Od kilku dni termometry w mojej okolicy pokazują jedynie dodatnie temperatury. Dziś rano było +8 stopni. A w sobotę w moim ogrodzie leżał jeszcze zbity, zmrożony śnieg. Mimo odwilży wcale nie chciał topnieć. Ale wczoraj od samego rana padał deszcz. Dodatkowo w ciągu dnia temperatura wzrosła do ponad +8 stopni. To spowodowało, ze śnieg w oczach znikał z trawnika. Wczesnym popołudniem trochę się rozpogodziło. Nawet przez chwilę widać było niemrawe promyki słońca. I już myślałem, że może chociaż na godzinkę się wypogodzi. A tu nic z tego. Niestety, chmury wygrały z błękitem nieba i całe popołudnie było szare i bure. Na szczęście przestało padać i mogłem bez zbędnych kapturów czy czapek wyjść na spacer po ogrodzie i zrobić trochę zdjęć.
Zalegający przez dłuższy czas śnieg zniszczył trochę trawę. Jeśli pogoda pozwoli to pod koniec marca lub na początku kwietnia czeka mnie coroczna wertykulacja trawnika i dosianie nasion traw. Szczególnie tych, które tolerują cień.
Mimo środka zimy w ogrodzie jest soczyście zielono. Nie jest to zieleń wiosenna czy letnia, ale jednak wciąż zieleń. Gdyby nie resztki śniegu można by pomyśleć, że to wrzesień albo kwiecień. Szkoda, że nie świeciło słońce. Wtedy ogród wyglądałby znacznie ładniej, a i zdjęcia wyszłyby lepsze.
W moim ogrodzie wśród zimozielonych roślin liściastych dominują ostrokrzewy, trzmieliny pnące i różaneczniki. Nie brak tu jednakże takich perełek jak skimie japońskie, pierisy japońskie, aukuby japońskie czy osmantusy Goshiki. Nie mogę pominąć trochodendrona araliowatego, laurowiśni, berberysów zimozielonych czy kalin, o których publikuję właśnie kończący się powoli cykl artykułów. Jeden cykl się kończy, za to kolejny, o ostrokrzewach, jest w fazie rozwoju i w niedługim czasie na blogu pojawi się wiele artykułów, w których opisuję te ciekawe rośliny.
W ogrodzie rośnie również araukaria chilijska. Póki co świetnie radzi sobie z zimami i mrozami, które niekiedy sięgały -26 stopni C.
Wróćmy jednak do odwilży. W ciągu kilku ostatnich dni znacząco zmalała pokrywa lodowa na oczku wodnym. Lód powoli przykrywa coraz grubsza warstwa wody. A w miejscu, gdzie działa sztuczny przerębel z grzałką i napowietrzaczem lodu nie ma już wcale.
Pod koniec jesieni wykiełkowały wiosenne kwiaty cebulowe. Pod pokrywą śnieżną roślinki urosły i zauważyłem, że na niektórych hiacyntach czy krokusach widać już pąki kwiatowe. Trochę mnie to niepokoi, gdyż na koniec nadchodzącego tygodnia zapowiadane jest znaczące ochłodzenie. Mam jednak nadzieję, że oprócz mrozu przyniesie ono opady śniegu, który skutecznie ochroni kwiaty przed niską temperaturą.
Kwiaty cebulowe rosną dookoła sośnicy japońskiej. To kolejne, dość rzadko spotykane w ogrodach środkowej Polski drzewko.
Już wkrótce zakończę cykl o zimozielonych kalinach, opublikuję kolejne posty o ostrokrzewach, drugą część podsumowania 2017 roku oraz bieżące informacje z ogrodu.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.
Zielono na maksa :-) A Twój trochę podniszczony trawnik wygląda lepiej niż u niejednego w maju :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHej Konrad. Dzięki za miłe słowa. Jak znajdziesz chwilę to zapraszam. W zasadzie teraz najlepiej widać moje zimozielone liściaste. A jak nie ma śniegu to naprawdę robią wrażenie. Pozdrowienia!
UsuńDzięki :-) muszę zobaczyć zimowy ogród bez śniegu. Tak teraz rośliny prezentują się w pełnej krasie!!
OdpowiedzUsuńMusze Ci powiedzieć, że z roku na rok jest coraz piękniej. Ogród wreszcie zaczyna wyglądać tak, jak powinien :-) No i niech rośnie! O to chodzi. Daj znać na FB kiedy chcesz zajrzeć do mnie :-) Pozdrowienia!
Usuń