Pod koniec kwietnia, trochę później niż zwykle w moim ogrodzie zaczęły kwitnąć różaneczniki. Pierwszym był krzew odmiany Progres. Teraz już przekwitł i w tygodniu będę musiał usunąć jego obsychające kwiatostany. Dzięki temu zabiegowi cała siła krzewu, zamiast w tworzenie nasion, przeznaczona będzie w rozwój nowych gałązek, które wyrastają z pąków wegetatywnych usytuowanych u podstawy kwiatostanu. Kapryśna pogoda i majowe przymrozki sprawiły, że pąki niektórych odmian różaneczników i azalii przemarzły i obumarły. Szkoda... Ale są też dobre wiadomości. Z dnia na dzień w ogrodzie robi się coraz bardziej kolorowo.
Powoli przekwita już różanecznik Scintilation. Trochę się obawiałem, że zima może mu zaszkodzić. Na szczęście nic takiego się nie stało, a jego kwiaty zachwycały nie tylko mnie ale również przechodniów.
W kąciku japońskim kwitnie już większość odmian. Jedynie Ponticum Goldflimer wciąż ociąga się z otwarciem swoich pąków.
Coraz więcej kwiatów otwiera się na różanecznikach katawbijskich Grandiflorum.
Różaneczniki Nova Zembla zaczynają zachwycać krwistą czerwienią swoich kwiatów.
Pąki niektórych odmian niestety przemarzły. Poniżej usychające pączki różanecznika Scarlet Wonder. To przykre, bo ta odmiana kwitnie nawet już w połowie kwietnia.
Podobnie jak miniaturowy różanecznik Princess Anne (na zdjęciu poniżej pomiędzy azaliami japońskimi). Jego pąki także przemarzły.
Przemarzła także część pąków niektórych azalii wielkokwiatowych. Poniżej żółta odmiana Anneke, a za nią czerwony i lekko podmarznięty Gibraltar.
A to już piękna odmiana Silver Slipper. Ma przepiękne prawie śnieżnobiałe kwiaty.
Mimo tego, że kapryśna wiosenna aura uszkodził sporo pąków i część różaneczników czy azalii nie zakwitła w ogóle, to jednak tak jak wspomniałem na wstępie w ogrodzie i tak jest bardzo kolorowo. Ten przepiękny spektakl potrwa jeszcze co najmniej kilkanaście dni.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Piękny spektakl :)
OdpowiedzUsuńDzięki :-) Oby trwał jak najdłużej! Pozdrowienia!
UsuńPięknie! U nas jeszcze nie kwitną, czekam. Tak jak u Ciebie niektóre bez strat - inne przemarzły teraz w maju, szkoda wielka bo ładnie przezimowały...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję bardzo :-) Majowa pogoda sprawiła wiele, często przykrych niespodzianek. Ale teraz będzie już tylko lepiej :-) Chyba... Pozdrowienia :-)
Usuń,
OdpowiedzUsuńTo duży plus mieć ogród w tak zacisznym miejscu. U nas było o wiele gorzej. Część różaneczników straciła nie tylko pąki ale musiałam też wyciąć większość gałęzi. Wciąż żyją więc może się pozbierają. Podobnie jest z azaliami wielkokwiatowymi. Dobrze, że japoneczki przezimowałam w szklarni bo jest coś na pocieszenie. A różaneczniki pooglądam sobie u Ciebie Andrzejku - ślicznie kwitną.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam serdeczności.
Witaj Ewuniu. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Masz rację, takie zaciszne, osłonięte miejsce ma swoje plusy. Stąd u mnie tyle zimozielonych. Bo normalne kwiatki w tym cieniu tak nie za bardzo chcą rosnąć. Szkoda Twoich roślinek. Azalie japońskie zimowały w szklarni? Ojej, u nas już pięknie kwitną ale były od zawsze w gruncie. U mnie niestety majowe przymrozki uszkodziły sporo pąków. Ale i tak nie mam co narzekać. Czytam u wielu osób, że tak jak u Ciebie, im też poumierało wiele azalii. Serdeczności :-)
UsuńPrzepiękne azalie. Moje posadziłam dopiero wiosną tego roku i jeszcze nie kwitły. Ale mam nadzieję, że z czasem będą równie piękne. Pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuń