Szanowne Czytelniczki i Czytelnicy! Post poświęcony Śląskiemu Ogrodowi Botanicznemu w Mikołowie, opublikowany w sobotę 05 lipca 2014 spotkał się z krytyką jednego z członków Rady Naukowej ŚOB. Zapraszam do lektury odpowiedzi, jaką nadesłał mi Pan dr Paweł Kojs. Treść odpowiedzi została zamieszczona w 3 komentarzach pod postem. Publikuję oryginalny tekst, bez żadnych wprowadzonych przeze mnie zmian. Pozwoliłem sobie jedynie na scalenie tekstu w jeden post.
Zanim jednak przejdziemy do skądinąd ciekawej lektury odniosę się do niektórych przemyśleń Pana dr Kojsa.
Szanowny Panie doktorze!
Po pierwsze: mój blog nie jest blogiem opiniotwórczym. Jeśli ktokolwiek poczyta chociaż niektóre posty na pewno zauważy, że poświęcony jest on głównie opisywaniu życia mojego ogrodu. Owszem, są tu relacje z różnych odwiedzanych przeze mnie ciekawych przyrodniczo miejsc, są również opisy roślin, ale generalnie blog poświęcony jest liściastym roślinom zimozielonym. Co do odwiedzających... Miło byłoby gdyby ogród obronił się przed krytyką swoim wyglądem. Póki co nie ma na to szans.
Po drugie: Opisałem miejsce, które widnieje na mapach jako Śląski Ogród Botaniczny. Poniżej tzw. print screen z Google Maps.
Po trzecie: na stronie internetowej ŚOB widnieje informacja, że jedynie część ogrodu nie jest udostępniona zwiedzającym. Gdzie więc tkwi błąd? Pewnie w szczegółach, jak to zwykle bywa. Poniżej kolejny print screen strony głównej ŚOB.
Po czwarte: Napisałem, że rozumiem to, iż rośliny wolno rosną. Ale nie rozumiem czemu ich kompletnie nie widać i dlaczego są zarośnięte zielskiem!
Po piąte: Gratuluję wyróżnienia, ale chyba nie było wielkiej konkurencji.
Po szóste. Jeśli już prawimy sobie złośliwości to zwrócę uwagę na stwierdzenie Pana dr Kojsa "arboretum drzewostanowe". A czy istnieje arboretum niedrzewostanowe?
Po siódme: Co do wycinki drzew... Procedura nie jest trudna, można również spróbować zwrócić się do odpowiednich władz o częściowe bądź całkowite zwolnienie z opłat.
Po ósme: Panie doktorze! Proszę uważnie czytać co napisałem. Nie oczekuję, że po kilku latach urosną drzewa. Ale takie rośliny jak byliny czy rośliny jednoroczne rosną znacząco szybciej (Panie doktorze) niż drzewa.
Po dziewiąte: Cieszy fakt, że teren powojskowy został zrewitalizowany. Nie wolno jednak osiadać na laurach i należy zadbać o to, co zostało stworzone. Dobrze, że udało się wykorzystać środki z RPO WSL. To pokazuje, że jednak można coś zrobić.
Po dziesiąte: 100 000 osób rocznie... Po pierwsze wynik nie powala na kolana, bo na Górnym Śląsku mieszka kilka milionów ludzi. Po drugie, jak Państwo liczycie te osoby?
Po jedenaste: Trawniki i koszenie łąk. Faktycznie trawnik przed Centrum jest zadbany. Nikt też nie wymaga od Państwa koszenia skarpy czy innego kawałka naturalnej łąki, gdyż jest to jeden z wielu elementów ogrodu. Naturalnie zachowana łąka jest jednym z ważniejszych elementów każdego ogrodu. Czym innym natomiast jest zielsko rosnące między różanecznikami, sosnami i innymi roślinami. Proszę wyjść z biura i przejśćsię po terenie wtedy zrozumie Pan o czym piszę.
Po dwunaste: Cieszy fakt, że ktoś jest zainteresowany prowadzeniem edukacji ekologicznej czy też propagowaniem ekologii czy szeroko pojętej botaniki. Dobrze by było żeby w parze z teorią szła praktyka, a ta ostatnia niestety kuleje!
Po trzynaste: Pozostawiacie Państwo "ciekawe fragmenty przyrody w stanie niezmienionym". Rozumiem tę dbałość o przyrodę... Resztę pozostawię bez komentarza. To po co było robić ścieżki i oświetlenie oraz grodzić teren. Szkoda pieniędzy skoro wszystko ma być niezmienione...
