Pod koniec ubiegłego tygodnia z ogrodu zniknęły prawie wszystkie liście, które spadły jesienią z drzew. Stali bywalcy bloga wiedzą, że z trawnika liście usuwałem regularnie. Natomiast na sprzątniecie tych, które leżały na korze sosnowej czekałem do momentu kiedy wszystkie pospadają liście. Posprzątanie liści umożliwiło mi kontynuację zmian w ogrodzie. A jest ich sporo. W ubiegłym roku zarzekałem się, że juz nic nie będę zmieniał w ogrodzie. Jakżeż się myliłem! Ale przejdźmy do rzeczy.
Od tygodnia codziennie rano jeżdżę do centrum Warszawy na zabiegi rehabilitacyjne kręgosłupa. A po powrocie spędzam sporo czasu w ogrodzie. W poniedziałek spomiędzy kamieni przy oczku wodnym wybierałem pozostałości liści i igliwia. We wtorek udało mi się stworzyć nową kamienną obwódkę wokół azalii japońskich i żywotnikowca. Wysypałem też otoczaki.
Tego samego dnia zakończyłem zagospodarowanie północnej strony oczka. Jakiś czas temu przesadziłem dwie juki: glauca i filamentosa Bright Edge. We wtorek wysypałem dookoła nich otoczaki. Wcześniej ułożyłem kamienną obwódkę rozgraniczającą miejsca wysypane kamieniem od tych, wysypanych korą sosnową.
Jak zawsze w pracach ogrodowych towarzyszył mi Dyzio. Nowe kamyki bardzo go zainteresowały.
Opuncje rosnące przy oczku oczyściłem z liści i igliwia za pomocą szczypiec do grilla. Kaktusy strasznie kłują i jakikolwiek kontakt bezpośredni ze skórą kończy się dość nieprzyjemnym wyciąganiem drobnych igiełek z ręki. Wolną przestrzeń uzupełniłem drobnym białym grysem.
Dziś nad częścią kraju wędrowały chmury. Centrum Polski opanowały mgły. Ich rozkład doskonale widać na poniższych zdjęciach satelitarnych (Europa i Polska) pochodzących ze strony internetowej www.sat24.com
W mojej okolicy z godziny na godzinę mgła robiła się coraz bardziej gęsta i dokuczliwa. Rzadko kiedy w lesie jest ona aż tak gęsta jak dzisiaj.
Mgła nie przeszkodziła mi jednak w uzupełnianiu ściółki z kory sosnowej. Wczoraj mój zaprzyjaźniony sprzedawca przywiózł mi 54 worki średnio mielonej kory. Dziś zdecydowana większość została rozplantowana w ogrodzie.
Przed wysypaniem kory usunąłem jeszcze resztki liści, które pojawiły się w ogrodzie od ubiegłego czwartku. Wydawało się, że jest ich już niewiele, ale uzbierało się jeszcze 11 worków 120-litrowych! Prace rozpocząłem od południowej części ogrodu. Na szczęście miejsca, w które wysypuję korę zostały kilka lat temu wyłożone agrowłókniną. Dzięki temu stara kora tak szybko nie gnije i wolniej przenika do gleby. Pewnie będziecie ciekawi jak często muszę dosypywać korę. To zależy od miejsca, ale mniej więcej należy to robić co 18-24 miesiące.
Nowa kora pojawiła się również przy wejściu oraz we wschodniej części ogrodu.
Kształtów nabiera też nowe założenie ogrodowe, czyli pas dzielący ogród na część wschodnią i zachodnią. Rosną tu tak egzotyczne rośliny jak araukaria chilijska, sośnica japońska czy magnolie wielkokwiatowe, którym poświęcę oddzielny post. Towarzyszą im trzmieliny oraz mały różanecznik.
Jutro, zgodnie z planem, ma zostać wycięty chory dąb, który w tym roku nie puścił już liści. Po wycięciu drzewa mam zamiar dokończyć wysypywanie kory i tym samym zamknąć ostatnie prace ogrodowe w tym roku. Czy mi się uda? Mam nadzieję, że tak. Na pewno o tym napiszę.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Rimango sempre colpito dal tuo giardino racchiuso tra quei grandi alberi. Io non sono un amante degli stagni, qui solitamente sono circondati dalle solite piante da palude. Il tuo però mi piace, l'abbinamento con quelle piante più 'esotiche' è molto bello, complimenti :)
OdpowiedzUsuńUn saluto :)
La ringrazio molto per le sue gentili parole. Sono contento che il mio giardino ti piace. Un saluto :-)
UsuńCi scusiamo per eventuali errori, non parlo italiano :-(
Usuń