UWAGA!

BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY

NA PORTAL

www.zimozielonyogrod.pl

ZNAJDZIECIE TAM

ZARÓWNO STARE JAK I NOWE WPISY


Partnerami portalu są:

Fiskars.pl

Idealnytrawnik.pl

piątek, 4 marca 2016

Zimowe zniszczenia

W tym sezonie zima była wyjątkowo dziwna. Można by rzec, że takiej prawdziwej nie było praktycznie wcale. Niestety pogoda panująca w grudniu i styczniu dała się wielu roślinom we znaki. W mojej okolicy w tegorocznym sezonie zimowym był i śnieg i mróz. Co prawda śnieg pojawiał się i znikał, a taki prawdziwy mróz należał do rzadkości, pojawiło jednak kilka bezśnieżnych nocy z początku stycznia, które przyniosły spadki temperatur do -18 stopni, a przy gruncie nawet o -23 C. Co gorsza tęgi mróz poprzedzony był bardzo ciepłą jesienią i równie ciepłym początkiem astronomicznej zimy. Jeszcze w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia było +15 stopni. Kilka dni później wspomniane już -23. Ciepła jesień spowodowała przyspieszoną wegetację. Nagły skok temperatury (o ponad 35 stopni) oraz towarzyszący temu zjawisku brak śniegu zaszkodziły wielu, nawet najbardziej odpornym roślinom. Tu muszę dodać, że jakiś czas temu postanowiłem żeby nie osłaniać niczym roślin. Więc nawet te najwrażliwsze pozostawiłem losowi i naturze. Dziś zapraszam na podsumowanie tegorocznych zimowych zniszczeń w moim ogrodzie. 

Z mrozem całkiem nieźle poradził sobie bluszcz kanaryjski. Niektóre liście co prawda są zniszczone, ale większość wygląda całkiem nieźle.


Gwałtowny skok temperatur odczuły aukuby japońskie. Niektóre liście pociemniały i niedługo opadną z krzewów. Wszystko wskazuje jednak na to, że stożki wzrostu roślin są nieuszkodzone. Większość liści też wygląda całkiem zdrowo.


Laurowiśnia wschodnia Herbergii ma zniszczone pąki kwiatowe. Niektóre liście zostały uszkodzone przez fale mrozów. Mam jednak nadzieję, że wiosną krzewy wrócą do dobrej kondycji.


Zimozielony wiciokrzew Henryi stał się łysy. Z powodu gwałtownych zmian temperatur wszystkie liście opadły. Poza tym pnącze wygląda jednak  na zdrowe i pewnie niedługo puści nowe liście.


Troszkę gorzej wygląda oliwnik, który posadziłem na początku  grudnia.  Część liści opadła, ale inne wciąż są zdrowe i zielone. Dopiero wiosną ocenię czy krzew trzeba będzie wymienić na inny. Dziś w zdjęciach pomagał mi Dyzio. Mój kociak zawsze biega ze mną w ogrodzie.


Nawet tak odporne krzewy jak trzmieliny pnące Emerald'n Gold pogubiły liście. To co prawda młode sadzonki, ale nawet im mróz wyraźnie zaszkodził. Na szczęście krzaczki mają sporo nowych pąków i już niedługo wystrzelą świeżą zielenią.  Dodam, że starsze krzewy tej odmiany nie pogubiły liści.


Gorzej wygląda głogownik Little Red Robin. Kiedy sadziłem go jesienią miał mnóstwo maleńkich listków. Krzew był pewnie sztucznie pędzony w szklarni. Niestety te najmłodsze przyrosty zostały zniszczone przez mróz. Niedługo głogownik zostanie przycięty. Mam nadzieję, że wiosną wróci do dobrej kondycji. Jeśli nie to czeka mnie zakup innego, odporniejszego krzewu.


Kalina Dawida niestety przemarzła. Chyba jednak dam jej szansę bo dolne liście wyglądają na nieuszkodzone. Podobnie paki kwiatowe, też wydają się być nietknięte przez mróz. 


Niestety zupełnie przemarzły trzmieliny japońskie. Będę musiał je wyrzucić.


Zmarzła nawet ta, która rośnie w moim ogrodzie od kilku ładnych lat. Przeżyła długa zimę z sezonu 2012/2013. W tym roku zabiły ją ogromne wahania temperatur. Szkoda. 


Na szczęście zdecydowana większość moich liściastych roślin zimozielonych świetnie poradziła sobie z tą chimeryczną pogodą. 

Tak to niestety bywa z roślinami i z ogrodem. Czasami coś zniszczy mróz, czasem szkód narobią mszyce, przędziorki, opuchlaki, gryzonie lub choroby grzybowe. Ogród to seria sukcesów, ale też porażek i musimy się z tym pogodzić. 

Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!

6 komentarzy:

  1. To przykre ale taka jest prawda, czasem tracimy rośliny. I jak widać nie tylko duże mrozy są groźne. Mam nadzieję, że większość Twoich roślin jednak się uratuje. Z doświadczenia wiem, że warto o nie walczyć.
    Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ewuniu! Zdecydowana większość krzewów nie ma żadnych śladów uszkodzeń :) Te, które opisałem to tylko niewielki procent moich roślinek :) Na szczęście :) O większość powalczę, jedynie trzmieliny japońskie usunę. Serdeczności Ewuniu! Miłej niedzieli!

      Usuń
  2. Trzmieliny może jeszcze odbiją? Może przyciąć i poczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie poza tymi maluszkami inne trzmieliny pnące świetnie przeżyły. Te dwie japońskie... pewnie odbiją od korzeni, ale już ich nie chcę. Wolałbym żeby rosło coś co na pewno poradzi sobie z zimą. No i nie będzie co roku odrastać od gleby :) Serdeczności!

      Usuń
  3. Do Ewy Jurewicz: ale te mrozy były znaczne, choć krótkie.
    U mnie też przemarzła trzmielina Emerald'n Gold (mała sadzonka). Za to trzmieliny Sunspot, też małe do 20 cm mają się znakomicie (podlewane przed nadejściem mrozów i na odrobinę bardziej osłoniętym miejscu). Ciekawostką jest, że małe liście bzu, które pojawiły się na jesieni nie zmarzły przy pewnie -18 przy ziemi(niektóre tylko uszkodzone na krawędziach). Wydaje mi się też, że osłony z agrowłókniny na niewiele by się zdały. Na pewno nieźle chronią przed wiatrem, ale nie sądzę, że zatrzymałyby tak silny atak mroźnego powietrza - na takiej samej zasadzie jak ser w lodówce w opakowaniu i bez. To tylko przemyślenia amatora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, mrozy krótkie aczkolwiek intensywne. I pewnie nawet włóknina na niewiele by się zdała. Chociaż może... Kto wie. Ale od pewnego czasu przestałem osłaniać rośliny. Niech natura decyduje. Moje starsze trzmieliny pnące (Emerald'n Gold, Canadale Gold. Sunspot, Emerald Gaiety) bez problemów przeżyły ten krótki atak zimy. A te maleństwa odbiją na wiosnę. Niestety, trzmieliny japońskie wywalę. Mówi się trudno :) W ich miejsce posadzę coś odporniejszego! Pozdrowienia, miłego weekendu!

      Usuń