UWAGA!

BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY

NA PORTAL

www.zimozielonyogrod.pl

ZNAJDZIECIE TAM

ZARÓWNO STARE JAK I NOWE WPISY


Partnerami portalu są:

Fiskars.pl

Idealnytrawnik.pl

sobota, 20 stycznia 2018

Kalina Henryi

Prawie 3 miesiące temu rozpocząłem cykl artykułów poświęconych zimozielonym odmianom kalin, które rosną w moim ogrodzie. Post wprowadzający do cyklu znajdziecie TUTAJ Jako pierwsza na blogu zagościła najbardziej popularna i znana, aczkolwiek wciąż niedoceniana kalina sztywnolistna. Pisałem o niej TUTAJ W grudniu opisałem przepiękną i bardzo odporną na mrozy odmianę jaką jest kalina praska. Szczegóły dotyczące jej uprawy są TU

Dziś przedstawiam Wam kolejną zimozieloną odmianę. To kalina Henryi (Viburnum Henryi). W moim ogrodzie posadziłem ją 13.10.2015 roku. Tak wtedy wyglądała.


Mroźne zimowe noce z początku 2016 roku,m połączone z brakiem śniegu nie uszkodziły rośliny. Co prawda część liści przemarzła i wiosną opadła ale sam krzew był w bardzo dobrej kondycji i pod koniec czerwca 2016 przepięknie zakwitł. Mimo tego, że było to  wtedy bardzo młoda i niewielka jeszcze roślina zachwyciła mnie ilość pąków i finalnie kwiatów, które pojawiły się na krzewie. Zebrane w wiechy białe kwiaty delikatnie aczkolwiek bardzo ładnie pachną.


Warto dodać, że odmiana ta pochodzi z Chin. W ciągu wielu lat zdobyła dużą popularność w USA oraz na zachodzie Europy. W sprzyjających warunkach kalina Henryi może osiągać nawet ponad 3 metry wysokości. W naszym klimacie lepiej posadzić ją w miejscach osłoniętych od mroźnych i wysuszających wiatrów. Nie wolno też narażać rośliny na zimowe czy wczesno wiosenne słońce. Liście tej odmiany kaliny są skórzaste, wąskie i lancetowate. Przybierają ciemnozielony kolor. Osiągają do ok. 10-13 cm długości. 


Różne strony internetowe podają, że wytrzymuje ona spadki temperatur do ok. -20 stopni. U mnie przeżyła niższą temperaturę, ale mrozy nie trwały długo. Na pewno na zachodzie Polski, szczególnie na obszarze nadmorskim (strefy 7a i 7b) można spokojnie pokusić się o jej uprawę. Póki co u mnie jednak też nieźle sobie radzi. Wiosną 2017 krzew miał mnóstwo pąków. Niestety, przymrozki z 8 i 9 maja je uszkodziły i pąki opadły. Roślina nie zakwitła,, ale dosyć ładnie się rozrosła. Tu muszę dodać, że krzew rośnie dość powoli. Dosyć dobrze znosi przycinanie, które należy wykonać w lipcu, tuż po okresie kwitnienia.

Czy wytrzyma mroźne i długie zimy? Czas pokaże. Na pewno napiszę o tym na blogu.

Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!

4 komentarze:

  1. Zapraszam do siebie:
    krzysztoofpolcyn.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie, ciekawe jak sobie poradzi w nieco mroźniejsze zimy ta trudno dostępna kalina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co wytrzymała -26 stopni w ubiegłym sezonie. Najpierw kilka nocy w styczniu, a potem w lutym. I dała radę. Tyle, że u mnie rośnie w bardzo osłoniętym miejscu. Cóż, czas pokaże. Ale może się trochę uodporni :-) Serdeczności!

      Usuń