Wielka Brytania jest jednym z moich ulubionych kierunków podróży. To bardzo ciekawy kraj z barwną historią. I to nie tylko tą średniowieczną, ale również starożytną! Pamiętajmy, że kiedyś Cesarstwo Rzymskie odgrodziło się od "dzikich" murem Hadriana, który mniej więcej przebiegał na granicy Anglii i Szkocji.
Po raz pierwszy w Basingstoke byłem w 2011 roku przy okazji służbowego spotkania. Powróciłem tam już prywatnie rok później, w lutym 2012 roku. W Anglii to czas, kiedy kwitną już żonkile, przebiśniegi czy krokusy. Miasto to jest jednym z większych ośrodków ekonomicznych hrabstwa Hampshire. Położone jest ok. 77 km na południowy zachód od Londynu.
Pierwsze osadnictwo na terenie dzisiejszego Basingstoke datowane jest już w epoce żelaza. Z tego czasu można tam odnaleźć pozostałości budowli ziemnych. Rzymianie pozostawili tam po sobie kilka dróg.
Od średniowiecza miasto to było ośrodkiem targowym. Od 1214 roku odbywały się tu regularne środowe targowiska. Od drugiej połowy ubiegłego wieku miasto się unowocześniło i obecnie jest siedzibą wielu znanych firm i banków m.in. mają tu swoje centrale takie znane marki jak: Motorola, Huawei, Ericsson, BNP Paribas czy Sony Professional Solutions.
Otoczenie biurowców jest bardzo zadbane. Można tu znaleźć wiele pięknych zimozielonych krzewów iglastych i liściastych. Często poszczególne posesje czy kwartały oddzielone są od siebie jedynie żywopłotem. Marzą mi się tak piękne laurowiśnie (Prunus laurocerasus) jak te, pokazane na poniższym zdjęciu.
W Basingstoke natknąłem się również na krzewiastą odmianę bluszczu (Hedera helix Arborescens). Rośnie on również w moim ogrodzie, ale póki co jest znacznie niższy. I z uwagi na nasz klimat pewnie aż tak wysoki nie wyrośnie.
Wracając jednak do Basingstoke, można tu spotkać wspaniale zaprojektowaną zieleń miejską. Na publicznych trawnikach, przy skrzyżowaniach czy w parkach już w lutym kwitną kwiatki! Poniżej piękne poletko krokusów.
Jedną z najstarszych świątyń w mieście jest kościół Św. Michała. Jego budowę rozpoczęto w XIV wieku, a ukończono w XV. Również przy tutaj, przy średniowiecznych grobach można spotkać przebiśniegi i miniaturowe żonkile.
Basingstoke jest pełne urokliwych, starych uliczek, przy których mieszczą się różne sklepy, restauracje, kawiarnie, puby, zakłady usługowe czy banki.
Z Londynu do Basingstoke dojedziemy autostradą M3 (po zjechaniu z M-25 London Circulate). Można się tu również w łatwy sposób dostać pociągiem. Najszybszy pociąg z londyńskiego dworca Waterloo pokonuje tę trasę w 44 minuty! W mieście zamieszkuje ponad 83 000 mieszkańców. W samym Basingstoke i w jego okolicach zamieszkuje sporo Polaków. W mieście jest nawet polski sklep.
Anglia to królestwo bluszczy. Łagodny i wilgotny klimat sprzyja tym pięknym pnączom. Można tu znaleźć wiele odmian bluszczu. Mnie jak zwykle zachwycają odmiany wielkolistne. Należy do nich bluszcz kolchidzki Dentata Variegata (Hedera colchica Dentata Variegata). Mam taki w ogrodzie, ale nie wiem czy przeżyje zimę. Zobaczymy na wiosnę jak przetrwał nasze niskie temperatury.
A na zakończenie jeszcze fatsja japońska. Niestety w naszym klimacie jej uprawa możliwa jest jedynie w domu lub mieszkaniu. W Anglii można ją często spotkać w przydomowych ogródkach czy w parkach i na zieleńcach oraz skwerach miejskich.
To jednak nie koniec opowieści o liściastych krzewach zimozielonych w Anglii. Już wkrótce zapraszam na foto wycieczkę po Londynie!
Zapraszam do lektury!
Angielski klimat jest zdecydowanie przyjazny zimozielonym liściastym, no ale u nas rosną "choinki" i "tuje" ;).
OdpowiedzUsuńSzkoda też, że w niektóre zimy nasze bluszcze trochę marzną. Ale cieszmy się tym co mamy.
Pozdrawiam i dziękuję za miła wizytę.
Witaj Ewo! Faktycznie niektóre odmiany bluszczy marzną, ale np. bluszcz pospolity w zasadzie nie marznie w naszym klimacie - mam tu na myśli okolice Warszawy (po zachodniej stronie). Bardziej wyniszcza je zimowa susza. Tak wynika z moich obserwacji, ale nie jestem w tym kierunku wykształcony :( Pozdrawiam serdecznie i obiecuję kolejne wizyty :)
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka. Wspaniale wygląda ta fatsja. Szkoda, że u nas nie można jej mieć w ogrodzie. Rozbroiło mnie poletko krokusów. Jeszcze chwilka i nas też się pojawią. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitaj Ewuniu! Tak, fatsja robi wrażenie! A na krokusy już nie mogę się doczekać :) mam nadzieję, że karczownik nie zjadł wszystkich cebulek. Rok temu pięknie u mnie kwitły :)
UsuńPowiem tak bluszcze i laurowiśnie rewelacja ale ta Fatsja to po prostu bomba ogrodowa. Rewelacyjnie się prezentuję nadając ogrodowi nieco tropikalny wygląd. Piękna!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Krzysiu za komentarz. Masz rację! Fatsja jest rewelacyjna. Szkoda, że u nas nie może rosnąć w ogrodzie :( Pozdrowienia!
Usuń