Czas pędzi jak szalony. Dopiero co był Sylwester, a przed nami już koniec stycznia. Miałem dziś opublikować kolejny artykuł z cyklu poświęconego ostrokrzewom. Ale będzie coś innego. Muszę się Wam do czegoś przyznać. Pisząc różne posty na blogu zupełnie zapomniałem o podsumowaniu ubiegłego roku w moim ogrodzie i codziennym życiu. Kiedy prezentowałem statystyki blogowe miałem już w głowie ułożone wydarzenia, które chciałem Wam przypomnieć. A przecież tyle się działo. W pierwszych miesiącach ubiegłego roku pisywałem jeszcze do mojej stałej rubryki w miesięczniku Magnolia. Periody niestety przestał się ukazywać w formie drukowanej. No ale chyba nie dlatego, że w pewnym momencie zabrakło tam rubryki "Zieleń non stop". Na wiosnę zostałem ambasadorem firmy Victus, która jest właścicielem strony internetowej Idealny trawnik Ponadto jest także dystrybutorem tak znanych marek jak POKON, OleoMac czy Hozelock. Trzymajmy się jednak kolejności. Zaczynamy podsumowanie!
Styczeń rozpoczął się wiosennie. Ale już 5 dnia miesiąca nad Polskę nadciągnął mróz, który nocami przy gruncie dochodził w mojej okolicy do -26 stopni. Pomimo tego, że w drugiej dekadzie stycznie trochę się ociepliło to zima nie dawała za wygraną i nawet w ciągu dnia utrzymywały się ujemne temperatury.
Podczas spacerów po ogrodzie i w czasie robienia zdjęć towarzyszył mi Dyzio. 04 lutego poznałem go z zupełnie innej strony. Okazało się, że to wiewiórkot.
W połowie miesiąca powróciły siarczyste mrozy. Połączenie niskiej temperatury ze słońcem zniszczyło mój żywopłot z laurowiśni Caucasica.
W trzeciej dekadzie miesiąca zima zaczęła odpuszczać. Korzystając z pięknej pogody wybrałem się na zwiedzanie ruin Zamku w Czersku.
27 lutego, po ponad dwumiesięcznej przerwie z przyjemnością chwyciłem za grabie i posprzątałem ogród. Stali bywalcy bloga wiedzą, że jesienią to narzędzie jest moim największym wrogiem. Ale zimowa przerwa sprawia, że zaczynam za nimi tęsknić. Dziś już też chętnie chwyciłbym grabie.
Początek marca to kolejne już Spotkanie Blogerów Ogrodniczych, które odbyło się podczas targów Gardenia w Poznaniu. Jak się później okazało projekt zaczął ewoluować i już za nieco ponad 3 tygodnie znów będę na Gardenii i na spotkaniu Forum Promotorów Ogrodnictwa.
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie zaliczył spaceru po wspaniałej poznańskiej Starówce. Zresztą Poznań uwielbiam i mam sentyment do tego miasta. Podobnie zresztą jak do Zielonej Góry, Wrocławia, Trójmiasta, Krakowa... Długo by wymieniać...
Po powrocie z Poznania już 07 marca posadziłem pierwsze bratki w donicach na schodach. Za nimi, podobnie jak za grabiami, też już tęsknię.
Dzień Kobiet spędziłem w Łodzi. Zwiedziłem tamtejszą palmiarnię i byłem na manifestacji! A co!
Trzecia dekada marca przyniosła prawdziwą wiosnę.
Zrobiło się na tyle ciepło, że ostatniego dnia marca mogłem wertykulować trawnik. Rozsiałem też nawóz wiosenny oraz nasiona traw. Z uwagi na duża ilość mchu, po jego usunięcie wskazane jest uzupełnienie murawy nowymi nasionami.
Na początku kwietnia wszędzie zaczęło się robić zielono. Uwielbiam ten okres, kiedy na drzewach pojawia się zielona "mgiełka" młodych listków.
Druga połowa miesiąca to już prawdziwa wiosna. Pełna zapachów, kolorów i radości. Poniżej Park Ujazdowski, Łazienki Królewskie i Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego ze wspaniałymi magnoliami.
W trzeciej dekadzie kwietnia w moim ogrodzie było już zielono. Był to dobry moment na pierwsze, wiosenne koszenie trawnika.
Pod koniec kwietnia wyskoczyłem na chwilę do Holandii. Była to moja pierwsza w życiu wizyta w ogrodach Keukenhof. Bajeczne miejsce!
Na przełomie kwietnia i maja w moim ogrodzie rozpoczął się kolorowy spektakl różaneczników i azalii.
Dotarł też do mnie podręcznik Tomka Szostaka, który radzi jak przejść z ogrodem na Ty :-) Link do wielu cennych porad znajdziecie TUTAJ
W połowie miesiąca pojechałem do Zielonej Góry. Ale po drodze wpadłem do Arboretum w Kórniku.
W połowie miesiąca pojechałem do Zielonej Góry. Ale po drodze wpadłem do Arboretum w Kórniku.
Z Zielonej Góry pojechałem do Parku Mużakowskiego. Jego wielką atrakcją jest niemieckie Bad Muskau. Wspaniały pałac i cudowny park. Gorąco polecam.
Po powrocie do polskie stolicy wina nie mogłem sobie odmówić wizyty w zielonogórskim Ogrodzie Botanicznym. Rosną tam olbrzymie laurowiśnie Herbergii.
A w trzeciej dekadzie maja odwiedziłem Ogród Botaniczny PAN w stołecznym Powsinie. Ależ tam jest wtedy kolorowo!
W moim ogrodzie też nie brakuje wtedy kolorów.
Początek czerwca to festiwal Otwarte Ogrody. W dwa pierwsze weekendy czerwca przez mój ogród przewinęło się grubo ponad 300 osób.
Podczas spacerów po moim ogrodzie zwiedzający zachwycali się kwiatami. Kwitły jeszcze różaneczniki, ale największym powodzeniem cieszyły się młodziutkie, ale jakże urokliwe kalmie.
Trzecia dekada czerwca to pełnia kolorów i świeżej zieleni. Dzięki sporej dawce wilgoci i ciepła rośliny w ubiegłym sezonie były wyjątkowo bujne.
Koniec czerwca spędziłem znów w Poznaniu. Spotkałem się z moimi przyjaciółmi, którzy promują ogrodnictwo w mediach społecznościowych, na blogach, vlogach czy poprzez różne kanały dostępne w internecie. Była to także doskonała okazja do nawiązania kontaktów i współpracy, z tymi, którzy dbają o to, żeby wszystkim miłośnikom ogrodnictwa nie zabrakło nasion, roślin, narzędzi czy sprzętu ogrodniczego.
Pierwszy dzień lipca spędziłem jeszcze w stolicy Wielkopolski. Ale o tym napiszę już w drugiej części podsumowania 2017 roku.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Dziękuję Andrzeju za wzmiankę na mój temat. Cieszę się, że podręcznik znalazł się w dobrych rękach.... Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :-) Dzięki :-) Pozdrowienia!
Usuń