Zanim cokolwiek napiszę pozwólcie, że zadedykuję tego posta Konradowi. Ten młody człowiek jest pasjonatem ogrodnictwa, a jego największym hobby są liściaste rośliny zimozielone! Konrad! To dla Ciebie!
Mój ogród będzie obchodził w tym roku 12 urodziny. W tym czasie wiele się w nim zmieniło. Bardzo wiele. Oczywiście cały czas przybywa roślin, niektóre muszę wyrzucić, inne rozsadzić, jeszcze inne "nabyć drogą kupna" i posadzić w ogrodzie. Ale część roślinek pochodzi z mojej własnej uprawy. Przycinając trzmieliny czy bluszcze szkoda mi było wyrzucać końcówki. Ukorzeniałem je więc w doniczkach. Dzięki temu zarówno u mnie w ogrodzie jak i u moich znajomych rośnie teraz kilka setek różnych roślinek wyhodowanych przeze mnie. Ciekawostką może być to, że ukorzenione przeze mnie sadzonki rosną nie tylko w mojej okolicy, ale również w Krakowie, Bytomiu, Zielonej Górze czy Lublinie. I to pomimo tego, że nie prowadzę żadnej formy sprzedaży. Jesienią tego roku ukorzeniłem kolejne sadzonki. Ale już nie w takiej ilości jak wiosną 2017 czy we wcześniejszych latach. A to dlatego, że sadzonkami obdarowałem już wszystkich znajomych i nie mam co z nimi robić. Ale jest kilka roślinek, które na pewno znajda nowych opiekunów. Wśród nich jest m.in. bluszcz wyprostowany.
Jesienią sadzonki trafiły do foliaka moich rodziców. Oprócz tych, które sam ukorzeniłem znalazły się tam także araukarie chilijskie Latifolia. Kilka z nich będzie rosło u mnie w ogrodzie, ale kilka trafi do znanych blogerów ogrodniczych.
No a co z niespodziankami z tytułu posta? Już o nich piszę. Pierwsza niespodzianka jest poniżej. We wrześniu 2017 dostałem piękną sadzonką sarcococca Confusa. Tuż po Świętach krzewinka zakwitła. I to pomimo tego, że foliak nie jest w żaden sposób ogrzewany.
Największa niespodzianka będzie teraz. pamiętacie jak 6 tygodni temu wspominałem Wam o żołędziach dębów ostrolistnych, które w listopadzie zebrałem w jednym z parków w Nicei? Część żołędzi posadziłem wtedy do doniczek. No i kilka z nich już wykiełkowało. Niestety ta odmiana nie należy do najbardziej odpornych na mrozy ale... Trzeba zaryzykować. Skoro rośnie u mnie bluszcz algierski to czemu nie dąb ostrolistny.
Jeśli tylko sadzonki urosną i utrzymają się w dobrej formie, jedna z nich na pewno powędruje do wspomnianego na początku posta Konrada. No i będziemy eksperymentować z dębami ostrolistnymi. Dla mnie to bardzo frapujące i niesamowite doświadczenie!
Tymczasem już jutro na blogu opublikuję dość obszerny post o zimozielonych magnoliach wielkokwiatowych. Dowiecie się czy i jakie miałem sukcesy i porażki w ich uprawie.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
To zazdroszczę Konradowi:) Taki dąb to niezwykła ciekawostka. Ja przywiozłam z Anglii (6 lat temu) kasztany jadalne zebrane w lesie. Część zjadłam (pycha) , a część wsadziłam do gruntu. Przetrwał jeden , inne mąż przejechał kosiarką:) Ten co został jest już olbrzymim drzewem i ma owoce, niestety nie są tak wielkie jak te przywiezione, ale i tak się cieszę. Z koleidDwa lata temu obcinałam wybujałą trzmielinę i wywiozłam gałęzie pod płot nad stawem i zapomniałam o nich... Zostały przywalone liśćmi i wyplewionym rogatkiem ze stawu. Dzis byłam na spacerze nad stawem i moje oczy ujrzały zielone listki trzmieliny! Baaaardzo się ucieszyłam. I chyba będę ukorzeniała i tam wsadzała, będzie piękna zielona ściana, mam taką nadzieję:) Rośliny są niezwykłe, czasem z małego patyczka wyrośnie drzewo:) Mam takich drzew w lesie dużo:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę udanego roku nie tylko ogrodniczego!
p.s. Nie znam takiego bluszczu o nazwie wyprostowany, muszę poczytać. Gdybyś nie znalazł chętnych na sadzoneczki chętnie przyjmę do adopcji:))
Jeszcze wróciłam. Chciałam zapytać o araukarię , bardzo egzotycznie wygląda, czy urośnie jako drzewo czy będzie krzewem? Kojarzy mi się z dinozaurami:)
UsuńTo chyba wszystko:) Pozdrawiam!
Witaj Aniu. Nie zazdrość Konradowi, bo dla Ciebie też się znajdzie sadzoneczka. Jeśli oczywiście urosną. Hedera erecta (bluszcz wyprostowany) także :-) Na pewno będziesz dla nich doskonałą i najlepszą "mamusią" na świecie :-) Masz rację, czasami z byle patyka wyrasta piękny krzew lub drzewo :-) Araukaria w naszych warunkach klimatycznych będzie niewielkim drzewem. Liczę, że po wielu latach będzie miała ok. 6-7 metrów wysokości. Pozdrowienia cieplutkie :-)
UsuńDzięki Andrzeju:) Ale się wprosiłam:))) Czytałam już o tym bluszczu. Wiesz, jak wrzuciłam jego nazwę, to wyskoczyło dużo odnośników do Twojego bloga:) Fajnie!
UsuńDziękuję bardzo za dedykację, niezmiernie mi miło :-) Sarcococa, niezła niespodzianka styczniowa! Dąb ostrolistny, gratuluję raz jeszcze . Niech zdrowo rosną maluchy, bo będą się niebawem przyzwyczajać do naszych zim, przynajmniej tych w łagodniejszych odmianach :-) Przed silniejszym mrozem może jakoś trzeba będzie je ewakuować do ciepła? P.S.Sadzonki bluszczu Woerneri Arborescens od Ciebie mają się dobrze:-)
OdpowiedzUsuńHej. Cieszę się, że bluszcze są w dobrej formie. Dęby trzeba będzie przyzwyczaić do naszych zim. No chyba , że będą takie jak tegoroczna. Wtedy nawet palmy mogą rosnąć w ogrodzie bez osłaniania, a co dopiero dęby :-) Dziś będę wysiewał nasiona pierisów japońskich i szydlicy japońskiej :-) Zebrałem je w ogrodzie w Zalesiu, u tego Ś.P. Pana, który wyhodował araukarie. Serdeczności!
UsuńDokładnie, teraz tylko nocne mrozy czasami i palmy (niektóre) by wytrzymały:-) Wierzę, że z nasionami szydlicy i pierisów pod Twym okiem będzie pełne powodzenie :-) Pozdrawiam!
UsuńWidzę Andrzeju, że eksperymentujesz. Świetnie Ci to wychodzi skoro takie egzemplarze Ci wyrastają. Ponoć do tego potrzebne jest tylko odrobina serca. Ty go masz do wszystkich roślin. Trzymam kciuki za powodzenie . Niechaj maluchy maja się świetnie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak, troszkę trzeba :-) Bardzo dziękuję za miłe słowa :-) Serdeczności!
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Nie wiem czy to się opublikuję, bo coś szwankuje na blogspocie :-(
UsuńCieszę się razem z Tobą, że wykiełkowały dęby ostrolistne.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zaczęłam poszerzać wiedzę na ich temat.
Serdecznie pozdrawiam:)
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Nie wiem czy to się opublikuję, bo coś szwankuje na blogspocie :-(
UsuńSuper! Cieszę się że Sarcoccocca zakwotła 😁 Martwiłam się że po tak długiej podróży zrzuci pąki.Widzę jednak że ma się świetnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Nie wiem czy to się opublikuję, bo coś szwankuje na blogspocie :-(
Usuń