Ach ten wspomnień czar! U mnie cały czas pada śnieg. Tęsknię już za słońcem i za wiosną. Ale dziś jeszcze pozostaniemy w zimowych klimatach. A ponieważ zima nie odpuszcza zobaczmy jak wyglądała druga połowa stycznia w poprzednich latach. Naszą podróż w czasie rozpoczniemy od 2008 roku. Wtedy jeszcze mój ogród był mniejszy i roślin było również znacznie mniej. Poza tym części z nich już nie ma, bo albo zniszczyły je szkodniki, albo przemarzły, albo uschły.
Wsiadamy więc do naszego wehikułu czasu i w mig przenosimy się do 2008 roku. Zima była wtedy dość łagodna. Co prawda oczko wodne zamarzło, ale warstwa lodu była cienka i co kilka dni znikała. Trzmieliny, jeszcze malutkie prężyły się na skarpach przy wejściu. Jak widać nie było jeszcze łuków, na których teraz rosną bukszpany.
Po przestawieniu drążka wehikuł przeniósł nas w 2009 rok. Śniegu było mało i co kilka dni topniał. Ta zima również była dosyć łagodna.
Jeden ruch i już jesteśmy w styczniu 2010. Mamy tu już zupełnie inne oblicze zimy. Sporo śniegu i lekki mróz.
A teraz styczeń 2011. Wehikuł już buczy ale wciąż działa. Jak widać było sporo śniegu i trochę słońca. To już ostatnie miesiące chodnika z akacjowych okrąglaków. Ogród oczekuje na powiększenie, a w mojej głowie jest już wizja nowego, większego oczka wodnego! Zbliża się również prezydencja Polski w Radzie Unii Europejskiej. Pracy co nie miara! A i w ogrodzie będzie jej dużo!
Po kilku chwilach wehikuł nagle przeskoczył do stycznia 2012. Jestem już na emeryturze! Korzystając z dużej ilości wolnego czasu planuję kolejne zmiany w ogrodzie. Coraz częściej myślę o założeniu bloga (pomysł wejdzie w życie pod koniec lutego 2012) oraz strony internetowej. Robię prawo jazdy i chodzę na francuski. Trzeba się rozwijać! Biegam po bibliotekach w poszukiwaniu źródeł pisanych, które pomogą mi w doborze nowych roślin.
Styczeń 2012 był do połowy miesiąca dosyć ciepły. Potem przyszły bezśnieżne mrozy, które pojawiły się nagle i spowodowały sporo szkód wśród roślin. Później spadło trochę śniegu i była lekka odwilż, ale pod koniec miesiąca i na przełomie stycznia i lutego zima znowu pogroziła palcem i przyniosła mrozy. Niestety śnieg wcześniej stopniał i rośliny znowu były narażone na stres spowodowany nagłą i znaczną zmianą pogody.
Resztka paliwa w wehikule pozwoliła na przeniesienie nas do dnia dzisiejszego. Mamy lekki mróz (-4 stopnie C) i pada śnieg. Pada i pada i nie chce przestać. A w telewizji mówili jedynie o przelotnych opadach. Podobno jednak w przyszłym tygodniu ma być odwilż. Zobaczymy czy ta prognoza się sprawdzi. Rośliny są przykryte śniegiem. Nawet dosyć spore różaneczniki ledwie wystają spod grubej warstwy białego puchu.
Niestety paliwo w wehikule się skończyło i nie przeniesiemy się do przyszłości, żeby sprawdzić co będzie za tydzień, rok czy dwa lata. W każdym razie zapraszam Państwa do codziennej lektury bloga. Będę Państwu relacjonował to, co dzieje się na bieżąco w ogrodzie. Przed nami również kolejne informacje o roślinach i foto spacery po parkach i ogrodach Polski i Europy.
Zapraszam do lektury.
Ogród fantastyczny... do tego w mojej okolicy. Widzę, że ma Pan tam aukuby - czy one są istotnie mrozoodporne w warunkach Podkowy Leśnej? Zastanawiałam się w zeszłym roku nad posadzeniem tego drzewka, skończyło się na hebe bo co do aukuby nie miałam pewności jak przetrwa zimę... W każdym razie, nawet jeśli nic mi Pan nie powie na temat aukuby, ogród jest istotnie wspaniały!
OdpowiedzUsuńWitam! Bardzo dziękuję za komentarz! Aukuba w naszych warunkach jest krzewem i niestety raczej nie wyrośnie z niej nawet niewielkie drzewko. Sama w sobie jest piękna!!! Co do odporności na mrozy to wytrzyma do -15 stopni C bez okrywania, jeśli temperatura ma spaść poniżej -15 to lepiej ją zabezpieczyć agrowłókniną. Ważne jest również, aby obficie ją podlać przed nadejściem mrozów. Powinna być sadzona w miejscach osłoniętych od wysuszających i mroźnych wiatrów. Więcej informacji o aukubie znajdzie Pani na mojej stronie internetowej www.zimozielonyogrod.pl oraz w starszych postach na blogu. Serdecznie zapraszam do lektury! Pozdrawiam z zaśnieżonej Podkowy. Andrzej Zawadzki.
UsuńAch bym zapomniał... Bardzo dziękuję za miłe słowa :)
UsuńZapraszam również na mojego drugiego bloga www.gotujacyfacet.blogspot.com :)
UsuńOgromnie dziękuję za odpowiedź - niestety tak jak przypuszczałam, musiałabym ją okrywac, no i to trochę zabija ideę zimozieloności, bo przecież chodzi o to, żeby w środku zimy miec coś zielonego za oknem... ale może się przełamię, bo to prześliczna roślina.
UsuńCo do bloga gotującego, to niestety ja z tych, co to raczej umrą z głodu niż ugotują, co za szczęście że istnieje suchy prowiant ;) ale na bloga ogrodowego mam zamiar wpadac, bo to moja wielka pasja.
Witam! Proponuję się przełamać, bo ostatnio rzadko kiedy jest zimniej niż -15, nawet nocami, więc aukuba powinna to wytrzymać :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do głosowania na mojego bloga!
UsuńAndrzeju umiesz czarować , przenosić się w czasie, to może zrobisz coś z tą zimą.Ale jak pomysleć to przecież jest styczeń a nie maj.Kilka cieplejszych zim, a już grymasimy.U mnie śniegu dużo, bo nawet ciągnik z drewnem ledwo przyjechał. Pisz o "ciepłych" ogrodach, to jakoś to przetrzymamy. Dobranoc .
OdpowiedzUsuńWitaj Stasiu! Bardzo dziękuję za komentarz. Ja już też tęsknię za wiosną, ale masz rację, to dopiero styczeń! Postaram się napisać coś fajnego o ciepłych dniach :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do głosowania na mojego bloga!
Usuń