Za nami już drugi miesiąc tego roku. I chociaż na przełomie stycznia i lutego wydawało się, że zima ma się już ku końcowi, to jednak już wtedy synoptycy alarmowali, że druga połowa miesiąca przyniesie długo nie notowane, wyjątkowo niskie temperatury.
Koniec stycznia przyniósł temperatury nawet powyżej +10 stopni, a początek lutego zdawał się być całkiem przyjemny. I prawie wiosenny. Tak ogród wyglądał 01 lutego 2018.
Z dnia na dzień robiło się jednak coraz zimniej. Nocami słupki rtęci spadały nawet do -10 stopni. 8 lutego pojawił się tak długo oczekiwany śnieg.
Po opadach zrobiło się cieplej i w pierwszych dniach drugiej dekady miesiąca śnieg zaczął szybko znikać. Dlaczego piszę o śniegu? I jaka jest jego rola? Przede wszystkim pokrywa śnieżna jest doskonałym izolatorem, który chroni szczególnie korzenie krzewów przed przemarznięciem. A po roztopach śnieg to idealne źródło wody, która pomaga rozmarznąć podłożu i nawilża rośliny, które narażone są w czasie mrozów na przesuszenie.
Druga dekada miesiąca charakteryzowała się temperaturami oscylującymi wokół 0 stopni C. W dzień było lekko na plusie, nocami troszkę poniżej zera. Za to z początkiem trzeciej dekady lutego temperatura zaczęła regularnie spadać. Nocami dochodziła znów do -10 stopni. Ale w ciągu dnia było także mroźno, chociaż pogodnie. Na słońcu czuć już przedwiośnie, ale w cieniu było zimno. Pamiętajcie, że lutowe czy marcowe słońce mocno już przygrzewa i w czasie mrozów może poniszczyć liście niektórych roślin zimozielonych. Dlaczego? Bo blaszki liści szybko się nagrzewają, wyparowuje z nich woda i narażone są na zbyt szybki spadek temperatury po zachodzie słońca.
Prognozy jednoznacznie wskazywały już na nadejście syberyjskich mrozów. Na szczęście w nocy z piątku na sobotę spadło trochę śniegu. Biała kołderka otuliła nie tylko podłoże, ale również przykryła wiosenne kwiaty cebulowe, takie jak hiacynty, przebiśniegi, krokusy czy tulipany, żonkile i szafirki. Roślinki już w grudniu zaczęły kiełkować, a dosyć ciepłe, styczniowe dni służyły ich wzrostowi.
Ostatnie dni lutego przyniosły mrozy dochodzące nocami do -19 stopni. Przy gruncie na pewno było zimniej. W niedzielę 25 lutego pojechałem w Beskidy do sanatorium. W Krynicy-Zdrój było jeszcze zimniej, ale pogoda dopisuje. Od niedzieli nadchodzi spodziewane ocieplenie i najprawdopodobniej mrozy już nie wrócą.
Bardzo jestem ciekaw ja ostatnią falę chłodów przeżyły moje rośliny. W tym sezonie okryłem jedynie dwie juki Gloriosy (w tym Variegata) i to bardziej przed wilgocią niż przed mrozami. Nie osłonięte pozostały m.in. dosyć wrażliwe na mróz aukuby japońskie.
Należy jednak podkreślić, że w przeciwieństwie do ostatnich lat już od grudnia dosyć ciepłe dni przeplatały się z tymi, podczas których był mróz. Podobna sytuacja miała miejsce w styczniu. Luty natomiast przyniósł regularne mrozy. Z uwagi na chłody rośliny nie rozpoczęły wegetacji, tak jak miało to miejsce w latach ubiegłych. Jestem więc dobrej myśli, tym bardziej, że wiem, iż póki co rośliny są w dobrym stanie. Jeśli te nabardziej delikatne przetrwają taką pogodową huśtawkę i siarczyste mrozy będzie to znaczyć, że z mrozami sobie już na pewno poradzą. Przypomnę tylko, że zima sezonu 2012/2013 trwała ponad 4 miesiące. Była mroźna i... śnieżna. I nie narobiła tylu szkód w ogrodzie co ciepłe zimy z sezonów 2014/2015, 2015/2016 i 2016/2017. W tym ostatnim najbardziej co prawda dały się we znaki przymrozki z początku maja, ale silne mrozy z początku stycznia (-26 przy gruncie) też zebrały swoje żniwo.
Dziś w Krynicy-Zdrój od rana słońce próbuje przedostać się przez chmury. Mam nadzieję, że po obiedzie się wypogodzi, bo jadę na wycieczkę na Jaworzynę. Oczywiście możecie spodziewać się fotorelacji zarówno z przejażdżki kolejką linową jak i z samej góry. Oby tylko chmury mi nie przeszkadzały.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.
Nawet zimą Twój ogród pięknie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńMiło mi, dziękuję bardzo :-)
UsuńMrozy były dość dlugotrwałe. Codziennie w nocy i rano przez tydzień kilkanaście stopni poniżej 0. Przeważnie 14, 15, dwa razy niemal 18. Laurowiśnie Nowita już mają zbrązowienia:-( To chyba ich ostatnia zima w ogrodzie. Ciekawe jak inne rośliny sobie poradzą. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHej Konrad. Zima w tym roku dała nam popalić. Ciekaw jestem jak się mają moje laurowiśnie. Podobno wszystko jest OK :-) Ale zobaczymy za kilka dni, jak stopnieje śnieg. Novity masz w słońcu? W zasadzie teoretycznie powinny wytrzymywać takie spadki temperatur/ A może jakąś inną, podobną ale znacznie mniej odporną odmianę Ci wcisnęli. Liście prawie identyczne jak Novita, ale mrozu zupełnie nie wytrzymywały :-( Ciekaw jestem jak sobie poradziła ta moja nowa Dchipkaensi z Rogowa :-) W każdym razie test dla roślin był idealny. To co przetrwało powinni dać sobie radę w różnych warunkach. Pozdrowienia z Krynicy-Zdrój!
UsuńO to dobrze, że Twoje pewnie dały radę :-) Ale tak jak piszesz zobaczymy w jakim są stanie jak stopnieje śnieg. No może te Novity to jednak jakaś inna odmiana. Słońce świeci tylko rano na Novity. Dokładnie to był świetny test dla roślin zimozielonych. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHej, dokładnie. Poczekam na powrót do domu, początek wiosny i wtedy będę oceniał stan roślin i podsumowywał zimę :-) Za dwa tygodnie będę w domku :-) Pozdrowienia!
Usuń