Czy myślicie, że trwa teraz najdłuższy tegoroczny weekend? W zasadzie tak, ale podobny będzie w Boże Narodzenie, które jest w poniedziałek i wtorek. Wystarczy znów wziąć 3 dni urlopu, żeby mieć aż 10 dni wolnego. No bo dochodzi do tego jeszcze 1 stycznia 2018, który wypada w poniedziałek.
Ważna informacja dla uczestników Spotkań Blogerów Ogrodniczych. Na końcu posta znajdziecie pewne stwierdzenie, które będzie zrozumiałe tylko dla Was. Aha, dodam, że nie piszę ogrodniczym szyfrem ;-)
Tak sobie wspominam różne majówki, ale tak paskudnej jak tegoroczna nie pamiętam. A trochę już na tym świecie żyję. I mimo wieku i stylu życia sporo jeszcze pamiętam. OK, ale żarty na bok. Z drugiej strony pogoda nie była aż taka zła. Mogło przecież lać przez cały czas, a tak nie było. Więc spójrzmy na to z poziomu szklanki do połowy pełnej, a nie do połowy pustej. Jakoś tak mnie ta dzisiejsza pogoda nastraja do różnych dziwnych rozważań. No dobra. "Jendrek nie filozuj". Do dzieła!
Początek długiego weekendu, czyli sobota i niedziela podzieliły sobie pogodę pół na pół. Pół dnia słońce, pół dnia chmury. A temperatura... 25 stopni! 14 w sobotę i 11 w niedzielę. Rozanielony tą wspaniałą aurą pojechałem do szkółki w Janczewicach i kupiłem pelargonie. Humor od razu zrobił się lepszy.
Poniedziałek przyniósł poprawę pogody. Termometry podskoczyły do 16 stopni, do tego było słonecznie. Na balkon powędrowała flaga.
A w skrzynkach posadziłem pelargonie w patriotycznych kolorach. I niech ktoś teraz zgadnie czy to kolory Polski, Monako czy może Indonezji. Podpowiem.. Numer kierunkowy do tego kraju to +48.
W Dniu Flagi Rzeczpospolitej Polskiej pogoda była przecudna. Od rana świeciło słońce. I chociaż powietrze było rześkie to spacer po ogrodzie był wielką przyjemnością. Było tak miło, że w południe skosiłem trawnik, a po obiedzie wybrałem się na ogrodnicze zakupy. Objechałem wiele miejsc i kupiłem... nasiona do regeneracji trawnika. Cały 1 kilogram. Dzięki temu nie pozrywałem ani nie naciągnąłem sobie ścięgien czy mięśni, czy czegoś tam jeszcze. Po powrocie do domu podziękowania złożyła mi moja karta kredytowa, która widząc, że jadę do różnych centrów ogrodniczych głęboko schowała się w portfelu.
Wczoraj pogoda się ustabilizowała. Słońce pięknie świeciło, tyle że nad chmurami. Udając, że jest pięknie i ciepło, założyłem golf i kurtkę i poszedłem do ogrodu pogrzebać tu i ówdzie grabkami. Pooglądałem sobie krzewy, pogadałem z jedną sąsiadką i drugą. Z trzecią nie, bo mi dupę cały czas obrabia.
Porobiłem sobie zdjęcia kwiatków. I dobrze, po po dzisiejszej ulewie pewnie niewiele z nich zostanie.
Na koniec złapałem grzyba. Na szczęście tylko w obiektyw.
Późnym popołudniem znów odwiedziły mnie kaczki. Mocno pomachałem im na pożegnanie.
A po przyjściu do domu pyknąłem sobie jeszcze pelargonie. A co tam. Będzie zdjęcie na bloga.
A wieczorem... Kto ma Instagrama (albo Facebooka) i polubił mój profil https://www.instagram.com/zimozielonyogrod/ wie co jadłem i od czego rośnie mi brzuch oraz obrabiana przez sąsiadkę część ciała.
Dziś od rana pada deszcz. Zrobiło się nastrojowo. Jak widzicie mi też ten nastrój się udzielił.
Dzisiejszy post jest taki trochę Werowy. Dedykuję go oczywiście Werze :-) Nie ze złośliwości tylko z wielkiej sympatii. Ci, którzy byli na SBO wiedzą o co chodzi i co to znaczy Werowy ;-)
Aha, bloga Wery znajdziecie TUTAJ Gorąco polecam :-)
I tym miłym akcentem pożegnam Was. Muszę pognać na miasto żeby z ogromną ochotą zapłacić ubezpieczenie za samochód. Nie mogłem się już doczekać tej chwili. Miłego dnia!
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga. Jutro pewnie wrócę do swojego codziennego stylu pisania.
PS. Nic nie piłem, nic nie brałem ani nie paliłem. Po prostu tak pogoda mnie jakoś nastraja do przemyśleń i odrobiny sarkazmu.
Ja wiesz, że mnie się bardzo podoba Twój sarkazm? Już zaczęłam się martwić, że ze mną dzieje się coś złego bo ciągle narzekam. Jak mam nie narzekać skoro w warzywniku mogę sadzić jedynie ryż a to nie jest sprawa opłacalna? Chińczycy, Wietnamczycy robią to dobrze ale ja? Dobiłeś mnie całkowicie pięknymi pelargoniami. Moje rosną gdzieś, w jakiejś szklarni. W której? nie mam pojęcia. Od jutra już nie zrzędę.
OdpowiedzUsuńAndrzeju, życzę Ci samych miłych sąsiadek i słonecznych dni.
Serdecznie pozdrawiam:)
Kurcze!
UsuńNic nie piłam, nic nie brałam ani nie paliłam a same głupoty napisałam. Nigdy nie czytam napisanych przez siebie komentarzy i postów. W pierwszym zdaniu miało być:
Mnie się bardzo podoba Twój sarkazm!!!!
Pozdrawiam:)
Ha ha, witaj Lusiu! Dzisiaj to ryż rósłby również u mnie. Ojej, ale łamaniec mi wyszedł :-) U nas padało rano, potem była przerwa i nawet słońce wychodziło. Zrobiło się też ciepło, wręcz duszno. Od 17.30 znów pada. A czasami leje jak z cebra. Póki co cieszę się z tego, bo wczoraj i dziś rozsypałem nawozy pod krzewami. Więc deszcz jak na zamówienie. Podobno od soboty ma być słonecznie :-) Serdeczności!
UsuńTen Werowy wpis, to efekt działania pelargonii ;-) Jeśli zmieszasz kwiaty białe i czerwone, to zamiast flagi otrzymasz werowy róż :-D
OdpowiedzUsuńHa, że też na to nie wpadłem! Jejku, dobrze, że nie spotykam na co dzień (ani od święta) żadnej Marysi ;-) Werę very lubię :-) Elfika też :-) Pozdrowienia!
UsuńAndrzeju, ja pewnie zdecyduję się na różowe pelargonie. Kiedyś kupowałam petunie i surfinie, ale one chociaż piękne to wymagają większej opieki. Przekonałam się do pelargonii. Oprócz tego zakupiłam do dwóch donic werbenę zwisającą oraz do kolejnych dwóch żeniszek. Są też heliotropy (dwie sztuki) i begonie (4 sztuki). Na pelargonie jeszcze czekam, bo na placu targowym nie było koloru, który rzuciłby mnie na nogi. Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńhttp://domprzywiosennej5.blogspot.com/
ooo, to super! Gratuluję kwiatów. Za mną chodziły takie biało-fioletowe, ale stwierdziłem, że należy zadbać o barwy narodowe :-) Pozdrowienia. PS. Jestem już u Ciebie :-)
UsuńNo, Jędruś - a może coś pyli w powietrzu? Zupełnie Cię nie poznaję! Z tą pogodą to u nas aż tak pięknie nie było, to najgorsza majówka od wielu lat. Ale dziś świeci od rana słoneczko. Zaraz wyruszam na podbój ogrodu. Oby tylko moje plecy to wytrzymały. Życzę Ci dużo słońca na weekend!
OdpowiedzUsuńA styl pisania może zostać, było bardzo zabawnie.
A u nas wczoraj do południa lało, potem było słońce, a od 17 znów lało. Za to dzisiaj... Rewelacja! 24 stopnie i piękna pogoda :-) Mam nadzieję Ewuniu, że nie doznałaś żadnej kontuzji. I że udało Ci się zrobić w ogrodzie to, co zaplanowałaś. Pyłki w powietrzu są :-) I to dużo, ale ja na szczęście nie jestem alergikiem ;-) Serdeczności, miłego weekendu!
UsuńA ja uznałam 11 C i słońce przez cały weekend majowy za wspaniałą pogodę :) Wycieczki były, ognisko było... i niestety wiatr też był... ale to jedyny minus tego weekendu :)
OdpowiedzUsuńNo i tak trzymać :-) Optymizm to podstawa, serdeczności Miłego weekendu!
Usuń