Ostatnie dni poświęciłem na porządki na cmentarzach. Niedawno z tatą odnowiliśmy też jeden z nagrobków. W sobotę sprzątałem groby obu moich babć. Po niedzielnym wietrze wczoraj musiałem znów jechać na cmentarze żeby sprzątnąć liście. Na szczęście nie było ich dużo i dosyć szybko wróciłem do domu. Po obiedzie postanowiłem posprzątać też trochę w ogrodzie. Ostatnio spadło mnóstwo liści. Zauważyłem, że niektóre z nich zaczęły pleśnieć. Dlatego też konieczne musiałem uprzątnąć je z trawnika.
Pogoda sprzyjała ogrodowym porządkom. Chociaż słońce schowane było za chmurami, to jednak nie padało i było w miarę ciepło. Dosyć szybko uwinąłem się z grabieniem. Gorzej było z pakowaniem liści do worków.
Z uwagi na padający ostatnio codziennie deszcz liście były mokre i ciężkie. Nie mogłem zapakować worków do pełna ponieważ ich ciężar mógłby spowodować porwanie folii. Poza tym musiałem pamiętać, że przecież żeby się ich pozbyć ktoś potem będzie te worki dźwigał.
Murawa ma wciąż soczyście zielony kolor. Niestety trawa była wczoraj zbyt mokra, żeby ją skosić. A przydałoby się jeszcze przed nadejściem przymrozków i chłodów skrócić trochę jej długość.
Gdy już kończyłem sprzątanie z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. Po kilku minutach padało już dosyć mocno. Miałem szczęście. Zdążyłem posprzątać wszystkie liście z trawnika. Póki co nie ruszałem tych, które osiadły na siatce rozciągniętej nad oczkiem wodnym. Nie grabiłem również tych liści, które leżą na korze sosnowej. Z miejsc ściółkowanych korą liście zbiorę dopiero wtedy, gdy już wszystkie opadną z drzew.
Wg mojej oceny spadła już mniej więcej połowa liści. Myślę, że przed 11 listopada opadnie reszta i na Święto Niepodległości będę mógł posprzątać cały ogród, łącznie z nowym zakątkiem, który powstał po północnej stronie oczka wodnego. Są tam dwie nowe rośliny, o których wkrótce napiszę więcej.
A już jutro zapraszam na wirtualną wycieczkę do malutkiego ale niezwykle urokliwego miasteczka Kowal. Poznamy historię tego miejsca oraz obejrzymy jego zadbaną roślinność.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.
Andrzejku, Twój ogród znowu jest dopieszczony i pozbawiony wielu liści. Trawnik znowu wygląda ślicznie.
OdpowiedzUsuńDzisiaj na jednym z blogów czytałam, że właścicielka ogrodu spala wszystkie liście. Nie mogę zrozumieć, że są gdzieś w Polsce miejsca gdzie nie zbierają "zielonych", tylko się je spala.
U mnie grozi to sporym mandatem. Na szczęście liście z lip są już posprzątane. Jedynie są jeszcze na jabłoniach i miliny wszystkich jeszcze nie zrzuciły.
Serdecznie pozdrawiam:)
Witaj Lusiu :-) Niestety był dopieszczony... Dziś znów spadło sporo liści. A na dębach jest ich jeszcze od groma! Opadły wszystkie liście klonu oraz większość z brzóz i część z dębów. Czekam, aż spadną wszystkie bo chciałbym już zrobić porządek w ogrodzie :-) Serdeczności Lusiu!
UsuńPięknie posprzątałeś Andrzejku, szkoda że póki co to syzyfowa praca. U nas wciąż mokro ale też staram się liście zbierać na bieżąco. Te worki to wspaniałe rozwiązanie, u nas zbierają raz w tygodniu aż do końca listopada.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam!
Bardzo dziękuję Ewuniu. Faktycznie teraz to niestety praca syzyfowa. Po sprzątaniu nie ma już śladu. Cały trawnik znów jest w liściach. Dziś u mnie trochę padało ale było też trochę słońca. A co do worków... Moja gmina niestety zabiera tylko 2 worki odpadów zielonych miesięcznie. Za kolejny worek trzeba zapłacić 5 PLN za sztukę. Nie będę tego komentował. W każdym razie liście wywiezie mi moja firma :-) Serdeczności!
Usuń