Po krótkiej wizycie na Opolszczyźnie i Górnym Śląsku dziś popołudniu wróciłem do domu. Plany miałem zupełnie inne. Właśnie dzisiejsze popołudnie miałem spędzić w Parku Śląskim w Chorzowie. Podobno po długiej przerwie uruchomiono tam kolejkę linową. Byłem też ciekaw roślin. A tu nici. Życie napisało inny scenariusz i musiałem wracać do domu. Ale tak to już jest. Może następnym razem będę miał okazję do odwiedzenia Parku i spotkania ze znajomymi.
Wczorajszy dzień upłynął mi pod znakiem roślin. Będąc na Górnym Śląsku postanowiłem wybrać się do Mikołowa, gdzie znajdują się dwa śląskie obiekty botaniczne. Pierwszy, czyli ogród przy kościele pw. Św. Mikołaja w Mikołowie Bujakowie opisałem wczoraj. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że zastanę tam tak wspaniale wypielęgnowany ogród z mnogością drzew, krzewów, ziół i kwiatów. Nie znałem wcześniej tego miejsca ani o nim nie słyszałem, ale wizyta tam była prawdziwą ucztą dla zmysłów. Potem pojechałem do Śląskiego ogrodu botanicznego w Mikołowie. I tu niemiłe rozczarowanie. Spodziewałem się, że zastanę tam młodą perełkę botaniczna, a zastałem zaniedbane zbiorowisko drzew i krzewów. Faktem jest, że to bardzo młody ogród, rośliny nie miały zbyt wiele czasu żeby urosnąć, ale to nie tłumaczy wielu zaniedbań, które zastałem w tym miejscu.
Jak podaje strona internetowa http://www.sibg.org.pl/ Śląski Ogród Botaniczny jest jedną z najmłodszych instytucji tego typu w Polsce, formalnie utworzoną jako Związek Stowarzyszeń w maju 2003 roku. Jednak prace przygotowawcze, które pozwoliły na rozpoczęcie tej inwestycji trwały od 1996 roku. Związane były one z opracowaniem przyrodniczym tego terenu, zmianą planu zagospodarowania przestrzennego w Mikołowie oraz przejęciem gruntów pod budowę ogrodu botanicznego przez Urząd Marszałkowski w Katowicach od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Prace te wymagały ogromnej konsekwencji i uporu. W powstaniu Śląskiego Ogrodu Botanicznego w przeciągu ponad dziesięciu lat brało udział wiele osób i instytucji. Każda z nich wniosła w jego powstanie istotny wkład, jednak z perspektywy mijających lat mogę powiedzieć, że bez wysiłku, determinacji i poświęcenia prof. Wiesława Włocha, tego Ogrodu by nie było...
Wejście do ogrodu jest obiecujące. Piękne ścieżki wyłożone nietuzinkową kostką, wspaniałe latarnie i brak opłaty za wejście. Aleja wejściowa obsadzona jest dorodnymi czereśniami. Wygląda to wspaniale! Niestety im dalej się wchodzi do ogrodu tym gorzej. Brakuje planu ogrodu przy wejściu. Wszędzie rośnie zielsko po kolana i tylko gdzieniegdzie jest ono koszone.
Zaraz po wejściu można zauważyć młode różaneczniki. Szkoda, że w takim miejscu jak ogród botaniczny nie opisano dokładnie konkretnych odmian.Aha, po łacinie pisze się Rhododendron!
W całym ogrodzie niestety jest dosyć jednolity drzewostan, wszędzie rosną robinie akacjowe i głogi. Nie wiem czemu tak mało jest innych gatunków drzew. Gdzieniegdzie można spotkać dęby, sosny i brzozy. Widziałem też parę klonów i kasztanowców. Ale przecież jest tak wiele innych, ciekawych gatunków...
W wielu miejscach ogród wygląda tak, jak widać to na poniższym zdjęciu. Oczywiście taka kolorowa łąka jest śliczna, ale po ogrodzie botanicznym spodziewałem się czegoś więcej.
Tak wygląda bór sosnowy. To nie pomyłka, tak to miejsce opisują tutejsze władze. I tutaj kolejna uwaga. Sosny są jeszcze młode i można zrozumieć to, że nie są wysokie, ale dlaczego rosną w gąszczu chwastów? Czy nie można by było jakoś lepiej wyeksponować te sosenki oraz pozostałe, zarośnięte zielskiem rośliny?
