Chociaż mamy połowę stycznia to ogród wygląda tak, jakby właśnie było przedwiośnie. Krokusy nic sobie nie robią z tego, że jest środek zimy i rosną korzystając z dodatnich temperatur. Na szczęście było kilka chłodnych dni i inne rośliny nie rozpoczęły jeszcze wegetacji. W ubiegłym roku sytuacja wyglądała diametralnie inaczej, ale o tym napiszę jutro.
Ostatnie trzy tygodnie przyniosły dosyć kapryśną aurę. W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia zrobiło się zimowo. Potem powróciła wiosna, aby po kilku dniach znów pozwolić zimie na króciutką wizytę. Tak częstym zmianom pogody oraz powodującym je frontom atmosferycznym towarzyszyły bardzo silne wiatry, które połamały sporo gałęzi drzew. W ogrodzie leżało ich całe mnóstwo. Ponieważ co trochę padało, trudno było wyjść do ogrodu na 2-3 godziny i posprzątać zarówno patyki jak i igliwie, którego cała masa naleciała na chodnik i trawnik.
Tak częstym zmianom pogody oraz powodującym je frontom atmosferycznym towarzyszyły bardzo silne wiatry,
które połamały sporo gałęzi drzew. W ogrodzie leżało ich całe mnóstwo.
Ponieważ co trochę padało, trudno było wyjść do ogrodu na 2-3 godziny i
posprzątać zarówno patyki jak i igliwie, którego cała masa naleciała na
chodnik i trawnik. Wczorajsze popołudnie było, podobnie zresztą jak dzisiejsze, słoneczne i ciepłe. Dlatego też miałem wreszcie szansę żeby posprzątać ogród. Niestety nie zdążyłem zgrabić trawnika, pozbierałem z niego tylko gałęzie i szyszki.
Udało mi się również posprzątać okolice wejścia do ogrodu. Pomimo tego, że przed Świętami miałem wszędzie wysprzątane to jednak od tamtej pory naleciało mnóstwo igieł sosnowych. Nawiało też trochę liści.
A już jutro opublikuję porównanie pogody z początku drugiej połowy stycznia z ostatnich 3 lat.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz