Druga dekada stycznia to powrót nocnych mrozów. Wczoraj nad ranem termometr w kuchni wskazywał -12 stopni, dziś -7. Taka temperatura była na poziomie 1 piętra. Przy gruncie na pewno było chłodniej. Znacznie zimniejszy był jednak koniec pierwszej dekady miesiąca, kiedy nocami słupki rtęci spadały nawet do -19 stopni. To pomiar z kuchni. Przy niewielkiej wtedy ilości śniegu przy gruncie mogło być nawet ok. -24 stopni. Trochę to brzmi jak powtórka z ubiegłego roku. Tyle, że wtedy w ogóle nie było śniegu, a mróz był troszkę lżejszy. W tym sezonie, podobnie jak rok temu znów mieliśmy ciepłe Boże Narodzenie. I znów po Świętach temperatury poleciały na łeb na szyję. Na szczęście zarówno koniec listopada jak i grudzień nie były tak ciepłe jak rok temu. I znakomita większość roślin zapadła w zimowy sen.
Inaczej rzecz ma się z liściastymi roślinami zimozielonymi. Wraz ze spadkiem temperatur ograniczają one wegetację, ale tak naprawdę dopiero kiedy temperatura spada poniżej 0 stopni C jest ona minimalizowana. Jak radzą sobie takie rośliny z mrozami? Ano różnie. A jak przetrwały ostatnie mrozy? To pokażą zdjęcia z mojego ogrodu, które dziś dla Was przygotowałem. Dodam, że opisane i pokazane niżej rośliny nie były niczym zabezpieczone!
Różanecznikom zimno nie zaszkodziło. Poniżej odmiana Catawbiense Grandiflorum. Na drugim zdjęciu Ponticum Goldflimer.
Laurowiśnie wschodnie to dosyć wrażliwe krzewy. Ale odmiana Otto Luyken nie boi się mrozów.
Podobnie zresztą jak Marbled White.
Troszkę bardziej wrażliwa jest Caucasica. Na niektórych liściach widać uszkodzenia. Ale podobnie było rok temu. Krzew zgubił wiosną trochę liści ale doskonale się zregenerował.
To samo dotyczy odmiany Herbergii. Tu też widać kilka uszkodzonych liści. Ale ubiegły sezon pokazał, że po utracie wiosną kilku listków Herbergii pięknie odrosła.
Bluszcz pospolity Woerneri nic nie robi sobie z mrozów. Za to chętnie prezentuje swoje wielkie liście.
Mróz nie zaszkodził również kiścieniom.
Ciemne kropki na liściach stranwesji Davidii pojawiły się jeszcze przed nadejściem mrozów i są one naturalne dla tej rośliny. Póki co nie stwierdziłem na krzewie żadnych uszkodzeń mrozowych.
Trzmielina Interbolwi także wygląda na nieuszkodzoną.
Trzmieliny pnące Sunspot i Emerald Gaiety są bardzo odporne na mrozy. Nawet jeśli jakieś liście podmarzną to rośliny wiosną wypuszczają mnóstwo młodych przyrostów i listków.
Odmiana Vegetus wspaniale przebarwiła się na zimę. Wiosną, kiedy temperatura wzrośnie liście powrócą do zielonego koloru.
Liście aukuby japońskiej Dentata trochę podmarzły. Trudno ocenić jak bardzo, gdyż część ciemnych kropek pojawiła się na nich przed nadejściem mrozów.
Młode listki ostrokrzewu kolczastego Argentea Marginata wyraźnie przymarzły. Ale to nic dziwnego bo wyrosły one jesienią i były jeszcze bardzo delikatne. Starsze liście, te z ubiegłych sezonów i z wiosny 2016 nie noszą śladów uszkodzeń.
Wg różnych źródeł odmiana Silver van Tol jest bardziej wrażliwa niż Argentea Marginata. U mnie w ogrodzie ten pierwszy ostrokrzew nie ma jednak żadnych śladów uszkodzeń mrozowych, nawet na młodziutkich liściach.
A to już odmiana Aureovariegata. Uszkodzeń brak!
Golden King także wygląda dobrze.
O ostrokrzew Myrtifolia w ogóle się nie martwiłem To wyjątkowo odporna odmiana.
Gorzej z osmantusem Goshiki. To dość wrażliwa roślina. Ale jak widać poradził sobie całkiem nieźle z mrozami. A w zasadzie wzorowo!
Berberys Julianae nic sobie nie robi z mrozów. W mojej okolicy rosną ponad dwumetrowe okazy, które przeżyły niejedną mroźną zimę.
Pieris japoński Debutante też już przeżył kilka zim, w tym tę z sezonu 2012/2013, która była wyjątkowo długa i mroźna. Więc ostatnie mrozy nie są dla niego czymś szczególnym.
Trochę się bałem o skimię japońską Rubella. Póki co na liściach nie widać żadnych śladów uszkodzeń. Pąki kwiatowe też wydają się nieuszkodzone.
Część innych krzewów osłoniłem przed nadejściem mrozów agrowłókniną. Pod białą kołderką znalazły się obie magnolie wielkokwiatowe, juka Gloriosa Variegata oraz aukuby japońskie Crotonifolia. Nie zaglądałem pod agrowłókninę więc trudno stwierdzić w jakim są stanie. Zobaczymy jak przyjdzie odwilż.
Stan wszystkich roślin tak naprawdę będzie można ocenić dopiero po ustąpieniu zimy i mrozów. Póki co jednak nie jest źle.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.
Cieszę się, ze u Ciebie tak niewiele uszkodzeń :-) U mnie ze trzy laurowisnie powaznie zniszczone. Kilka z czescia lisci uszkodzoną. Kilka bez wiekszych szkód. Polski rozanecznik ma kilka brazowych lisci. Mam nadzieje, ze wiekszosc rozanecznikow Novita zachowa czesc lisci :-). Wtedy ich uprawa bedzie miala sens. Zobaczymy w marcu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem jak poradzą sobie Twoje Novity. U mnie coraz więcej śladów uszkodzeń, ale w sumie nie ma ich wiele. No ale przed nami jeszcze luty, który podobno do połowy miesiąca ma być dość chłodny. Pozdrowienia!
UsuńPrzepraszam laurowisni Novita:-)
OdpowiedzUsuńTak, tak :-)
UsuńTrzeba dodać, że "polcien" tworzony przez pojedyncze spore dęby i troche malych to w istocie wiele godzin slonca w pogodny dzien. Laurowisnie mialy osloniete korzenie okolo 5 centymetrową warstwa sniegu - bez kory, w czasie 20 stopnowych mrozów.
OdpowiedzUsuńNo tak, zimowe słońce może popsuć wszystko. Ale letnie też. Masz jednak rację, tak jak napisałeś stan roślin zobaczymy i finalnie ocenimy w marcu albo na początku kwietnia. Laurowiśnie Caucasica i Herbergii nawet jak zgubią część liści na ogół świetnie się wiosną regenerują :-) Otto Luyken jeszcze nigdy mi nie przemarzł. A dla Marbled White to pierwsze takie duże mrozy. Póki co wygląda całkiem pięknie :-) Pozdrowienia, spokojnego weekendu!
Usuń