Wiele sobie obiecywałem po stanowisku z pnączami. Faktycznie glicynie wyglądają bardzo ciekawie. Powinny jednak rosnąć na pergolach a nie na kratkach.
Tutejsi specjaliści od roślin posadzili bluszcz pospolity w pełnym słońcu. Gratulacje! Na takiej suchej glebie na pewno będzie świetnie rósł. Do tego jeszcze widać, że władze dbają o ogród. Kratki, po których mają piąć się bluszcze zabezpieczono drewnochronem. Szkoda, że przy okazji pomalowano również same rośliny. Ale pewnie inaczej się nie dało. To takie typowe polskie wytłumaczenie, szczególnie jak coś się źle zrobi.
Miło zaskoczyło mnie stanowisko dla roślin, które lubią suche podłoże i dużą ilość słońca. Podpowiem tylko, że juka sina to Yucca Glauca. Szkoda, że na tabliczkach nie ma nazw łacińskich. A może one wyblakły?
Natrafiłem też na kalinę sztywnolistną. Czy aby nie za gęsto posadzono te krzewy? One się rozrastają! Nie widziałem tam innych liściastych roślin zimozielonych, a szkoda, bo tamtejszy mikroklimat pozwala na uprawę wielu gatunków tych roślin. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy podjechać do Bujakowa.
W wielu parkach i ogrodach (nawet tych prywatnych, przydomowych) można spotkać znacznie bardziej zróżnicowaną roślinność niż w Sląskim ogrodzie botanicznym w Mikołowie. A szkoda. Bo bardzo duży teren ogrodu jest naprawdę wspaniały. Do tego pięknie położony i dający możliwość wykorzystania walorów tego miejsca. Być może włodarze ogrodu powinni przejechać się do Warszawy (2 ogrody: UW i PAN), Wrocławia czy Poznania lub Krakowa i zobaczyć jak powinno się zagospodarować ogród botaniczny oraz jakie kolekcje roślin powinno się posadzić w ogrodzie.
Proszę wybaczyć mi gorzkie słowa. Rzadko mi się zdarza pisać negatywne opinie o terenach zieleni, ale to co zobaczyłem w Mikołowie strasznie mnie rozczarowało, tym bardziej, że o ile wiem, ogród powstawał przy udziale funduszy unijnych. Zresztą nie ważne skąd pieniądze, ważne aby były dobrze wydane. A tu chyba zainwestowano w budynki, latarnie i chodniki, a zapomniano o roślinach i o ich utrzymaniu, opisaniu i wyeksponowaniu. Ale może to tylko moja opinia? Zapraszam do dyskusji i komentowania artykułu.
Podsumowując... Śląski ogród botaniczny w Mikołowie to smutne miejsce. Ani to park ani ogród. Jeśli ktoś nie jest tam przejazdem to szkoda paliwa i sił na odwiedzanie tego miejsca. Mam nadzieję, że mój post otworzy oczy władzom ogrodu i przerwie chwile zamozachwytu nad osiągniętym celem. Proszę mi wierzyć, do tego celu jest jeszcze bardzo daleko. I wcale nie chodzi tu o szybkość rośnięcia drzew czy krzewów.
Witam:) 100% racji w tym co piszesz... odwiedzam to miejsce często i od 2 lat nic pod względem roślinności się nie zmiecinia...smutne... a układy, które tam rządzą to pewnie masakra i nie miejsce na taki tutaj... pozdrwiam ze sląska:) polecam wycieczę Mirów - Bobolice - trochę nie do końca w temecie, ale urzeka....
OdpowiedzUsuńWitaj, bardzo dziękuję za komentarz! Aa trasę Mirów - Bobolice na pewno obejrzę podczas kolejnego pobytu na Górnym Śląsku. Pozdrowienia!
UsuńRzeczywiście na zdjęciach nie wygląda to najlepiej. Szkoda, bo są warunki na stworzenie niezwykłego miejsca. Może ktoś miał słomiany zapał? Miłej niedzieli Andrzejku.
OdpowiedzUsuńWitaj Ewuniu! I tak zamieściłem najlepsze zdjęcia, gdyż nie chciałem dołować włodarzy tego miejsca. Szkoda, że jest tak zaniedbane, bo możliwości stworzenia pięknego miejsca są tam naprawdę olbrzymie! Cudownie pofalowany teren, miejsca słoneczne, ale też zacienione. Jest tam wszystko czego potrzeba do założenia pięknego ogrodu botanicznego. Brakuje jednak dobrego menedżera. Być może włodarze ogrodu są świetnymi botanikami, profesorami, ogólnie naukowcami. Ale do zarządzania to raczej się nie nadają. Brak mi tam wyobraźni i kreatywności. Pozdrowienia z upalnych przedmieść Warszawy, u nas już są 33 stopni i temperatura wciąż rośnie.
UsuńSzanowny Panie,
OdpowiedzUsuńProwadzenie bloga opiniotwórczego jest zadaniem ważnym i odpowiedzialnym. Przypuszczam, że po tym wpisie wiele osób, które planowały przyjazd do Śląskiego Ogrodu Botanicznego z przyjazdu zrezygnuje. Zapewne w ten sposób osoby te będą mogły spędzić czas w innym, niewątpliwie lepszym miejscu. I z pewnością nie będzie to trudne. Wszak pięknych ogrodów na Śląsku jest dostatek.
Szkoda tylko, że nie opisał Pan Śląskiego Ogrodu Botanicznego tylko teren Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej ŚOB w Mikołowie. Nie mógł Pan tego zrobić, ponieważ teren ten nie jest jeszcze udostępniony dla zwiedzających. Proszę jednak śledzić naszą stronę. Informacja o otwarciu na pewno się ukaże.
„To smutne miejsce” opisywane przez Pana „ani to park ani to ogród” ma jednak charakter parkowy i poza terenami leśnymi, otwartymi polanami, łąkami ma dosyć dobrze zorganizowaną przestrzeń i dobrze wydzielone funkcje. Co więcej ma charakter krajobrazowy, jest pod wieloma względami wyjątkowe widokowo, siedliskowo, lokalizacyjnie. To założenie parkowe obejmuje również 12 kolekcji, które mają dopiero 3 lata, i choć w komentarzu podkreśla Pan, że to nie ma znaczenia, to pozwolę nie zgodzić się z Pana opinią. To założenie parkowe zostało usytuowane poza centrum miasta, na terenie powojskowym, na którym dominował drzewostan akacjowy (głównie samosiew), głogi, róże, tarnina (naturalne zarośla), topole, czereśnie, jabłonie, grusze (nasadzone), kilkadziesiąt dębów, klonów, jesionów, wierzb itp. Drzew tych nie sadziliśmy i za niewielką ich różnorodność ani ich lokalizację w przestrzeni trudno nas winić. Pan Jerzy Rupik (architekt krajobrazu) – autor koncepcji i projektu tego parku, zgodnie z sugestią przyrodników, ścieżki i kolekcje wpisał w istniejącą półnaturalną zieleń i zmienione przez wojsko (poprzedniego użytkownika) ukształtowanie terenu. Przestrzeń ta wraz z Centrum Edukacji w 2012 roku została wyróżniona tytułem Najlepsza Przestrzeń Publiczna Województwa Śląskiego 2012 w kategorii Zrewitalizowana Przestrzeń Publiczna.
Jak Pan widzi Centrum Edukacji Przyrodniczej nie było zakładane w starym parku, ani nawet w arboretum drzewostanowym, gdzie o większą różnorodność drzew i krzewów byłoby łatwiej, zwłaszcza starych drzew. Nie było niestety możliwości dokonania głębszej przebudowy drzewostanu w ramach tej inwestycji, ponieważ wycinka drzew (a wycięto ich i tak sporo) wymagała przejścia całej procedury uzyskania zgody na wycinkę (bo to nie jest ogród botaniczny) i dodatkowo wniesienia stosownych opłat ponieważ inwestycja, którą Pan opisał, to nie budowa ogrodu botanicznego tylko budowa Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej. Niejako przy okazji zagospodarowując teren wokół Centrum, powstała infrastruktura, która w kolejnych latach powinna pozwolić na założenie parku, arboretum lub ogrodu (na bazie tego co jest, ale również w oparciu o projekty uzupełniające). Moim zdaniem infrastruktura Centrum jest bardzo przyzwoita i naprawdę stanowi dobry punkt wyjścia do dalszych działań. (Swoją drogą oczekiwanie, że po trzech latach kolekcje roślin drzewiastych będą stanowiły atrakcję dla zwiedzających jest odważne.)
Teren ten został zagospodarowany dzięki środkom gminy Mikołów oraz dofinansowaniu ze środków RPO SL 2007-2014. Oznacza to, że całość przeszła przez procedury przetargowe. Czas realizacji całego zadania to dwa lata, a założenia parkowego – 6 miesięcy (15 ha). Zarówno projekty obiektów, projekt ścieżek, jak i projekt nasadzeń, a następnie cała realizacja tego zamierzenia były wykonywane przez firmy zewnętrzne, również wyłonione w drodze przetargów. Dlaczego to podkreślam? Ponieważ osoby, które z tym miały/mają do czynienia wiedzą, że dosyć często w tym trybie realizacji zadania coś się traci. Pomimo to uważam, że teren ten niesłychanie zyskał, a pewnym obiektywnym miernikiem tego jest ok. 100 tysięcy odwiedzających rocznie, pomimo braku jakiejkolwiek reklamy (poza szeptaną). To miejsce jest miejscem rodzinnego wypoczynku i od początku taką funkcję miało pełnić.
cd.
Inwestorem była Gmina Mikołów (a nie Śląski Ogród Botaniczny), a terenem zarządza Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Mikołowie. Na 15 hektarach pracują na stałe trzy osoby oraz kilka dodatkowych osób w sezonie (bliżej dwóch niż ośmiu). Śląski Ogród Botaniczny – Związek Stowarzyszeń ma tutaj swoją siedzibę i prowadzi na tym terenie programy edukacji.
OdpowiedzUsuńNiekoszone łąki…
To, że potrafimy zadbać o trawniki gazonowe widać przed budynkiem Centrum. Trawnik jest dostępny do gier i zabaw, podobnie jak cały teren. Ale nie chcemy takiego trawnika na całym terenie – 4000 m2 naszym zdaniem wystarczy!
Wolimy łąki i murawy, To na naszą prośbę (Śląskiego Ogrodu Botanicznego) instytucja zarządzająca tym terenem (MOSIR) zgodziła się na niewykaszanie wskazanych przez nas łąk, aż do wysypania nasion (!), to na naszą prośbę nie jest koszona skarpa po południowej stronie budynku Centrum (bardzo bogata półnaturalne zbiorowisko łąkowe z licznymi rzadkimi gatunkami roślin naczyniowych charakterystycznymi dla muraw kserotermicznych). To my podjęliśmy decyzję o niewykaszaniu kolekcji siedliskowej „boru sosnowego” ponieważ chcieliśmy nadać temu miejscu bardziej naturalny charakter i obserwować proces sukcesji towarzyszący wzrostowi sosen (zresztą dosyć szybkiemu). To my na tym terenie inicjujemy projekt wypasu owiec na wybranych terenach po to, aby charakter muraw kserotermicznych został tam przywrócony. Dlaczego nie kosimy systematycznie całego terenu tylko ok. 80%? Bo naturalnie występują tu cztery gatunki storczyków (wszystkie gatunki chronione) i gatunek zarazy wielkiej Orobanche elatior Sutton, syn. O. maior L. (roślina objęta w Polsce ścisłą ochroną gatunkową i umieszczona na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski (2006) w grupie gatunków rzadkich, potencjalnie zagrożonych (kategoria zagrożenia R), ale również wiele innych chronionych, ciekawych i rzadkich roślin. Na tym terenie również z naszej inicjatywy zostało założonych kilka fragmentów łąk kwietnych (motylowych), które służą celom edukacyjnym i również na naszą prośbę nie są koszone, komentarz na blogu dotyczy właśnie takiej łąki („W wielu miejscach ogród wygląda tak, jak widać to na poniższym zdjęciu. Oczywiście taka kolorowa łąka jest śliczna, ale po ogrodzie botanicznym spodziewałem się czegoś więcej”). Dzięki temu mamy tutaj wspaniałą różnorodność entomofauny.
Nie zapraszamy ludzi do odwiedzania tego miejsca, po to żeby podziwiali bogate kolekcje drzew i krzewów (być może w przyszłości na to się zdecydujemy). Jak Pan zauważył nie pobieramy opłat za wejście na ten teren. Gdybyśmy tak robili, mógłby Pan nawet napisać, że to jest nadużycie. Ale tego nie robimy. Do Centrum Edukacji zapraszamy natomiast na liczne organizowane przez nas, ale nie tylko przez nas, imprezy o charakterze edukacyjnym w ramach Śląskiego Kalendarza Ekologicznego. Jednak nie tylko wstęp na teren jest nieodpłatny. Nieodpłatne są organizowane na terenie Centrum wystawy, zajęcia ekologiczne, wykłady, seminaria itp. Nieodpłatne są również parkingi oraz toalety. A jak zapewne Pan wie różnie z tym bywa. Są tutaj 3 kilometry ścieżek, ławki, trzy punkty sanitarne, duży trzypoziomowy plac zabaw, parkingi (które nieraz okazały się za małe), kosze na śmieci, trzy sale wykładowe z zapleczem, magazyny itp. Na tym terenie jest również punkt gastronomiczny. Wbrew temu co Pan napisał, teren utrzymany jest w przyzwoitym standardzie. Natomiast brak nowych nasadzeń jest wynikiem tego, że w ramach projektu wysadzono kilkanaście tysięcy roślin i muszą one zostać utrzymane w stanie zgodnym z zatwierdzonym przez instytucję finansującą projektem, a ponieważ kilka procent co roku wypada, są one wymieniane.
Nigdzie nie napisaliśmy, że miejsce to charakteryzuje się wyjątkowym bogactwem kolekcji botanicznych. Współpracując od wielu lat z Radą Ogrodów Botanicznych i Arboretów w Polsce, mamy świadomość, że jeszcze długa droga przed nami. Ale nie jest wcale tak źle jak Pan to opisał.
cd.
Na tym terenie reprezentowane są niemal wszystkie rodzaje drzew i krzewów iglastych oraz liściastych rosnące w klimacie umiarkowanym. Są jednak małe i rzeczywiście nie zawsze opisane lub nie zawsze poprawnie opisane (wykonawca pomimo wielu monitów nie poprawił błędów na tabliczkach).
OdpowiedzUsuńJednak pisząc o tym, co Pan na własne oczy widział, a co my opisujemy na stronie internetowej, popełnił Pan kilka warsztatowych błędów. Po pierwsze podszedł Pan do tej instytucji w sposób standardowy. Założył Pan, że ogród i siedziba muszą znajdować się na jednym terenie. Tymczasem Śląski Ogród Botaniczny jest instytucją sieciową. Prowadzi obecnie dwa ogrody w Mikołowie przy ul. 15 Grudnia (teren obecnie jest udostępniony tylko dla grup zorganizowanych, ponieważ jest rozbudowywany, a także w Radzionkowie przy ul. Zejera (również w budowie). Ponadto ŚOB prowadzi działalność merytoryczną w Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej w Mikołowie (ul. Sosnowa 5 – to miejsce Pan odwiedził), w Ośrodku Edukacji Ekologicznej Dzieci w Mikołowie (budynek przy ogrodzie botanicznym – ul. 15 Grudnia, Mikołów) oraz w Regionalnej Stacji Edukacji Ekologicznej i Przyrodniczej w Radzionkowie przy ul. Zejera (w budowie). Jesteśmy instytucją, która realizuje nie tylko zapisy, ale przede wszystkim ideę współczesnej ochrony czynnej. Kiedy mamy wybór pomiędzy pozostawianiem ciekawego fragmentu przyrody w stanie niezmienionym a jego uporządkowaniem, to go zostawiamy w stanie naturalnym, nawet jeżeli wiemy, że nie spotka się to ze zrozumieniem odwiedzających to miejsce osób.
Ogrody, które prowadzimy, mają kolekcje zachowawcze, siedliskowe i ozdobne. Z naszej perspektywy najcenniejsze są dwa pierwsze typy kolekcji. Naszą specjalnością są stare odmiany jabłoni (ok. 300 odmian) i jest to kolekcja, której podstawą są odmiany pozyskane z Ogrodu Botanicznego w Powsinie. Kolekcje siedliskowe budujemy i zakładamy od podstaw. Wspomniane nieskoszone łąki stanowią dobry przykład nieco innego podejścia do kolekcji we współczesnych ogrodach botanicznych. Naszymi najcenniejszymi kolekcjami siedliskowymi są kolekcje łąk trzęślicowych, suchych wrzosowisk oraz młak zlokalizowane w Radzionkowie.
Ogrody botaniczne pełnią różnorakie funkcje. Jedną z nich jest prezentacja różnorodności taksonomicznej świata roślin (ogrody botaniczne z przełomu XIX i XX wieku). Współcześnie jest to jednak najmniej istotna z funkcji. Po Konwencji o różnorodności biologicznej z 1992 roku i przyjęciu tego dokumentu przez Polskę znacznie ważniejsze funkcje to ochrona gatunków rodzimych najlepiej w środowisku zbliżonym do naturalnego (kolekcje siedliskowe), ochrona starych odmian roślin o znaczeniu gospodarczym (drzew i krzewów sadowniczych, roślin uprawnych), edukacja ekologiczna, badania naukowe nad zachowaniem różnorodności biologicznej, zrównoważone użytkowanie zasobów genowych, ograniczanie występowania obcych gatunków roślin o potencjale inwazyjnym. Bardzo ważnym zadaniem jest również intensyfikacja kontaktu ze społecznością lokalną i regionalną i wciągnięcie jej do wspólnego działania, jakim jest ochrona przyrody. Również w pewnym zakresie zmiana postrzegania tego, co naturalne.
Temu służy Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej, które Pan przedstawił na blogu, i w tym zakresie ocena tej instytucji moim zdaniem byłaby właściwsza.
Nie oczekuję, że Pana to zainteresuje albo spowoduje, że inaczej spojrzy Pan na naszą działalność. Wydaje mi się, że dobrze jest jednak rozumieć charakter instytucji, o której się pisze. Warto również zadać sobie trochę trudu i dowiedzieć się, czym są współczesne ogrody botaniczne. To, że przy okazji są często miejscami o dużych walorach estetycznych, jest również ważne. Walory krajobrazowe, jak Pan zauważył, teren Centrum już ma, a estetyczne pojawiają się z czasem. Czy Pan tego doczeka? Czy ja tego doczekam? Niech Pan zapyta o to założycieli przywołanych przez Pana ogrodów botanicznych warszawskiego, PAN-owskiego, poznańskiego, krakowskiego... Nie żyją? Tak to już bywa proszę Pana, tak to już bywa…
Witam Pana! Bardzo dziękuję za wyjaśnienia i Pańskie spostrzeżenia. Pozwoliłem sobie opublikować Pańskie komentarze na blogu, jednocześnie ustosunkowałem się do niektórych Pańskich przemyśleń. Z wieloma z nich się nie zgadzam. Tak to już bywa proszę Pana, tak to już bywa...
UsuńPanie Andrzeju. Gratuluję pozytywnych spostrzeżeń.
OdpowiedzUsuńDziwne tylko że teraz Śląski Ogród Botaniczny odłącza się od Centrum Edukacji Ekologicznej i Przyrodniczej "Śląskiego Ogrodu Botanicznego". Trudno nie mogą przyjąć Krytyki.
Trzeba sobie powiedzieć, że to aby p. doktor Kojs miał Kasę na ten ogród i ciepły budynek od miasta to zasługa powstania tego dziwnego tworu jakim jest to całe Centrum bo przecież miasto nie może finansować jednej organizacji jaką niewątypliwie jest ten Śląski Ogród Botaniczny:)
A tak apropo ludzi tam pracujących to szkoda że nie był Pan w tygodniu bo ludzi w biurze więcej niż w pracach przy kolekcjach o czym świadczy ekologiczny parking przy sali konferencyjnej.
Ale moje dzieci i tak uwielbiają tam się bawić.
Mikołowianin
Witam serdecznie! Bardzo dziękuję za komentarz. Myślę, że członkowie rady naukowej ŚOB zbyt wiele czasu spędzają za biurkiem. Zamiast pisać elaboraty szkalujące mój blog powinni wyjść z biura, chwycić za szpadel i grabie i zaczerpnąć trochę praktyki. Sama teoria, nawet najwspanialsza niestety nie wystarczy... Pozdrawiam!
Usuń