Po czternaste: Szanowny Panie doktorze! Opisałem to, o zobaczyłem na miejscu. Wydaje mi się, że dobrze czasem jest obiektywnie spojrzeć na rzeczywistość nas otaczającą. Również na miejsce pracy. Samouwielbienie nie prowadzi do niczego dobrego, a krytykę należy umieć przyjąć i wyciągać z niej wnioski! Rozumiem Pańskie rozczarowanie moim postem, ale proszę też zrozumieć moje rozczarowanie kiedy wszedłem na teren przy Sosnowej i zobaczyłem to zaniedbane miejsce. Proszę sobie wyobrazić, że rozumiem czy są współczesne ogrody botaniczne. Rozumiem tez, że naturalne siedliska są bardzo ważne, ale rozumiem również, że o takie miejsca się dba!
Po piętnaste (i ostatnie): Sugeruję lekturę "ABC dobrego wychowania". Ostatnie zdania Pańskiego komentarza nijak się mają do standardów kultury, w których ja się wychowałem. Ale Pan wcale nie musi ich znać... Panie doktorze!
Poniżej pełna treść komentarzy Pana dr Pawła Kojsa.
Po dziesiąte: 100 000 osób rocznie... Po pierwsze wynik nie powala na kolana, bo na Górnym Śląsku mieszka kilka milionów ludzi. Po drugie, jak Państwo liczycie te osoby?
Po jedenaste: Trawniki i koszenie łąk. Faktycznie trawnik przed Centrum jest zadbany. Nikt też nie wymaga od Państwa koszenia skarpy czy innego kawałka naturalnej łąki, gdyż jest to jeden z wielu elementów ogrodu. Naturalnie zachowana łąka jest jednym z ważniejszych elementów każdego ogrodu. Czym innym natomiast jest zielsko rosnące między różanecznikami, sosnami i innymi roślinami. Proszę wyjść z biura i przejśćsię po terenie wtedy zrozumie Pan o czym piszę.
Po dwunaste: Cieszy fakt, że ktoś jest zainteresowany prowadzeniem edukacji ekologicznej czy też propagowaniem ekologii czy szeroko pojętej botaniki. Dobrze by było żeby w parze z teorią szła praktyka, a ta ostatnia niestety kuleje!
Po trzynaste: Pozostawiacie Państwo "ciekawe fragmenty przyrody w stanie niezmienionym". Rozumiem tę dbałość o przyrodę... Resztę pozostawię bez komentarza. To po co było robić ścieżki i oświetlenie oraz grodzić teren. Szkoda pieniędzy skoro wszystko ma być niezmienione...
Po czternaste: Szanowny Panie doktorze! Opisałem to, o zobaczyłem na miejscu. Wydaje mi się, że dobrze czasem jest obiektywnie spojrzeć na rzeczywistość nas otaczającą. Również na miejsce pracy. Samouwielbienie nie prowadzi do niczego dobrego, a krytykę należy umieć przyjąć i wyciągać z niej wnioski! Rozumiem Pańskie rozczarowanie moim postem, ale proszę też zrozumieć moje rozczarowanie kiedy wszedłem na teren przy Sosnowej i zobaczyłem to zaniedbane miejsce. Proszę sobie wyobrazić, że rozumiem czy są współczesne ogrody botaniczne. Rozumiem tez, że naturalne siedliska są bardzo ważne, ale rozumiem również, że o takie miejsca się dba!
Po piętnaste (i ostatnie): Sugeruję lekturę "ABC dobrego wychowania". Ostatnie zdania Pańskiego komentarza nijak się mają do standardów kultury, w których ja się wychowałem. Ale Pan wcale nie musi ich znać... Panie doktorze!
Poniżej pełna treść komentarzy Pana dr Pawła Kojsa.
Szanowny Panie,
Prowadzenie bloga opiniotwórczego jest zadaniem ważnym i odpowiedzialnym. Przypuszczam, że po tym wpisie wiele osób, które planowały przyjazd do Śląskiego Ogrodu Botanicznego z przyjazdu zrezygnuje. Zapewne w ten sposób osoby te będą mogły spędzić czas w innym, niewątpliwie lepszym miejscu. I z pewnością nie będzie to trudne. Wszak pięknych ogrodów na Śląsku jest dostatek.
Szkoda tylko, że nie opisał Pan Śląskiego Ogrodu Botanicznego tylko teren Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej ŚOB w Mikołowie. Nie mógł Pan tego zrobić, ponieważ teren ten nie jest jeszcze udostępniony dla zwiedzających. Proszę jednak śledzić naszą stronę. Informacja o otwarciu na pewno się ukaże.
„To smutne miejsce” opisywane przez Pana „ani to park ani to ogród” ma jednak charakter parkowy i poza terenami leśnymi, otwartymi polanami, łąkami ma dosyć dobrze zorganizowaną przestrzeń i dobrze wydzielone funkcje. Co więcej ma charakter krajobrazowy, jest pod wieloma względami wyjątkowe widokowo, siedliskowo, lokalizacyjnie. To założenie parkowe obejmuje również 12 kolekcji, które mają dopiero 3 lata, i choć w komentarzu podkreśla Pan, że to nie ma znaczenia, to pozwolę nie zgodzić się z Pana opinią. To założenie parkowe zostało usytuowane poza centrum miasta, na terenie powojskowym, na którym dominował drzewostan akacjowy (głównie samosiew), głogi, róże, tarnina (naturalne zarośla), topole, czereśnie, jabłonie, grusze (nasadzone), kilkadziesiąt dębów, klonów, jesionów, wierzb itp. Drzew tych nie sadziliśmy i za niewielką ich różnorodność ani ich lokalizację w przestrzeni trudno nas winić. Pan Jerzy Rupik (architekt krajobrazu) – autor koncepcji i projektu tego parku, zgodnie z sugestią przyrodników, ścieżki i kolekcje wpisał w istniejącą półnaturalną zieleń i zmienione przez wojsko (poprzedniego użytkownika) ukształtowanie terenu. Przestrzeń ta wraz z Centrum Edukacji w 2012 roku została wyróżniona tytułem Najlepsza Przestrzeń Publiczna Województwa Śląskiego 2012 w kategorii Zrewitalizowana Przestrzeń Publiczna.
Jak Pan widzi Centrum Edukacji Przyrodniczej nie było zakładane w starym parku, ani nawet w arboretum drzewostanowym, gdzie o większą różnorodność drzew i krzewów byłoby łatwiej, zwłaszcza starych drzew. Nie było niestety możliwości dokonania głębszej przebudowy drzewostanu w ramach tej inwestycji, ponieważ wycinka drzew (a wycięto ich i tak sporo) wymagała przejścia całej procedury uzyskania zgody na wycinkę (bo to nie jest ogród botaniczny) i dodatkowo wniesienia stosownych opłat ponieważ inwestycja, którą Pan opisał, to nie budowa ogrodu botanicznego tylko budowa Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej. Niejako przy okazji zagospodarowując teren wokół Centrum, powstała infrastruktura, która w kolejnych latach powinna pozwolić na założenie parku, arboretum lub ogrodu (na bazie tego co jest, ale również w oparciu o projekty uzupełniające). Moim zdaniem infrastruktura Centrum jest bardzo przyzwoita i naprawdę stanowi dobry punkt wyjścia do dalszych działań. (Swoją drogą oczekiwanie, że po trzech latach kolekcje roślin drzewiastych będą stanowiły atrakcję dla zwiedzających jest odważne.)
Teren ten został zagospodarowany dzięki środkom gminy Mikołów oraz dofinansowaniu ze środków RPO SL 2007-2014. Oznacza to, że całość przeszła przez procedury przetargowe. Czas realizacji całego zadania to dwa lata, a założenia parkowego – 6 miesięcy (15 ha). Zarówno projekty obiektów, projekt ścieżek, jak i projekt nasadzeń, a następnie cała realizacja tego zamierzenia były wykonywane przez firmy zewnętrzne, również wyłonione w drodze przetargów. Dlaczego to podkreślam? Ponieważ osoby, które z tym miały/mają do czynienia wiedzą, że dosyć często w tym trybie realizacji zadania coś się traci. Pomimo to uważam, że teren ten niesłychanie zyskał, a pewnym obiektywnym miernikiem tego jest ok. 100 tysięcy odwiedzających rocznie, pomimo braku jakiejkolwiek reklamy (poza szeptaną). To miejsce jest miejscem rodzinnego wypoczynku i od początku taką funkcję miało pełnić.
Prowadzenie bloga opiniotwórczego jest zadaniem ważnym i odpowiedzialnym. Przypuszczam, że po tym wpisie wiele osób, które planowały przyjazd do Śląskiego Ogrodu Botanicznego z przyjazdu zrezygnuje. Zapewne w ten sposób osoby te będą mogły spędzić czas w innym, niewątpliwie lepszym miejscu. I z pewnością nie będzie to trudne. Wszak pięknych ogrodów na Śląsku jest dostatek.
Szkoda tylko, że nie opisał Pan Śląskiego Ogrodu Botanicznego tylko teren Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej ŚOB w Mikołowie. Nie mógł Pan tego zrobić, ponieważ teren ten nie jest jeszcze udostępniony dla zwiedzających. Proszę jednak śledzić naszą stronę. Informacja o otwarciu na pewno się ukaże.
„To smutne miejsce” opisywane przez Pana „ani to park ani to ogród” ma jednak charakter parkowy i poza terenami leśnymi, otwartymi polanami, łąkami ma dosyć dobrze zorganizowaną przestrzeń i dobrze wydzielone funkcje. Co więcej ma charakter krajobrazowy, jest pod wieloma względami wyjątkowe widokowo, siedliskowo, lokalizacyjnie. To założenie parkowe obejmuje również 12 kolekcji, które mają dopiero 3 lata, i choć w komentarzu podkreśla Pan, że to nie ma znaczenia, to pozwolę nie zgodzić się z Pana opinią. To założenie parkowe zostało usytuowane poza centrum miasta, na terenie powojskowym, na którym dominował drzewostan akacjowy (głównie samosiew), głogi, róże, tarnina (naturalne zarośla), topole, czereśnie, jabłonie, grusze (nasadzone), kilkadziesiąt dębów, klonów, jesionów, wierzb itp. Drzew tych nie sadziliśmy i za niewielką ich różnorodność ani ich lokalizację w przestrzeni trudno nas winić. Pan Jerzy Rupik (architekt krajobrazu) – autor koncepcji i projektu tego parku, zgodnie z sugestią przyrodników, ścieżki i kolekcje wpisał w istniejącą półnaturalną zieleń i zmienione przez wojsko (poprzedniego użytkownika) ukształtowanie terenu. Przestrzeń ta wraz z Centrum Edukacji w 2012 roku została wyróżniona tytułem Najlepsza Przestrzeń Publiczna Województwa Śląskiego 2012 w kategorii Zrewitalizowana Przestrzeń Publiczna.
Jak Pan widzi Centrum Edukacji Przyrodniczej nie było zakładane w starym parku, ani nawet w arboretum drzewostanowym, gdzie o większą różnorodność drzew i krzewów byłoby łatwiej, zwłaszcza starych drzew. Nie było niestety możliwości dokonania głębszej przebudowy drzewostanu w ramach tej inwestycji, ponieważ wycinka drzew (a wycięto ich i tak sporo) wymagała przejścia całej procedury uzyskania zgody na wycinkę (bo to nie jest ogród botaniczny) i dodatkowo wniesienia stosownych opłat ponieważ inwestycja, którą Pan opisał, to nie budowa ogrodu botanicznego tylko budowa Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej. Niejako przy okazji zagospodarowując teren wokół Centrum, powstała infrastruktura, która w kolejnych latach powinna pozwolić na założenie parku, arboretum lub ogrodu (na bazie tego co jest, ale również w oparciu o projekty uzupełniające). Moim zdaniem infrastruktura Centrum jest bardzo przyzwoita i naprawdę stanowi dobry punkt wyjścia do dalszych działań. (Swoją drogą oczekiwanie, że po trzech latach kolekcje roślin drzewiastych będą stanowiły atrakcję dla zwiedzających jest odważne.)
Teren ten został zagospodarowany dzięki środkom gminy Mikołów oraz dofinansowaniu ze środków RPO SL 2007-2014. Oznacza to, że całość przeszła przez procedury przetargowe. Czas realizacji całego zadania to dwa lata, a założenia parkowego – 6 miesięcy (15 ha). Zarówno projekty obiektów, projekt ścieżek, jak i projekt nasadzeń, a następnie cała realizacja tego zamierzenia były wykonywane przez firmy zewnętrzne, również wyłonione w drodze przetargów. Dlaczego to podkreślam? Ponieważ osoby, które z tym miały/mają do czynienia wiedzą, że dosyć często w tym trybie realizacji zadania coś się traci. Pomimo to uważam, że teren ten niesłychanie zyskał, a pewnym obiektywnym miernikiem tego jest ok. 100 tysięcy odwiedzających rocznie, pomimo braku jakiejkolwiek reklamy (poza szeptaną). To miejsce jest miejscem rodzinnego wypoczynku i od początku taką funkcję miało pełnić.
Inwestorem była Gmina Mikołów (a nie Śląski Ogród Botaniczny), a terenem zarządza Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Mikołowie. Na 15 hektarach pracują na stałe trzy osoby oraz kilka dodatkowych osób w sezonie (bliżej dwóch niż ośmiu). Śląski Ogród Botaniczny – Związek Stowarzyszeń ma tutaj swoją siedzibę i prowadzi na tym terenie programy edukacji.
Niekoszone łąki…
To, że potrafimy zadbać o trawniki gazonowe widać przed budynkiem Centrum. Trawnik jest dostępny do gier i zabaw, podobnie jak cały teren. Ale nie chcemy takiego trawnika na całym terenie – 4000 m2 naszym zdaniem wystarczy!
Wolimy łąki i murawy, To na naszą prośbę (Śląskiego Ogrodu Botanicznego) instytucja zarządzająca tym terenem (MOSIR) zgodziła się na niewykaszanie wskazanych przez nas łąk, aż do wysypania nasion (!), to na naszą prośbę nie jest koszona skarpa po południowej stronie budynku Centrum (bardzo bogata półnaturalne zbiorowisko łąkowe z licznymi rzadkimi gatunkami roślin naczyniowych charakterystycznymi dla muraw kserotermicznych). To my podjęliśmy decyzję o niewykaszaniu kolekcji siedliskowej „boru sosnowego” ponieważ chcieliśmy nadać temu miejscu bardziej naturalny charakter i obserwować proces sukcesji towarzyszący wzrostowi sosen (zresztą dosyć szybkiemu). To my na tym terenie inicjujemy projekt wypasu owiec na wybranych terenach po to, aby charakter muraw kserotermicznych został tam przywrócony. Dlaczego nie kosimy systematycznie całego terenu tylko ok. 80%? Bo naturalnie występują tu cztery gatunki storczyków (wszystkie gatunki chronione) i gatunek zarazy wielkiej Orobanche elatior Sutton, syn. O. maior L. (roślina objęta w Polsce ścisłą ochroną gatunkową i umieszczona na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski (2006) w grupie gatunków rzadkich, potencjalnie zagrożonych (kategoria zagrożenia R), ale również wiele innych chronionych, ciekawych i rzadkich roślin. Na tym terenie również z naszej inicjatywy zostało założonych kilka fragmentów łąk kwietnych (motylowych), które służą celom edukacyjnym i również na naszą prośbę nie są koszone, komentarz na blogu dotyczy właśnie takiej łąki („W wielu miejscach ogród wygląda tak, jak widać to na poniższym zdjęciu. Oczywiście taka kolorowa łąka jest śliczna, ale po ogrodzie botanicznym spodziewałem się czegoś więcej”). Dzięki temu mamy tutaj wspaniałą różnorodność entomofauny.
Nie zapraszamy ludzi do odwiedzania tego miejsca, po to żeby podziwiali bogate kolekcje drzew i krzewów (być może w przyszłości na to się zdecydujemy). Jak Pan zauważył nie pobieramy opłat za wejście na ten teren. Gdybyśmy tak robili, mógłby Pan nawet napisać, że to jest nadużycie. Ale tego nie robimy. Do Centrum Edukacji zapraszamy natomiast na liczne organizowane przez nas, ale nie tylko przez nas, imprezy o charakterze edukacyjnym w ramach Śląskiego Kalendarza Ekologicznego. Jednak nie tylko wstęp na teren jest nieodpłatny. Nieodpłatne są organizowane na terenie Centrum wystawy, zajęcia ekologiczne, wykłady, seminaria itp. Nieodpłatne są również parkingi oraz toalety. A jak zapewne Pan wie różnie z tym bywa. Są tutaj 3 kilometry ścieżek, ławki, trzy punkty sanitarne, duży trzypoziomowy plac zabaw, parkingi (które nieraz okazały się za małe), kosze na śmieci, trzy sale wykładowe z zapleczem, magazyny itp. Na tym terenie jest również punkt gastronomiczny. Wbrew temu co Pan napisał, teren utrzymany jest w przyzwoitym standardzie. Natomiast brak nowych nasadzeń jest wynikiem tego, że w ramach projektu wysadzono kilkanaście tysięcy roślin i muszą one zostać utrzymane w stanie zgodnym z zatwierdzonym przez instytucję finansującą projektem, a ponieważ kilka procent co roku wypada, są one wymieniane.
Nigdzie nie napisaliśmy, że miejsce to charakteryzuje się wyjątkowym bogactwem kolekcji botanicznych. Współpracując od wielu lat z Radą Ogrodów Botanicznych i Arboretów w Polsce, mamy świadomość, że jeszcze długa droga przed nami. Ale nie jest wcale tak źle jak Pan to opisał.
Niekoszone łąki…
To, że potrafimy zadbać o trawniki gazonowe widać przed budynkiem Centrum. Trawnik jest dostępny do gier i zabaw, podobnie jak cały teren. Ale nie chcemy takiego trawnika na całym terenie – 4000 m2 naszym zdaniem wystarczy!
Wolimy łąki i murawy, To na naszą prośbę (Śląskiego Ogrodu Botanicznego) instytucja zarządzająca tym terenem (MOSIR) zgodziła się na niewykaszanie wskazanych przez nas łąk, aż do wysypania nasion (!), to na naszą prośbę nie jest koszona skarpa po południowej stronie budynku Centrum (bardzo bogata półnaturalne zbiorowisko łąkowe z licznymi rzadkimi gatunkami roślin naczyniowych charakterystycznymi dla muraw kserotermicznych). To my podjęliśmy decyzję o niewykaszaniu kolekcji siedliskowej „boru sosnowego” ponieważ chcieliśmy nadać temu miejscu bardziej naturalny charakter i obserwować proces sukcesji towarzyszący wzrostowi sosen (zresztą dosyć szybkiemu). To my na tym terenie inicjujemy projekt wypasu owiec na wybranych terenach po to, aby charakter muraw kserotermicznych został tam przywrócony. Dlaczego nie kosimy systematycznie całego terenu tylko ok. 80%? Bo naturalnie występują tu cztery gatunki storczyków (wszystkie gatunki chronione) i gatunek zarazy wielkiej Orobanche elatior Sutton, syn. O. maior L. (roślina objęta w Polsce ścisłą ochroną gatunkową i umieszczona na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski (2006) w grupie gatunków rzadkich, potencjalnie zagrożonych (kategoria zagrożenia R), ale również wiele innych chronionych, ciekawych i rzadkich roślin. Na tym terenie również z naszej inicjatywy zostało założonych kilka fragmentów łąk kwietnych (motylowych), które służą celom edukacyjnym i również na naszą prośbę nie są koszone, komentarz na blogu dotyczy właśnie takiej łąki („W wielu miejscach ogród wygląda tak, jak widać to na poniższym zdjęciu. Oczywiście taka kolorowa łąka jest śliczna, ale po ogrodzie botanicznym spodziewałem się czegoś więcej”). Dzięki temu mamy tutaj wspaniałą różnorodność entomofauny.
Nie zapraszamy ludzi do odwiedzania tego miejsca, po to żeby podziwiali bogate kolekcje drzew i krzewów (być może w przyszłości na to się zdecydujemy). Jak Pan zauważył nie pobieramy opłat za wejście na ten teren. Gdybyśmy tak robili, mógłby Pan nawet napisać, że to jest nadużycie. Ale tego nie robimy. Do Centrum Edukacji zapraszamy natomiast na liczne organizowane przez nas, ale nie tylko przez nas, imprezy o charakterze edukacyjnym w ramach Śląskiego Kalendarza Ekologicznego. Jednak nie tylko wstęp na teren jest nieodpłatny. Nieodpłatne są organizowane na terenie Centrum wystawy, zajęcia ekologiczne, wykłady, seminaria itp. Nieodpłatne są również parkingi oraz toalety. A jak zapewne Pan wie różnie z tym bywa. Są tutaj 3 kilometry ścieżek, ławki, trzy punkty sanitarne, duży trzypoziomowy plac zabaw, parkingi (które nieraz okazały się za małe), kosze na śmieci, trzy sale wykładowe z zapleczem, magazyny itp. Na tym terenie jest również punkt gastronomiczny. Wbrew temu co Pan napisał, teren utrzymany jest w przyzwoitym standardzie. Natomiast brak nowych nasadzeń jest wynikiem tego, że w ramach projektu wysadzono kilkanaście tysięcy roślin i muszą one zostać utrzymane w stanie zgodnym z zatwierdzonym przez instytucję finansującą projektem, a ponieważ kilka procent co roku wypada, są one wymieniane.
Nigdzie nie napisaliśmy, że miejsce to charakteryzuje się wyjątkowym bogactwem kolekcji botanicznych. Współpracując od wielu lat z Radą Ogrodów Botanicznych i Arboretów w Polsce, mamy świadomość, że jeszcze długa droga przed nami. Ale nie jest wcale tak źle jak Pan to opisał.
Na tym terenie reprezentowane są niemal wszystkie rodzaje drzew i krzewów iglastych oraz liściastych rosnące w klimacie umiarkowanym. Są jednak małe i rzeczywiście nie zawsze opisane lub nie zawsze poprawnie opisane (wykonawca pomimo wielu monitów nie poprawił błędów na tabliczkach).
