W ostatnią niedzielę wieczorem zaczął padać śnieg. Nie spadło go zbyt dużo, a poniedziałkowe temperatury sprawiły, że śnieg od rana zaczął znikać. Jednak temperatura nie wzrosła aż na tyle, żeby stopić cały biały puch. Granitowe kamienie utrzymują jeszcze dodatnią temperaturę, dzięki czemu śnieg na nich praktycznie od razu stopniał. Nie musiałem więc odśnieżać. Niestety, gdy podłoże się wychłodzi, kamienie również stracą swoją temperaturę.
W poniedziałkowy poranek na oczku wodnym była cieniutka warstwa lodu. Przy kamieniach jednak lód zaczął się topić. Niestety w ciągu dnia cały nie stopniał i tak jak pisałem ostatnio będę musiał wyjąć z oczka filtr z pompą i zamontować styropianowy pływak z napowietrzaczem.
Dom wyglądał jak zatopiony w jakimś obrazie z tajemniczej krainy. Ja niestety nie lubię zimy i dla mnie taka sceneria jest, mówiąc delikatnie niemiła.
Kącik egzotyczny jeszcze nie został zabezpieczony przed mrozami. Jednak niektóre juki i palma będą wymagać starannego okrycia. Czy przyniesie to pozytywne efekty? Zobaczymy na wiosnę.
A na koniec jeszcze jedno zdjęcie. Oto całe oczko wodne w zimowej scenerii. Na bieżąco będę pisał o tym co dzieje się w ogrodzie. A tak jak obiecywałem wczoraj już niedługo napisze jak zabezpieczyć przed mrozami (i czy w ogóle trzeba) rośliny oraz zwierzęta w oczku wodnym.
Serdecznie zapraszam do lektury!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz