Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego należy do jednych z najstarszych na terenie naszego
kraju. W tym roku świętuje 200-lecie istnienia. Jak podaje oficjalna strona internetowa Ogrodu Botanicznego został on
założony w 1818 roku dzięki staraniom profesora botaniki Michała Szuberta.
Położony na terenie dawnych Ogrodów Królewskich, w północnej części Łazienek,
zajmował powierzchnię 22,5 ha i obejmował również szklarnie królewskie wraz ze
Starą Pomarańczarnią. Twórca Ogrodu podzielił jego powierzchnię na trzy części:
naukową – poświęconą systematyce roślin, pomologiczną – gdzie utworzono
kolekcję drzew owocowych, służącą edukacji przyszłych ogrodników, i spacerową –
dla szerokiej publiczności. Dzięki ofiarności i pracowitości założyciela oraz
jego współpracowników w krótkim czasie powstał Ogród Botaniczny, którego sława
wykraczała poza granice kraju. W wydanym w 1824 roku spisie roślin uprawianych
w Ogrodzie znajduje się około 10 tysięcy gatunków i odmian, w tym tysiąc
reprezentujących florę polską.
Tegoroczna kwietniowa i majowa aura, przypominająca bardziej lato niż wiosnę, sprawiła, że wiele roślin zakwitło praktycznie równocześnie. Jest początek maja, a przekwitają już azalie i bzy! Kwitną różaneczniki i złotokapy. te ostatnie zdobią uliczkę prowadzącą do głównego wejścia do ogrodu, które znajduje się od strony Obserwatorium astronomicznego i szklarni.
W niewielkim zakątku za kawiarnią (wstęp wolny) kwitną azalie japońskie.
Moją uwagę przykuła laurowiśnia wschodnia, rosnąca w cieniu za różanecznikiem.
Nie mogłem również obojętnie ominąć zimozielonej kaliny Borkwooda.
Po lewej stronie od wejścia głównego znajdziecie rabatę z kwitnącymi właśnie piwoniami drzewiastymi.
Idąc dalej w kierunku Alej Ujazdowskich natraficie na zimozielone dywany runianki japońskiej. Tuż obok rosną opuncje, a za nimi mahonia Bealei. Tej odmiany brakuje w mojej ogrodowej kolekcji.
Przy wejściu od strony Alej Ujazdowskich zwiedzających wita krowa. A w zasadzie byk.
Wciąż można jeszcze podziwiać kwiaty kalin i bzów, które rosną wzdłuż alejki przebiegającej od wejścia głównego w kierunku północnym.
Wróćmy jednak do historii Ogrodu. Jego rozwój został
zahamowany po stłumieniu powstania listopadowego. W 1834 roku zamknięto
Uniwersytet i zmniejszono powierzchnię Ogrodu o ¾ (tak okrojona pozostała ona
do dziś). W 1846 roku Michała Szuberta pozbawiono funkcji kierownika Ogrodu, a
władzę przejął starszy ogrodnik Ignacy Hanusz. Był to początek upadku tej
świetnie rozwijającej się placówki. Przez kilkadziesiąt lat kierownicze funkcje
w Ogrodzie pełnili carscy urzędnicy. W tym czasie Ogród stał się miejscem,
którym interesowała się nie tylko warszawska prasa, ale i policja.W 1916 roku
Ogród Botaniczny przeszedł pod zarząd odrodzonego Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego dyrektorem został prof. Zygmunt Wóycicki, który energicznie przystąpił do
odbudowy placówki. Założono nowe działy: biologii roślin, ozdobny oraz różankę,
rozpoczęto również remont szklarni.
Tymczasem spacerując po Ogrodzie dotarłem do zakątków, w których kwitną azalie i różaneczniki. To bajecznie kolorowe przedstawienie! Ale jeśli chcecie je zobaczyć musicie się pospieszyć. Prawdopodobnie nadchodzący weekend to ostatni moment na ich podziwianie.
W 1919 roku kierownictwo Ogrodu objął prof.
Bolesław Hryniewiecki, wybitny systematyk i geograf roślin. W tym czasie
przebudowano i podłączono do centralnego ogrzewania wszystkie szklarnie,
wzbogacono kolekcje drzew i krzewów. Ogród odzyskał dawną rangę naukową i
dydaktyczną. Na prężnie rozwijającą się instytucję spadł jednak ciężki cios –
II wojna światowa. Podczas powstania warszawskiego legły w gruzach wszystkie
budynki ogrodowe oraz szklarnie, teren parku stał się cmentarzyskiem dawnych
bogatych kolekcji.
Poniżej część leśna, w której rosną m.in. magnolie oraz kolejne azalie i różaneczniki. W części tej znajdziecie także kamień węgielny pod Świątynię Opatrzności (1792), która miała stanąć na terenie Ogrodu.
Po II Wojnie Światowej nie brakło jednak zapału i wiary w możliwość
odbudowy Ogrodu. Profesor Bolesław Hryniewiecki, dr Roman Kobendza i dr Wacław
Gajewski rozpoczęli długoletnią i wytrwałą pracę nad restauracją Ogrodu. W
ciągu kilku lat odbudowano zburzone budynki i szklarnie, rozpoczęto odtwarzanie
kolekcji. W 1960 roku kierownictwo Ogrodu objęła doc. Ludmiła Karpowiczowa,
która z ogromnym zaangażowaniem zdobywała fundusze na utrzymanie Ogrodu,
powiększała kolekcje, a także popularyzowała wiedzę botaniczną. Dzięki jej
staraniom w 1965 roku Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego wpisany został
do rejestru Zabytków Kultury i Nauki miasta stołecznego Warszawy.
Chodząc po Ogrodzie zastanawiałem się, kto wpadł na pomysł, żeby laurowiśnie i bluszcze posadzić w pełnym słońcu.
Po śmierci
Ludmiły Karpowiczowej w 1973 roku przyszły lata zastoju. Po raz kolejny w
historii, borykając się z brakiem funduszy, Ogród powoli tracił swoją rangę. W
1987 roku kierownikiem Ogrodu została dr Hanna Werblan-Jakubiec. Dzięki niej
przywrócono historyczny kształt działowi biologii roślin, przebudowano i
wzbogacono kolekcje róż, pnączy, roślin leczniczych oraz użytkowych.
Wyremontowano i rozbudowano szklarnie Ogrodu.
Poniżej kwitnące glicynie, bluszcz kolchidzki, cisy oraz bambusy mrozoodporne.
W Ogrodzie wiele się zmienia. Patrząc z perspektywy lat są to zmiany idące w dobrym kierunku. Wiele jest jeszcze jednak do zrobienia. Powoli swój blask odzyskuje dział systematyki roślin. Mimo wszystko wciąż wymaga on wielu nakładów pracy. Wchodząc do OB UW od strony reprezentacyjnych Alej Ujazdowskich natkniemy się od razu na taki widok. Sami oceńcie czy trzeba tu coś zmienić.
Informacje dotyczące aktualności, dojazdu do Ogrodu, godzin otwarcia cennika biletów czy kolekcji znajdziecie na oficjalnej stronie Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego TUTAJ Informacje zawarte w poście pochodzą z ww. strony internetowej.
Gorąco zachęcam Was do odwiedzin tego wspaniałego miejsca!
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Wszystko przepięknie kwitnie :) Najbardziej podobają mi się piwonie drzewiaste :)
OdpowiedzUsuńTak, to cudowne miejsce :-) Piwonie są zjawiskowe :-)
UsuńPrzepiękne miejsce. Piwonie i złotokapy zjawiskowe!
OdpowiedzUsuńTo prawda, OB UW to wspaniałe miejsce. Złotokapy mnie oczarowały!
UsuńOgród wydaje się dość spory przez tą różnorodność i mnogość kwiatów. Nadal nie było okazji zajść do tego ogrodu, chociaž rok temu było już blisko..:-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz tam pojechać. Przy okazji warto iść do sąsiednich Łazienek i Parku Ujazdowskiego. Ten ostatni jest niezwykle urokliwy. Najlepiej w dzień roboczy, kiedy nie ma tam tak wielu ludzi jak w weekendy :-)
Usuń