Kiedy w 2006 rozpoczynałem moją przygodę z Zimozielonym ogrodem marzyłem o wielu roślinach, niedostępnych wtedy na polskim rynku. Do dziś z niektórymi są problemy, a wiele szkółek oferuje oklepany i jak dla mnie momentami nudny materiał roślinny. Przez lata mój ogród się zmieniał, powoli spełniałem swoje marzenia sadząc rośliny, o których kiedyś tylko śniłem. Wiadomo jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z czasem moje marzenia stały się bardziej wyrafinowane.. i trudniejsze do spełnienia. Do dziś niektóre rośliny zamiast rosnąć w ogrodzie istnieją jedynie w mojej wyobraźni. Ale są i takie, które codziennie podziwiam i z radością obserwuję ich rozwój. Pod koniec stycznia 2016 opublikowałem POST, w którym snułem moje "roślinne" plany. Powtórzę więc: marzenia się spełniają. W ogrodzie od prawie roku rośnie wyjątkowo rzadko spotykana w Polsce roślina. To trochodendron araliowaty, o którym ostatnio pisałem 01 maja 2018. Post znajdziecie TUTAJ
Innym moim wyrafinowanym marzeniem była równie rzadko spotykana i w zasadzie niedostępna w Polsce sarcococca confusa. Z rośliną tą związana jest wzruszająca dla mnie historia. Otóż pod koniec sierpnia ubiegłego roku (2017) odebrałem maila od mojej Czytelniczki, Pani Marty,
która na stałe mieszka w Wielkiej Brytanii. Okazało się, że przyjechała
do Polski i przywiozła dla mnie wspaniałą sadzonkę sarcococca. Roślina
przyleciała samolotem na południe Polski, a Pani Marta poprosiła mnie o
podanie adresu i mi ją wysłała. Coś niesamowitego! Tak zupełnie
bezinteresownie, po prostu przeczytała, że szukam sadzonki, zakupiła ją i
zupełnie za darmo przywiozła ją do naszego kraju i wysłała ją do mnie. Pani Marta też jest blogerką. Pisze bloga "City Gardener, czyli miejski
ogrodnik w akcji". Znajdziecie go TUTAJ Jakiś czas temu podobną niespodziankę sprawiła mi moja znajoma z Pomorza czyli Agnieszka (Ogród mówi).
Tak wyglądała zadoniczkowana przeze mnie sadzonka. Zdjęcia robiłem w pierwszej połowie września 2017. Na jednym ze zdjęć widać bohatera drugiego planu czyli Dyzia.
Sarcococca spędziła zimę w foliaku rodziców. Co ciekawe, po Świętach Bożego Narodzenia roślinka zakwitła. Słodki zapach jej kwiatów rozchodził się po całej szklarence. Kwiaty niestety potem przemarzły, ale sam krzew przezimował bez żadnych problemów.
Miesiąc temu moje sadzonki, a z nimi sarcococca wywędrowały z foliaka i znalazły się w ogrodzie. Część z nich już rozdałem, część czeka aż odbierze je Paulinka. Ale sarcococca pozostanie w moim ogrodzie. Znalazłem jej odpowiednie miejsce, które jest w półcieniu. Gleba jest tam wilgotna, ale przepuszczalna, lekko kwaśna i dość żyzna. Wg różnych źródeł sarcococca confusa znosi spadki temperatur do ok. -23 stopni C. Przy niższych temperaturach część liści może przemarznąć i opaść, ale sama roślina powinna przeżyć. W warunkach klimatycznych środkowej Polski lepiej sadzić ją w miejscach zacisznych i osłoniętych od wiatru, tam, gdzie nie będzie narażona na działanie zimowego i wczesnowiosennego słońca. Tak sarcococca wygląda dzisiaj.
I jeszcze mistrz drugiego planu. Dyzio pilnuje, czy aby na pewno dobrze podlałem krzew.
Krzew ma bardzo wiele młodych przyrostów. Zagęszcza się od dołu i jest zwarty, gęsty i wyprostowany. Po ok. 10 latach roślina powinna mieć ok. 150 cm wysokości i ok. 100 cm szerokości.
Sarcococca to wspaniała rośłina. Mam nadzieję, ze będzie jej dobrze w moim ogrodzie i że nie zaszkodzą jej kapryśne warunki klimatyczne panujące w okresie zimowym.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga. Już wkrótce znajdziecie tu posty, w których opiszę moje kolejne spełnione "roślinne" marzenia.
Bardzo zaciszne miejsce znalazłeś, powinno jej służyć :-) Roślina wygląda super! Pozdrawiam! Udanego tygodnia!
OdpowiedzUsuńHej, dzięki :-) Mam nadzieję, że będzie tam ładnie rosła :-) Miłego tygodnia, pozdrowienia!
Usuń