Za oknem kolejny dzień ze wspaniałą i słoneczną pogodą! Dziś jest co prawda ciut chłodniej niż wczoraj, ale wczesnym popołudniem termometry wskazywała u mnie 10 stopni w cieniu. Na słoneczku było znacznie cieplej. Czyli w sumie całkiem przyjemna aura. No i radość z wiosny i budzącej się do życia przyrody. A to przebudzenie widać i słychać wszędzie! Od kilku tygodni rano ptaki bardzo głośno świergolą. To inny śpiew niż ten majowy, ale jakże piękny! Wiewiórki ganiają się po drzewach. Oczywiście w wiadomym celu. Rośliny też powoli zaczynają wegetację. Niektóre krzewy mają już małe, zielone listki. Inne jeszcze czekają. Tymczasem w moim oczku wodnym pojawili się niespodziewanie goście. To para kaczek, która wędruje sobie po okolicznych ogrodach. Ptaki nie boją się ludzi. Pewnie są do nas przyzwyczajone!
Przyznam się, że bacznie je obserwowałem. A to dlatego, że przy okazji jednej z wizyt w latach ubiegłych kaczuszki poczęstowały się moimi rybkami.
Teraz na szczęście zadowoliły się glonami albo jakimiś innymi drobnymi roślinkami wodnymi. Ich wizyta wzbudziła ogromne zainteresowanie u mojego kota. Dyzio siedział przy oczku jak zaczarowany.
Kaczki sobie spokojnie pływały porozumiewając się ze sobą w im tylko znanym kaczym języku. A kot? Ani drgnął. Chyba zapragnął na Święta pochłonąć kaczuszkę. Ciekawe, czy lubi dobrze wysmażoną pierś czy może krwistą albo medium.
Po jakimś czasie ptaki poruszone trochę obecnością kota zrezygnowały z pływania i wyszły z oczka. Przechadzały się spokojnie po trawniku niewiele sobie robiąc z obecności czarno-brunatnego mięsożernego myśliwego.
A Dyzio? Jak pantera obiegł powoli oczko i usadowił się pod trzmieliną, przy dużym kamieniu. Stamtąd obserwował ruchy kaczek i powoli szykował się do ataku.
Kaczki to chyba zauważyły bo zaczęły nienerwowo oddalać się od oczka. Dzięki temu wyszły n nasłonecznione miejsce, a ja mogłem zrobić im zdjęcie z przybliżenia.
Dyzio jednak nie odpuścił. Cały się napiął i po krótkiej chwili przebierania nóżkami ruszył z całym impetem w stronę kaczek. Był jednak za daleko i ptaki zdążyły uciec. Kot był niepocieszony. A ja? Z ciekawością obserwowałem zachowanie kaczek i kota. Zrobiłem też z okna kilka ciekawych zdjęć, którymi dziś się z Wami dzielę.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Goście, goście, ja już też wyczekuje naszej parki ktora lada moment nas odwiedzi:-)
OdpowiedzUsuńFajnie :) Wiosna w pełni :) Pozdrowienia!
UsuńECH WY MĘŻCZYŹNI (MAM NA MYŚLI CIEBIE I DYZIA) RADUJECIE SIĘ NA WIDOK DZIEWCZYN KACZUSZEK.
OdpowiedzUsuńWIDZĘ, ŻE TO JEDNAK PARKA - KACZUSZKA I KACZOR.
SERDECZNIE POZDRAWIAM:)
Tak tak, to była parka :) Dyzio był strasznie rozczarowany jak mu kaczuszki sprzed nosa uciekły :) Serdeczności Lusiu!
UsuńPrzyjemni goście zawitali do Twojego oczka. Niesamowite, jak kaczki potrzebują wody:)Dyzio, choć poluje, to jednak nie zrobił im krzywdy, spisał się kocurek!
OdpowiedzUsuńU mnie też są już parki, albo inaczej, parki zimowały na stawie, a teraz szykują gniazda na wyspie. Szkoda, że Ziucio zginął, myślę o zakupie parki hodowlanych kacze. Brakuje mi Ziucia:(
Życzę radosnych świąt dla Ciebie i całej Twojej Rodziny i dużo wiosennych uśmiechów:)
Serdeczności zostawiam.
Szkoda, że Ziutek gdzieś zaginął... A pomysł kupna pary hodowlanych kaczek jest świetny :) Bardzo dziękujemy za życzenia! Spokojnych i radosnych Świąt Wielkiej Nocy! Serdeczności Aniu!
UsuńWyjątkowe te kaczuszki!!!
OdpowiedzUsuńWESOŁYCH ŚWIĄT :)))
He he, fanie wyglądały pływając po oczku. Dziękuję za życzenia! Radosnych Świąt Wielkiej Nocy!
Usuń