochłodziło. W Warszawie niestety nie. Podczas pobytu na Ziemi Lubuskiej miałem możliwość uczestniczyć w obchodach Święta Winobrania. Odwiedziłem też zielonogórski Ogród botaniczny, gdzie mogłem podziwiać wspaniałe okazy roślin m.in. ogromne laurowiśnie wschodnie Herbergii.
Po powrocie do domu odwiedziłem Ogród Botaniczny PAN w warszawskim Powsinie. Z ciekawością po raz kolejny obejrzałem kącik rzadko spotykanych roślin wrzosowatych. To miejsce trzeba zobaczyć!
W drugiej połowie miesiąca jeden z weekendów spędziłem w Trójmieście. Jak zawsze piękny Gdańsk zachęcał do spacerów!
Koniec września upłynął pod znakiem słonecznej i ciepłej aury, niestety dalej we znaki dawała się susza.
Październik przyniósł długo wyczekiwane opady. Ale było też sporo pięknych, ciepłych i słonecznych dni. Jesień pokazała swoje najpiękniejsze strony! Dookoła zrobiło się kolorowo.
O dziwo, pomimo długotrwałej suszy i dosyć wczesnego opadania liści, proces ten zatrzymał się po październikowych deszczach i przez większość miesiąca było zielono.
Koniec drugiej dekady października przyniósł lekkie mgły, które w połączeniu z opadami świetnie wpłynęły na kondycję krzewów i trawnika.
Trzecią dekadę tego jesiennego miesiąca spędziłem w Kołobrzegu. Przy okazji odwiedziłem pobliskie Ogrody tematyczne Hortulus. Niestety nie zdążyłem zobaczyć nowej części ogrodów z wieżą i labiryntem.
Pierwszą dekada listopada to wiąż Kołobrzeg. Jesienny, kolorowy i przepiękny. Miałem sporo szczęścia gdyż przez trzy tygodnie, z wyjątkiem kilku dni, panowała ciepła i słoneczna aura, któa sprzyjała spacerom i wyciekom.
Kołobrzeg żegnał mnie deszczem, dom przywitał mnie tym samym. Nie ukrywam, że ucieszyła mnie taka pogoda. Po długotrwałej suszy deszcze były wybawieniem. Tym bardziej, że porządnie nawilżyły glebę przed nadejściem zimy.
Pod koniec miesiąca odwiedziłem Królewski Ogród Światła w warszawskim Wilanowie. Niesamowity świetlny spektakl podbił moje serce.
Koniec miesiąca to znów ciepła i słoneczna pogoda.
Podobnie wyglądał początek grudnia. Czy ktoś oglądając poniższe zdjęcie pomyślałby, że zbliża się zima?
W grudniu przespacerowałem się po świeżo odnowionym Skwerze Przyjaźni Polsko-Węgierskiej w Podkowie Leśnej. Miejsce to przeszło gruntowną rewitalizację, ale brakuje mi tu jeszcze niektórych roślin. Szerzej o rewitalizacji napiszę za kilka dni.
Święta Bożego Narodzenia wyglądały jak wiosenna Wielkanoc. Nic nie wskazywało na to, że już przed Sylwestrem nadejdą mrozy.
Ubiegły rok mogę uznać za bardzo udany. Sporo się działo, kilka fajnych wyjazdów i mnóstwo zmian w ogrodzie. Było ich tyle, że poświęcę im oddzielny post.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Il tuo giardino sembra un bellissimo parco! Qui nessuno tiene alberi così grandi e quindi i giardini sembrano tutti uguali, il tuo invece è davvero bellissimo!
OdpowiedzUsuńUn saluto e un buon anno!
Grazie! Buon anno!
UsuńUwielbiam takie zdjęcia. Słońce, zieleń, kwiaty,woda...
OdpowiedzUsuńMam już dosyć mrozu, zimy... Chcę już wiosny...
Pozdrawiam:)
Ja już też chcę wiosny! U nas dziś rano było -18, a przy gruncie pewnie kilka stopni chłodniej. Nie ma oczywiście śniegu i boję się, że aukuby i skimie mi wymarzną :( Masakra. Najgorsze, że z uwagi na ciepłą pogodę w grudniu, część roślin rozpoczęła wegetację:( Pomajtało coś się tej pogodzie. Serdeczności Lusiu!
UsuńAndrzeju, oglądając zdjęcia aż cieplutko mi się zrobiło, od tych pięknych barwnie kwitnących kwiatów, z niecierpliwością wyglądam wiosny...
OdpowiedzUsuńi żal tych wszystkich twoich roślin, na ten mróz, wierzę że prognozy w końcu się ziszczą i przyjdzie ocieplenie :)))
uściski
Witaj serdecznie! Większość roślin powinna bez problemów przeżyć. Zobaczymy jednak czy te najmniej odporne na mrozy jak np. aukuby japońskie, skimie japońskie czy bluszcze algierskie przetrwały te bezśnieżne mroźne dni i noce. Z innymi powinno być OK :) Ale to też się okaże dopiero na wiosnę. Też już nie mogę się jej doczekać :) W każdym razie dni już są coraz dłuższe a wiosna choć jeszcze daleko to już coraz bliżej. Serdeczności!
UsuńHortensje na zdjęciu cudne...u mnie mrozi, mrozi....
OdpowiedzUsuńTak, we wrocławskim Ogrodzie botanicznym rośnie ich cała ściana. Są cudne! Pozdrowienia Jolciu :)
UsuńWitam:) piękne podsumowanie.
OdpowiedzUsuńOj ta susza dała się we znaki.
Pozdrawiam i obserwuje:)
Witaj :) Bardzo dziękuję za miłe słowa. Susza była straszna. A teraz dały się we znaki mrozy i brak śniegu. Wczoraj troszkę go spadło, a i mróz zelżał :) Oby do wiosny! Serdeczności!
Usuń