Oczko wodne jest niezwykle dekoracyjnym elementem ogrodu. Wiele razy już pisałem o jego pielęgnacji, ale zawsze warto powtarzać takie rzeczy bo oczko jest po prostu tego warte. Woda i kamień to naturalne elementy ogrodowe. Nie jakieś tam zużyte opony czy sztuczne bociany. To naturalne piękno. O to piękno należy jednak dbać. I to przez cały rok. Szczególnie w ogrodach takich jak mój, gdzie jest mnóstwo drzew dostarczających w nadmiarze igliwia i liści, zwłaszcza dębowych. Chcielibyście mieć oczko wodne u siebie? Jeśli tak to na pewno spodobają się Wam zdjęcia mojego oczka, robione w szczycie sezonu w ubiegłych latach.Szczegółowe informacje dotyczące budowy i pielęgnacji oczka wodnego znajdziecie TUTAJ
Sami musicie przyznać, że oczko wygląda prześlicznie. Ale żeby osiągnąć za kilka tygodni taki efekt jak powyżej na zdjęciach, to wiosną trzeba się przy oczku porządnie namęczyć. Mimo tego, że co roku, jesienią, naciągam na oczko siatkę zabezpieczającą je przed spadającymi liśćmi to jednak wiosną znajduję w oczku sporo podgniłych liści, które w procesie rozkładu zabierają rybom i roślinom tlen.
Zimą też dbamy o oczko. Ale o tym pisałem jakiś czas temu.
Wczoraj natomiast kontynuowałem rozpoczęte wcześniej prace zmierzające do wyczyszczenia oczka. Oczywiście tak naprawdę nigdy się one nie kończą, no chyba, że na oczku jest lód. Wtedy lepiej się tam nie zbliżać.
Wróćmy jednak do piątkowego popołudnia. Parę dni temu zbierałem z kamieni glony. Ale dzięki ciepłej aurze glony znów się rozrosły. Dlatego wczoraj znów musiałem je ręcznie usunąć. Wyczyściłem też kamienie ale nie do końca mi się to udało. Dopuściłem wodę do oczka oraz użyłem specjalnych preparatów zwalczających glony i klarujących wodę. nie są one niebezpieczne dla ryb czy roślin.
Na swoje miejsce wrócił filtr z fontanną. Filtrowanie wody jest niezbędne, szczególnie w małych oczkach. I szczególnie wtedy, gdy używamy preparatów klarujących wode i zwalczających glony.
Mam nadzieję, że za kilka dni, gdy wrócę z Neapolu glony porastające kamienie obumrą i opadną na dno. Będę mógł wtedy częściowo wymyć kamienie i odkurzyć dno oczka. Nie mam zamiaru zbyt dokładnie czyścić kamieni zanurzonych w wodzie. Część z nich jest porośnięta machem, część obumarłymi glonami. I niech tak zostanie. usunę tylko to, co jest niezbędne do wybrania z oczka. Reszta będzie dbać o naturalny wygląd mojego małego jeziorka oraz o jego równowagę biologiczną. Zastanawiam się jeszcze nad wymianą części wody, ale muszę to przemyśleć.
Przez kilka kolejnych dni na blogu będą jedynie krótkie zajawki. Domyślacie się już pewnie co będę Wam zdradzał.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.
Lecisz do Neapolu? będzie cudny kwietniową. Myślę, że będą jeszcze kwitły mimozy.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę gdy je zobaczysz zrób jakieś zdjęcia.
Koniecznie muszę odświeżyć swoje wspomnienia i odwiedzić Neapol. Może spełni się moje marzenie?
Hmm, chociaż życie pisze różne scenariusze.
Andrzejku, życze dużo wrażeń i szczęsliwego powrotu.
Serdecznie pozdrawiam:)
Tak, samolot mam tuż przed 7 rano :-) Więc dziś chyba nie pójdę spać. Bardzo jestem ciekaw Neapolu, nie byłem tam jeszcze. Mimozy uwielbiam i na pewno pyknę im sporo zdjęć :-) Oczywiście potem będą na blogu. A mi teraz marzy się Liguria i Cinque Terre. No i oczywiście Chorwacja i Czarnogóra :-) Serdeczności Lusiu!
UsuńCudowne oczko wodne. Życzę udanego wyjazdu Andrzeju.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-) Oby tylko pogoda dopisała :-) Miłej niedzieli!
Usuń