Aukuba japońska to zimozielony krzew liściasty, który w naturalnych warunkach dorasta do wysokości 2-3 metrów. Pochodzi z Japonii. Rośnie powoli. W naszym klimacie rośliny te najprawdopodobniej mogą osiągać wysokość 1 metra.
W moim ogrodzie rosło kiedyś 7 krzewów aukuby. Dwa zasadziłem latem 2008 roku, jeden latem 2009 roku, 4 kolejne latem 2011 roku. Wszystkie zimowały od początku w gruncie bez żadnych większych problemów. Co prawda w poprzednie zimy były pokryte warstwą śniegu, ale zdarzały się okresy, kiedy śniegu było niewiele, a temperatura spadała przy gruncie do ok. –24 stopni Celsjusza (zima 2010). Niektóre liście żółkły na wiosnę i opadały. Co jednak najważniejsze stożki wzrostu roślin nie były nigdy uszkodzone i co roku krzewy wypuszczały po kilkanaście nowych liści. Niestety zima z przełomu lat 2011/2012 doprowadziła do obumarcia krzewów. Brak śniegu i bardzo niskie wartości temperatur (przy gruncie nawet –29 stopni C) zabiły moje aukuby. Błędem było to, że ich nie zabezpieczyłem agrowłókniną.
Niezrażony porażką już wiosną 2012 kupiłem nowe aukuby (5 krzewów) i posadziłem je w ogrodzie. Ostatnie zimy (2012/2013 i 2013/2014) przeżyły bez żadnych uszkodzeń. Trzeba jednak mieć na uwadze fakt, że najmroźniejsze dni spędziły przykryte śniegiem! Dwie z nich nawet wiosną zakwitły co jest rzadkością w naszym klimacie. Kolejne kwitły w tym roku. Zdjęcia kwitnącej aukuby dostępne są na moim blogu www.zimozielonyogrod.blogspot.com
Dwie z 3 aukub posadzonych w kółku z bukszpanów wiosną tego oku zachorowały i musiałem je przyciąć i wysadzić. Co ciekawe rosną teraz w doniczkach i mają się całkiem nieźle. Dwie, które rosły w miejscu lekko nasłonecznionym miały za dużo światła, więc przesadziłem ja na miejsce tych, które musiałem kosmetycznie przyciąć i zadoniczkować. Na powyższym zdjęciu widać jak aukuby wyglądały 3 dni temu.
A co jeszcze dzieje się w ogrodzie? O tym będę pisał na blogu! Serdecznie zapraszam do jego lektury!
A może te aukuby nie lubią kwaśnej ziemi?
OdpowiedzUsuńWitaj! Aukuby lubią lekko kwaśną ziemię. Podejrzewam, że dopadła je choroba grzybowa. Na szczęście jedną uratowałem, dwie chorujące wysadziłem, zadoniczkowałem i przyciąłem. Teraz pięknie rosną :) A te, które rosły w miejscu zbyt widnym (szczególnie wczesną wiosną, gdy powietrze jeszcze zimne bardzo a słońce już przygrzewa) przesadziłem na miejsce tych, które chorowały. Oczywiście wybrałem wcześniej glebę i wsypałem nową. Pozdrowienia, miłej niedzieli!
UsuńWitam. Dużo nowych informacji od praktyka jest cenna. Zwracam się też z tego powodu z prośbą o rozwikłanie niewiadomej. Mam kilka "anonimów".Może coś poradzisz. Życzę miłej niedzieli, a teraz dobranoc.
OdpowiedzUsuńWitaj Stasiu! Już pędzę na Twojego bloga zobaczyć anonimy ;) Miłej niedzieli. Pozdrowienia z upalnych przedmieść Warszawy!
Usuń