Jednak pisząc o tym, co Pan na własne oczy widział, a co my opisujemy na stronie internetowej, popełnił Pan kilka warsztatowych błędów. Po pierwsze podszedł Pan do tej instytucji w sposób standardowy. Założył Pan, że ogród i siedziba muszą znajdować się na jednym terenie. Tymczasem Śląski Ogród Botaniczny jest instytucją sieciową. Prowadzi obecnie dwa ogrody w Mikołowie przy ul. 15 Grudnia (teren obecnie jest udostępniony tylko dla grup zorganizowanych, ponieważ jest rozbudowywany, a także w Radzionkowie przy ul. Zejera (również w budowie). Ponadto ŚOB prowadzi działalność merytoryczną w Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej w Mikołowie (ul. Sosnowa 5 – to miejsce Pan odwiedził), w Ośrodku Edukacji Ekologicznej Dzieci w Mikołowie (budynek przy ogrodzie botanicznym – ul. 15 Grudnia, Mikołów) oraz w Regionalnej Stacji Edukacji Ekologicznej i Przyrodniczej w Radzionkowie przy ul. Zejera (w budowie). Jesteśmy instytucją, która realizuje nie tylko zapisy, ale przede wszystkim ideę współczesnej ochrony czynnej. Kiedy mamy wybór pomiędzy pozostawianiem ciekawego fragmentu przyrody w stanie niezmienionym a jego uporządkowaniem, to go zostawiamy w stanie naturalnym, nawet jeżeli wiemy, że nie spotka się to ze zrozumieniem odwiedzających to miejsce osób.
Ogrody, które prowadzimy, mają kolekcje zachowawcze, siedliskowe i ozdobne. Z naszej perspektywy najcenniejsze są dwa pierwsze typy kolekcji. Naszą specjalnością są stare odmiany jabłoni (ok. 300 odmian) i jest to kolekcja, której podstawą są odmiany pozyskane z Ogrodu Botanicznego w Powsinie. Kolekcje siedliskowe budujemy i zakładamy od podstaw. Wspomniane nieskoszone łąki stanowią dobry przykład nieco innego podejścia do kolekcji we współczesnych ogrodach botanicznych. Naszymi najcenniejszymi kolekcjami siedliskowymi są kolekcje łąk trzęślicowych, suchych wrzosowisk oraz młak zlokalizowane w Radzionkowie.
Ogrody botaniczne pełnią różnorakie funkcje. Jedną z nich jest prezentacja różnorodności taksonomicznej świata roślin (ogrody botaniczne z przełomu XIX i XX wieku). Współcześnie jest to jednak najmniej istotna z funkcji. Po Konwencji o różnorodności biologicznej z 1992 roku i przyjęciu tego dokumentu przez Polskę znacznie ważniejsze funkcje to ochrona gatunków rodzimych najlepiej w środowisku zbliżonym do naturalnego (kolekcje siedliskowe), ochrona starych odmian roślin o znaczeniu gospodarczym (drzew i krzewów sadowniczych, roślin uprawnych), edukacja ekologiczna, badania naukowe nad zachowaniem różnorodności biologicznej, zrównoważone użytkowanie zasobów genowych, ograniczanie występowania obcych gatunków roślin o potencjale inwazyjnym. Bardzo ważnym zadaniem jest również intensyfikacja kontaktu ze społecznością lokalną i regionalną i wciągnięcie jej do wspólnego działania, jakim jest ochrona przyrody. Również w pewnym zakresie zmiana postrzegania tego, co naturalne.
Temu służy Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej, które Pan przedstawił na blogu, i w tym zakresie ocena tej instytucji moim zdaniem byłaby właściwsza.
Nie oczekuję, że Pana to zainteresuje albo spowoduje, że inaczej spojrzy Pan na naszą działalność. Wydaje mi się, że dobrze jest jednak rozumieć charakter instytucji, o której się pisze. Warto również zadać sobie trochę trudu i dowiedzieć się, czym są współczesne ogrody botaniczne. To, że przy okazji są często miejscami o dużych walorach estetycznych, jest również ważne. Walory krajobrazowe, jak Pan zauważył, teren Centrum już ma, a estetyczne pojawiają się z czasem. Czy Pan tego doczeka? Czy ja tego doczekam? Niech Pan zapyta o to założycieli przywołanych przez Pana ogrodów botanicznych warszawskiego, PAN-owskiego, poznańskiego, krakowskiego... Nie żyją? Tak to już bywa proszę Pana, tak to już bywa…
Jednak pisząc o tym, co Pan na własne oczy widział, a co my opisujemy na stronie internetowej, popełnił Pan kilka warsztatowych błędów. Po pierwsze podszedł Pan do tej instytucji w sposób standardowy. Założył Pan, że ogród i siedziba muszą znajdować się na jednym terenie. Tymczasem Śląski Ogród Botaniczny jest instytucją sieciową. Prowadzi obecnie dwa ogrody w Mikołowie przy ul. 15 Grudnia (teren obecnie jest udostępniony tylko dla grup zorganizowanych, ponieważ jest rozbudowywany, a także w Radzionkowie przy ul. Zejera (również w budowie). Ponadto ŚOB prowadzi działalność merytoryczną w Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej w Mikołowie (ul. Sosnowa 5 – to miejsce Pan odwiedził), w Ośrodku Edukacji Ekologicznej Dzieci w Mikołowie (budynek przy ogrodzie botanicznym – ul. 15 Grudnia, Mikołów) oraz w Regionalnej Stacji Edukacji Ekologicznej i Przyrodniczej w Radzionkowie przy ul. Zejera (w budowie). Jesteśmy instytucją, która realizuje nie tylko zapisy, ale przede wszystkim ideę współczesnej ochrony czynnej. Kiedy mamy wybór pomiędzy pozostawianiem ciekawego fragmentu przyrody w stanie niezmienionym a jego uporządkowaniem, to go zostawiamy w stanie naturalnym, nawet jeżeli wiemy, że nie spotka się to ze zrozumieniem odwiedzających to miejsce osób.
Ogrody, które prowadzimy, mają kolekcje zachowawcze, siedliskowe i ozdobne. Z naszej perspektywy najcenniejsze są dwa pierwsze typy kolekcji. Naszą specjalnością są stare odmiany jabłoni (ok. 300 odmian) i jest to kolekcja, której podstawą są odmiany pozyskane z Ogrodu Botanicznego w Powsinie. Kolekcje siedliskowe budujemy i zakładamy od podstaw. Wspomniane nieskoszone łąki stanowią dobry przykład nieco innego podejścia do kolekcji we współczesnych ogrodach botanicznych. Naszymi najcenniejszymi kolekcjami siedliskowymi są kolekcje łąk trzęślicowych, suchych wrzosowisk oraz młak zlokalizowane w Radzionkowie.
Ogrody botaniczne pełnią różnorakie funkcje. Jedną z nich jest prezentacja różnorodności taksonomicznej świata roślin (ogrody botaniczne z przełomu XIX i XX wieku). Współcześnie jest to jednak najmniej istotna z funkcji. Po Konwencji o różnorodności biologicznej z 1992 roku i przyjęciu tego dokumentu przez Polskę znacznie ważniejsze funkcje to ochrona gatunków rodzimych najlepiej w środowisku zbliżonym do naturalnego (kolekcje siedliskowe), ochrona starych odmian roślin o znaczeniu gospodarczym (drzew i krzewów sadowniczych, roślin uprawnych), edukacja ekologiczna, badania naukowe nad zachowaniem różnorodności biologicznej, zrównoważone użytkowanie zasobów genowych, ograniczanie występowania obcych gatunków roślin o potencjale inwazyjnym. Bardzo ważnym zadaniem jest również intensyfikacja kontaktu ze społecznością lokalną i regionalną i wciągnięcie jej do wspólnego działania, jakim jest ochrona przyrody. Również w pewnym zakresie zmiana postrzegania tego, co naturalne.
Temu służy Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej, które Pan przedstawił na blogu, i w tym zakresie ocena tej instytucji moim zdaniem byłaby właściwsza.
Nie oczekuję, że Pana to zainteresuje albo spowoduje, że inaczej spojrzy Pan na naszą działalność. Wydaje mi się, że dobrze jest jednak rozumieć charakter instytucji, o której się pisze. Warto również zadać sobie trochę trudu i dowiedzieć się, czym są współczesne ogrody botaniczne. To, że przy okazji są często miejscami o dużych walorach estetycznych, jest również ważne. Walory krajobrazowe, jak Pan zauważył, teren Centrum już ma, a estetyczne pojawiają się z czasem. Czy Pan tego doczeka? Czy ja tego doczekam? Niech Pan zapyta o to założycieli przywołanych przez Pana ogrodów botanicznych warszawskiego, PAN-owskiego, poznańskiego, krakowskiego... Nie żyją? Tak to już bywa proszę Pana, tak to już bywa…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz