Letnie popołudnie z odrobiną wrześniowej mgły

Większość wczorajszego dnia upłynęła pod znakiem słońca i bardzo wysokiej jak na wrzesień temperatury. Słupki rtęci podskoczyły do +29 stopni w cieniu! A w słońcu było +42! Ponieważ od dłuższego czasu nie padało postanowiłem porządnie podlać trawnik. Rozstawiłem więc zraszacz i podałem murawie naprawdę sporą dawkę wody. O tej porze roku mogę podlewać trawnik przez praktycznie cały dzień, bo tylko niewielka jego część jest rankiem i popołudniu nasłoneczniona. Reszta jest w cieniu. Popołudniu sytuacja pogodowa diametralnie się zmieniła. Zrobiło się bardzo duszno i zaczęło się chmurzyć. Przed 17 słychać było dalekie odgłosy burzy. O tej samej porze spadł rzęsisty deszcz. Padało przez ok. 1,5 godziny, początkowo obficie, a potem już tak spokojniej. Nie żałuję jednak podlewania trawnika, bo pod koronami drzew nawet po deszczu nie było zbyt mokro. Pomimo deszczu temperatura spadła wieczorem tylko do +23 stopni. Dzięki temu można było podziwiać mgłę, która pojawiła się natychmiast po deszczu. Nagrzana gleba szybko oddawała wodę.

Nie wieczorem się rozpogodziło i po 21.00 można było podziwiać księżyc w pełni. Nie byłoby to niczym szczególnym, gdyby nie fakt, że wczoraj wieczorem księżyc był najbliżej ziemi. Takie zjawisko występuję co ok. 13 miesięcy, więc na następne poczekamy ponad rok. 

W ogrodzie zrobiło się po deszczu bardzo zielono. Trawa i rośliny natychmiast nabrały świeżości. Niestety na trawniku jest coraz więcej liści. To efekt nie tylko nadchodzącej jesieni ale również choroby grzybowej dębów - mączniaka właściwego. Powoduje ona przedwczesne obumieranie i usychanie liści, nawet tych młodziutkich.

Dziś po porannym zachmurzeniu nie ma już prawie śladu. Znowu świeci słońce, temperatura podskoczyła do +24 stopni i można swobodnie biegać po ogrodzie w t-shircie i krótkich spodenkach. Jakie to miłe, mam nadzieję, ze taka pogoda utrzyma się jeszcze przez długi czas.