UWAGA!

BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY

NA PORTAL

www.zimozielonyogrod.pl

ZNAJDZIECIE TAM

ZARÓWNO STARE JAK I NOWE WPISY


Partnerami portalu są:

Fiskars.pl

Idealnytrawnik.pl

sobota, 5 maja 2018

Drewniana kładka i pergola

Dzisiejszy post miałem opublikować wczoraj. I nawet zacząłem pisać, ale było już późno i stwierdziłem, że odłożę to na sobotnie przedpołudnie. Wczoraj sporo się działo. Od rana załatwiałem różne mniej lub bardziej dziwne i pogmatwane rzeczy. Najpierw musiałem zawieźć kota do weterynarza na kontrolę. I szybko go odwieźć do domu, bo stres spowodowany przebywaniem w transporterze był dla niego dość uciążliwy. Wszystko szło zgodnie z planem, gdy nagle okazało się, że załatwianie przedłużenia polisy ubezpieczeniowej samochodu w dzień roboczy długiego weekendu to sprawa dosyć trudna do załatwienia. Ale jakoś się udało. W tym miejscu pozwolę sobie serdecznie podziękować pewnej multi agentce ubezpieczeniowej z Pruszkowa, która pisemnie zaprosiła mnie do biura celem przedłużenia polisy. Zaprosiła mnie do biura, które niestety było zamknięte na cztery spusty! Sprawę załatwiłem w innej multiagencji... w Brwinowie. I bliżej i, jak się okazało taniej o ponad 200 PLN. Jak to dobrze, że pani z Pruszkowa pojechała sobie na urlop. Później zakupy. Oczywiście u moich ulubionych Pań w brwinowskiej piekarni na Rynku. Wracając do domu zauważyłem, że nagle zrobiła się 15.00. A przecież dopiero co była 12.00. Jak to możliwe? Moje plany na wczoraj runęły jak domek z kart. Zdążyłem na szczęście skosić trawę pomiędzy ulicą, a ogrodzeniem. Potem było już coś bardziej przyjemnego, czyli grill. A po grillu podlewanie krzewów. Gdy wracałem do domu z ogrodu na zewnątrz robiło się już ciemno.

Wróćmy jednak do tematu dzisiejszego posta. Do jego napisania zainspirowała mnie moja blogowa znajoma, która przedwczoraj opublikowała bardzo ciekawy wpis o parkach miejskich. Przedstawiła w nim ich rys historyczny oraz zaprezentowała Park Miejski położony w centrum niewielkiej dolnośląskiej miejscowości Syców. Wpis znajdziecie TUTAJ W Sycowie zdecydowano się na budowę wyniesionych ciągów pieszych, które nie ingerują w istniejący tam ekosystem. Bardzo mnie to zainteresowało gdyż dokładnie 10 lat temu w moim ogrodzie powstała kładka, której celem jest m.in. ochrona przyrody i ratunek dla korzeni drzew.

Póki co wróćmy jednak do 2006 roku. Początki ogrodu były skromne. Nie było wtedy jeszcze ani chodnika ani kładki i pergoli, o których dziś będę pisał.


Projektując chodnik prowadzący od wejścia do ogrodu z ulicy do wejścia do domu musiałem zmierzyć się z problemem korzeni drzew znajdujących się w miejscach, gdzie miała biec ścieżka. Korzenie te były albo tuż pod powierzchnią ziemi albo wręcz wystawały nad ziemię. Początkowo myślałem o ich wycięciu, ale dosyć szybko stwierdziłem, że po pierwsze mogę poważnie uszkodzić system korzeniowy drzew (sosny i dęby), a po drugie drzewa pozbawione grubych korzeni utrzymujących je w ziemi, mogą przy pierwszym silniejszym wietrze przewrócić się i narobić wiele szkód. Poza tym po prostu było mi szkoda ranić te piękne i stare okazy sosen i dębów. W listopadzie 2006 roku powstał  mój pierwszy chodnik. Dziś już go nie ma, niestety zbutwiał. A szkoda, bo był naprawdę śliczny! Drewniane klocki zastąpiła niezwykle trwała kostka granitowa. Przy okazji zniknęły także drewniane obrzeża. W ich miejsca trafił granit.


Wyrwa w chodniku przetrwała prawie dwa lata. Kładka nad korzeniami pojawiła się w sierpniu 2008 roku. A wraz z nią pergola, która jest obecnie czarodziejskim wejściem do ogrodu. Wtedy była jeszcze zupełnie łysa... i okropnie nowa.


Przy pergoli posadziłem bluszcze irlandzkie, które niestety nie przetrwały. Początkowo myślałem, że pnącza zmarzły. Z biegiem czasu nabrałem troszkę wiedzy i doświadczenia, i dziś już wiem, że one po prostu zimą uschły. Zabiła je długotrwała zimowa susza i (niestety) mój ówczesny brak doświadczenia w uprawie tej dosyć wymagającej odmiany bluszczu. Gdybym je dobrze podlał przed nadejściem zimy i podlewał je w przerwach pomiędzy okresami mrozów na pewno by przetrwały. Poniżej zdjęcie z 2010 roku.


Na miejsce bluszczy irlandzkich posadziłem ukorzenione przeze mnie sadzonki bluszczu pospolitego Woerneri. Na przestrzeni lat ogród znów zmienił kształt. W 2010 roku pojawił się nowy chodnik. W 2012 dosadziłem też sporo nowych roślin. Bluszcz posadzony przy pergoli zaczął szybko rosnąć.


W 2014 prawie cała budowla  była już opleciona przez pnącze.


Bluszcz pomimo regularnego cięcia szybko rósł. Bardzo podoba mi się taka zimozielona brama. Nawet jeśli widoczna jest w lekkiej mgle listopadowego popołudnia z 2015 roku.


Wiosna 2018, początek maja. Hedera helix Woerneri i jego wielkie liście.


Kładka świetnie spełnia swoje zadanie. Kilka lat temu przeszła gruntowny remont. Jedna z podpór po prostu zbutwiała. Przy okazji wymieniłem też kilka desek. Wkrótce przejdzie drobny lifting. Kładkę trzeba regularnie, co ok. 2 lata zabezpieczać drewnochronem. Dziś wygląda niezbyt elegancko, tym bardziej, że na deskach osadza się pyłek z kwitnących właśnie drzew.


Szczerze mówiąc teraz, gdy pergola nie jest już nowa, a kładka i kostka granitowa noszą już znaki użytkowania i ślady przemijającego czasu cały ten ciąg komunikacyjny wygląda o wiele bardziej atrakcyjnie niż wtedy, gdy wszystko było nowe. Pomiędzy kostkami pojawiły się machy i porosty. Jej szarość wygląda bardzo naturalnie. No i nie bije po oczach blask świeżo łupanego, srebrnego wręcz granitu.


Po kilku latach rośliny stworzyły tu uroczą, zimozieloną przestrzeń. Co prawda wiosną i latem pełno tu komarów i innych dziwnych fruwaków, ale za to jest równie dużo pająków, które sprytnie je likwidują. Przede wszystkim jednak ta burza zieleni cieszy moje oczy przez cały rok.

A co Wy sądzicie o takim wejściu? Czy podoba się Wam pomysł z kładką i pergolą?

12 komentarzy:

  1. Wspaniały pomysł, po latach stało się to miejsce z duszą. Miłego wypoczynku Andrzeju!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, bardzo dziękuję za miłe słowa. Czasami jak oglądam zdjęcia ogrodu sprzed kilku lat to aż trudno mi uwierzyć, że tak wiele się tu zmieniło. Ogród to wspaniałe hobby :-) Serdeczności, miłej i słonecznej niedzieli :-)

      Usuń
  2. Andrzejku, pergola wygląda zjawiskowo. Bardzo mi się podoba.
    Kładka to świetny pomysł.
    Och! Widzę, że wszędzie ten sam problem z ubezpieczeniami?
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Lusiu :-) Cieszę się, że pergola Ci się podoba. Podpowiem Ci, że mam ukorzenione sadzonki tego cudownego bluszczu :-) Co Ty na to? A z ubezpieczeniem... Uff, na szczęście wszystko dobrze się skończyło :-) Serdeczności, wspaniałej niedzieli dla Was!

      Usuń
  3. Drewniana ścieżka była bardzo ciekawa. Szkoda, że nie oparła się upływie czasu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, trzy lata wystarczyły... I nadawała się do wymiany. Butwiejące drewno, do tego po deszczu bardzo śliskie. ładne ale niepraktyczne. Takie klocki natomiast świetnie wyglądają powtykane w trawnik. Mogą wtedy służyć jako mini chodnik, ale na pewno nie jako ciągle użytkowany ciąg komunikacyjny. Pozdrowienia.

      Usuń
  4. Masz rację, że taki spatynowany ogród wygląda znacznie lepiej:D.
    Pytanie techniczne mam: jak się wymienia pojedyncze zbutwiałe belki w takiej obrośniętej pnączem konstrukcji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Hmmm, jak wymienić belki... Nie mam pojęcia, bo nigdy tego nie robiłem w pergoli. Zmieniałem jedynie deski i belki w kładce. Ale... Ja bym delikatnie podwiązał bluszcz, obciął zbutwiałe belki i krok po kroku zastępował je nowymi, delikatnie wkładając je między pnącze, tam gdzie były stare. Oczywiście wcześniej trzeba je zabezpieczyć drewnochronem. Serdeczności!

      Usuń
  5. Kładka to idealne rozwiązanie w tym przypadku, w połączeniu z zieloną pergolą nadają niespotykanego charakteru, który wyróżnia ogród! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, ja to nazywam bramą do tajemniczego ogrodu. Chociaż w sumie wszystko widać z ulicy ;-) Pozdrowienia :-)

      Usuń
  6. Ja co prawda chciałam kupić pergole drewniane tarasowe , ale taka, jaką Ty masz, też była u nas, na ogródku. I powiem wam, że niesamowicie mi się podobała, ale prawda jest taka, że nie umiałam tak roślin skłonić do rośnięcia. Miały być róże, a co wyszło... Sami wiecie.

    OdpowiedzUsuń