Kwiecień - plecień wciąż przeplata. Trochę zimy, trochę lata... a w zasadzie trochę wiosny, trochę lata... Tak nam się to przysłowie czasowo zmienia.
Dzisiejsza pogoda od samego rana płata figle. Jeszcze o 09.00 było +15 stopni i słońce, aż tu nagle przyszły chmury, deszcz i ochłodzenie. Po 10.00 było już tylko +8 stopni. Lało jak z cebra. Ale to dobrze, bo rośliny o tej porze roku potrzebują sporej dawki wilgoci. Później była loteria... Słońce, deszcz, ciepło, zimno, wiatr... Ale w końcu kwiecień...
Wertykulator wciąż jest w naprawie. Czekam więc na moment, kiedy wreszcie będę mógł uruchomić maszynę i zadziałać. Trawnik tego bardzo już wymaga.
Wszędzie widać wiosnę. Wiele roślin puszcz młode listki, a część z nich zanim puści liście obdarzy nas swoimi pięknymi kwiatami. Do twej grupy należy magnolia, którą podejrzałem u moich sąsiadów. Gdyby nie dzisiejszy deszcz pąki na pewno rozwinęłyby się.
Coraz większe liście i pąki kwiatowe ma też kasztanowiec.
Dosłownie za chwilę zakwitnie klon zwyczajny.
A w oddali zieleni się wierzba. Co ciekawe robiąc zdjęcia z dalszej odległości najpierw udało mi się uchwycić drobne listki brzozy, pięknie prezentujące się na tle sosnowego pnia.
Wykorzystując funkcje aparatu poszukałem dalszej perspektywy i punktów odniesienia. W ten sposób odkryłem piękne listki wierzby u sąsiadów.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Tak pogoda oszalała... nie lubimy szczegolnie teraz kiedy chcielibyśmy na maxa korzystać z uroków wiosny...
OdpowiedzUsuńWiem że się powtarzam ale pięknie tam u Ciebie Andrzeju!
pozdrawiam serdecznie
Witaj, bardzo dziękuję za miłe słowa :) Pozdrowienia!
Usuń