Wiele z moich ogrodowych roślin wymaga przycinania. Szczególnie bluszcze i trzmieliny. Kiedy je tnę szkoda mi wyrzucać poobcinane końcówki. Dlatego też większość z nich ukorzeniam i potem oddaję znajomym. Ten prosty zabieg nie jest zbyt czasochłonny. Dzięki niemu mogę w praktyce szerzyć zimozielone rośliny liściaste.
Są dwa sposoby ukorzeniania roślin. Pierwszy to wstawienie krótkich pędów do wody. Po kilku tygodniach powinny puścić korzonki. Wtedy można je sadzić w doniczkach lub na stałym miejscu w ogrodzie. Drugi sposób wykorzystuje użycie ukorzeniacza. Na rynku dostępne są trzy główne rodzaje tej substancji, przeznaczone do poniższych rodzajów sadzonek:
- zdrewniałych (typ A),
- zielnych (typ B),
- półzdrewniałych (typ AB).
Niekiedy można spotkać jeszcze ukorzeniacze typu B2 do roślin półzdrewniałych.
Ja tym razem użyłem ukorzeniacza typu B do roślin zielnych.
Aby ukorzeniać sadzonki najpierw przygotowujemy w doniczkach podłoże. Używam dobrego podłoża do warzyw. Jakoś najbardziej mi odpowiada i dobrze działa na ukorzeniane rośliny. Podłoże to mam już od lat sprawdzone.
Jak widzicie w kąciku roboczym powstały mini "ogródki kaskadowe", a raczej może półeczki na ukorzeniane rośliny.
Doniczki wypełnione ziemią podlewam, a następnie patyczkiem o średnicy troszkę większej niż średnica sadzonek robię w ziemi dziurki. W doniczkach umieszczam 2 lub 3 sadzonki.
Następnie zanurzam w ukorzeniaczu końcówki sadzonek. Pamiętajcie, że ukorzeniacz to proszek! Umieszczam je w otworach tak, aby proszek na łodyżce nie spadł. Potem delikatnie ugniatam ziemię wokół sadzonek. Następnie je równie delikatnie podlewam.
To już kolejne sadzonki bluszczy i trzmelin ukorzenione na przełomie lata i jesieni.
Kilka tygodni wcześniej ukorzeniłem sporo sadzonek bluszczy i trzmielin. Część z nich już rośnie w ogrodach moich znajomych. Ponadto pozbierałem z ogrodu samosiejki różnych roślin. Są wśród nich mahonie, cisy, bluszcze i dzikie bratki. Tych ostatnich jest bardzo dużo!
Ukorzenianie roślin to wspaniały sposób na ich rozmnażanie. Jak wiecie zależy mi żeby wszędzie było zielono przez cały rok. Dzięki moim sadzonkom bluszczy i trzmielin kolejne ogrody staną się zimozielone! I tak trzymać!
A już jutro zapraszam do lektury kolejnego posta na blogu. Tym razem to pogoda zadecyduje o czym on będzie. Ale na pewno będzie ciekawie!
Bardzo interesujący post. Czy rośliny zdążą ukorzenić się przed zimą?
OdpowiedzUsuńCzy doniczki na zimę należy częściowo zadołować?
Serdecznie pozdrawiam:)
Witaj Lusiu. Roślinki trzeba na zimę zadołować w doniczkach. Najlepiej w szklarni. Powinny się ukorzenić, ale zobaczymy wiosną. Oczywiście trzeba je regularnie podlewać. Serdeczności!
UsuńNo szalejesz na całego :-) produkcja ogrodnicza pełną parą :-) Ale super i to się liczy!
OdpowiedzUsuńHe he, tak produkcja idzie pełną parą :-) Pozdrowienia!
UsuńNie tylko oszczedzasz obcięte łodygi, a przede wszystkim prowadzisz zimozieloną misję! :-) p.s. Ja jak proszę sasiada o odbiór sadzonek od kuriera to zawsze sie pyta co kupuję i tez zamawiam dla niego czasami zimozielone :-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFajnie :-) To super mieć takich sąsiadów. U mnie jest podobnie :-) Pozdrowienia!
UsuńWitaj Andrzeju. Twoje zabiegi z rozsadzami doskonale rozumiem. Ja także boleję nad takimi gałązkami, dużo się marnuje... szkoda poobcinanych łodyg. Niestety nie ukorzeniam i to jest błąd! Ogród mam rozległy i byłoby gdzie zasadzić nowe rośliny. Muszę się poprawić, a Ciebie pochalić za oszczędność:)
OdpowiedzUsuńW tym roku bardzo krucho było u mnie z czasem i nie przyciełam bukszpanów. Jak myślisz, czy mogę jeszcze to zrobić i ukorzenić obcięte łodyżki?
Pozdrawiam serdecznie.
Przepraszam za literówkę, miało być" zabiegi z rozsadami":))
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa Aniu! Jeśli chodzi o bukszpany to le[piej poczekać już do wiosny. W zasadzie w każdej chwili mogą pojawić się przymrozki, a to z kolei mogłoby źle wpłynąć na kondycję świeżo przyciętych roślin. Pozdrowienia!
UsuńSuper "przedszkole". Ja staram się rozsadzać byliny. Najlepiej szło mi z żurawkami, mam całe rabatki z jednego matecznika. Tak przecież kiedyś wszyscy rozmnażali rośliny :)
OdpowiedzUsuńHa ha, dokładnie. Moje juki i bergenie oraz hosty też pochodzą z takich "domowych" rozsad. Serdeczności!
Usuń