Po wieczornych i nocnych pogodowych szaleństwach od samego rana w mojej okolicy świeciło słońce. W nocy spadło troszkę śniegu i wszędzie dookoła krajobrazy się zabieliły. Ale rano było -8 stopni, a w ciągu dnia -5. Taka pogoda ma jednak swoje plusy. Przede wszystkim jest pięknie i słonecznie. No i wreszcie zaczyna być widać, że dzień jest już troszkę dłuższy niż jeszcze 2 tygodnie temu. I choć ta zmiana nie jest jeszcze duża to dzięki słońcu świecącemu przez cały dzień jest ona szczególnie widoczna popołudniu.
Efektem mrozu jest wiotczenie liści na wielu liściastych krzewach zimozielonych. Najbardziej widoczne jest to u najpopularniejszych w naszych ogrodach różaneczników.
Ale listki wiotczeją (więdną) również u aukub japońskich czy u pierisów japońskich.
Czy to oznaka choroby? Absolutnie nie! Gdyby tak się działo wiosną czy latem byłaby to oznaka braku wody w bryle korzeniowej roślin. Ale zimą jest to objaw nad wyraz pozytywny, pozwalający roślinom przetrwać niskie temperatury.
Swoje listki zwiesiły też laurowiśnia wschodnia Herbergii (powyżej) czy kiścień wawrzynowaty (poniżej).
Dlaczego tak się dzieje? Otóż rośliny odprowadzają część wody z liści do korzeni przez co te pierwsze są zwiotczałe, a wręcz nawet wydają się zwiędnięte. Roślina wie jednak co robi. Dzięki temu, nie dopuszcza do zbytniego parowania, a co za tym idzie zbyt dużej utraty wody. Mniejsza ilość wody chroni także tkankę liści przed zbytnim przemarznięciem.
Poniżej trzmieliny pnące, który też zwiotczały listki.
A to już "zwiotczały" ostrokrzew japoński.
Nawet dosyć odporne na mrozy bluszcze także odprowadzają z liści część wody. Poniżej bluszcze krzewiaste.
A to już zimozielone kaliny. Pierwsza z nich to Pragense, a druga to dosyć popularna kalina sztywnolistna.
Sadząc w ogrodach liściaste rośliny zimozielone musimy zapewnić im odpowiednie miejsce. Jest to szczególnie ważne w klimacie środkowej Polski. Roślinom tym szkodzą mroźne i wysuszające wiatry dlatego też lepiej sadzić je w miejscach zacisznych i osłoniętych.
Drugą ważną kwestią jest aby przed nadejściem mrozów zapewnić tym roślinom odpowiednią ilość wody. Jeśli późną jesienią lub wczesną zimą mamy niedobór opadów to liściaste krzewy zimozielone należy porządnie podlać. Jeśli natomiast w czasie zimy wystąpią okresy z dodatnią temperaturą i towarzyszącą im suszą, a ziemia nie jest zamarznięta to wskazane byłoby podlać nasze rośliny. Może to wywołać zdziwienie wielu ludzi, ale krzewom na pewno dobrze zrobi.
Trzecia, równie ważna rzecz to ściółkowanie. Warstwa kory sosnowej uchroni system korzeniowy roślin przed nadmiernym przemarznięciem i wysuszeniem. W sezonie wegetacyjnym kora nie dopuści za to do rozwoju chwastów. No i w czasie rozkładu zakwasi glebę, co dla wielu liściastych roślin zimozielonych jest bardzo wskazane.
Na zewnątrz robi się coraz zimniej. W tym momencie na kilku moich termometrach jest już -8 stopni. W nocy może być nawet -14, a jutro -18! Ocieplenie spodziewane jest dopiero na początku przyszłego tygodnia. Ale przecież mamy zimę i takich temperatur należało się spodziewać!
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Sprytne są te roślinki, prawda? W tym roku na szczęście spadło dużo wody a teraz przed mrozami śnieg otulił rośliny. Mam nadzieję, że nie ucierpią. Ja i tak nie znoszę zimy, odliczam już dni do wiosny. Miłego weekendu Andrzejku.
OdpowiedzUsuńWitaj Ewuniu! Ja taką lekką zimę do -10 stopni nawet lubię, ale ze słońcem i śniegiem. Większych mrozów nie trawię :-( No i jak dla mnie zima powinna trwać od 20 grudnia do 15 stycznia ;-) U nas nie ma zbyt wiele śniegu, może ze 2-3 cm. Też już tęsknię za wiosną :-) Niech przychodzi jak najszybciej :-) Serdeczności Ewuniu!
UsuńDobrze, że spadło trochę śniegu, bo u mnie sporo roślin bez ściółki :-). Borówki tradycyjnie dostały sciółke z liści. Zimozielone częściowo maja korę. A mróz do -4 jest ok:-) Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńTo prawda, u mnie jednak tego śniegu nie ma zbyt wiele... No ale zawsze coś :-) Generalnie nie przepadam za zimą. Jak wiesz preferuję takie zimy jakie panują np. w Holandii czy Belgii lub Wielkiej Brytanii. A i latem jest tam też przyjemnie, bo niezbyt gorąco :-) Pozdrowienia, miłego weekendu!
UsuńBiedne te roślinki na takim mrozie :/
OdpowiedzUsuńdobrze że chociaż słoneczko się pojawiło i nie jest tak strasznie ponuro, jak dotychczas, ja jestem zmarzluchem i w najbliższym czasie nie zamierzam opuszczać własnego mieszkanka, generalnie mogłabym zapaść w sen zimowy tak chociaż do marca ;)
Andrzeju życzy Ci samych dobrych i pięknych rzeczy w tym Nowym roku, serdeczności i uściski od nas :*
Witaj! Dziękuję bardzo! Dla Was szczęścia i radości wiele! No i zdrowia! A co do pogody... Lekka zima mi nie przeszkadza, oby była krótka. To co widzę dziś za oknami (a jest teraz -16 stopni) przeraża mnie okrutnie... Brrrr... Niech już będzie wiosna :-) Serdeczności!
UsuńDopiero trzeci dzień mamy zimę i mrozy (teraz jest -17 st.C)a ja mam już powyżej uszu tej pory roku.
OdpowiedzUsuńWyszłam przed południem do ogrodu i paśników aby dać jedzenie ptakom i sarnom i biegiem pędziłam do domu. Bellusia cały dzień śpi pod kaloryferem. Na dwór wyszła tylko dwa razy.
Serdecznie pozdrawiam:)
U mnie teraz (23.25) jest -16... masakra... Lekka zima jest faja, pod warunkiem, że jest trochę śniegu i słońce. Jak dla mnie delikatny mróz mógłby być od 20 grudnia do 15 stycznia, a potem wiosna :-) Albo najlepiej niech zimą będzie +15 a latem +30... To mi odpowiada :-) Serdeczności Lusiu!
Usuń