Wczoraj przed południem wyruszyłem w podróż do Krynicy Górskiej. Pierwsze 200 kilometrów przejechałem przy pięknej i słonecznej pogodzie. Ale kiedy minąłem już Kielce zaczął padać śnieg. Początkowo planowałem zwiedzanie po drodze Tarnowa, ale śnieżyca i bardzo niska temperatura spowodowały, że w Busku Zdroju pojechałem w kierunku Brzeska, a nie Tarnowa. Zwiedzanie miasta odłożyłem na drogę powrotną. Mimo pogody zdecydowałem się na odwiedzenie zapory w Rożnowie. Zjeżdżając z głównej drogi prowadzącej do Nowego Sącza i dalej do Krynicy nie myślałem, ze wjadę w tak zaśnieżone lokalne szlaki.
Po drodze mijałem liczne zabytki, ruiny zamków, wieże obronne i inne cuda architektury. Niestety, nie za bardzo mogłem się zatrzymać bo po prostu nie było gdzie. Wąskie drogi, utrzymane "na biało", do tego padający śnieg i -12 stopni. To nie zachęcało do zwiedzania lokalnych zabytków.
W końcu jednak udało się. Dojechałem do Rożnowa.
Mój Skodolot okazał się po raz kolejny niezawodnym samochodem. Nie myślałem, że to maleństwo przejedzie przez taki śnieg i, że pokona takie wzniesienia. A przecież to malutki samochodzik, z silnikiem niewiele silniejszym niż... porządna kosiarka.
Jak podaje Wikipedia O ujarzmieniu powodującego groźne
powodzie Dunajca
zaczęto myśleć pod koniec I Wojny Światowej. Inicjatorem budowy zapory, autorem pierwszego
projektu oraz stałym konsultantem w czasie studiów projektowych i budowy zapory
był prof. Karol Pomianowski.
Realizacja jego projektu, opracowanego w latach 1920–1930, była ze względu na
panujący kryzys gospodarczy odkładana do lipca 1934 r. Powódź, jaka miała
miejsce 18 lipca 1934 roku na Dunajcu, przyspieszyła podjęcie decyzji o
rozpoczęciu budowy zbiornika retencyjnego. Ostateczny projekt zapory w oparciu
o pracę prof. Pomianowskiego przygotowało Biuro Dróg Wodnych Ministerstwa
Komunikacji. Realizację inwestycji powierzono początkowo inż. Ziemowitowi
Śliwińskiemu. Prace budowlane zaczęto w lutym 1935 r., a ukończono w 1941 r.
Zapora stanęła w poprzek „pętli rożnowskiej”, w dolinie, w której meandrowała
rzeka. Napełnianie zbiornika rozpoczęto w drugiej połowie 1941 r. Całkowite
wypełnienie nastąpiło w 1943 r. po wiosennych i letnich wezbraniach.
Miejsce budowy wybrano w najwęższym miejscu górskiego przełomu
Dunajca we wsi Rożnów, pomiędzy cyplem góry Łazy (323 m
n.p.m.), nazywanym również Łaziska, a stromym, zalesionym, wygiętym na kształt
podkowy szczytem północnym Ostrej Góry (459 m n.p.m.). Zapora ma 550 m długości,
jej szerokość w koronie wynosi 9 m, a wysokość 32,5 m. Stały przepływ wody
wykorzystano do uruchomienia czteroturbinowej elektrowni wodnej,
wbudowanej w środek zapory. Betonowy mur o szerokości 40 m stoi na fundamencie
wpuszczonym 17 m w podłoże. We wschodniej części zapory znajdują się przepławki
(system stopniowych basenów) dla ryb wędrujących w górę rzeki na doroczne tarło.
W zachodniej części znajduje się pięć przepływów i siedem upustów dla wysokiej
wody.
W wyniku spiętrzenia wody przez zaporę powstało Jezioro Rożnowskie. Przed II Wojną Światową elektrownia była elementem centralnego Okręgu
Przemysłowego. Uruchomienie elektrowni spowodowało
powstanie nadwyżek mocy, znacznie przekraczających lokalne zapotrzebowanie.
Nadwyżki te postanowiono przesyłać w rejon Warszawy i Radomia, które wtedy
zasilane były jedynie przez Elektrownię Powiśle. W 1942 roku zakończono budowę
i oddano do eksploatacji dwutorową linię energetyczną Rożnów – Tarnów Mościce –
Starachowice – Warszawa, o napięciu 150 kV. Warszawską stację
transformatorową 150/35 kV zlokalizowano w pobliżu
miejscowości Szamoty (obecnie Ursus). Układ przesyłowy Rożnów – Szamoty
pracował do 1944 roku.
Obecnie elektrownia Rożnów jest jedną z sześciu elektrowni
wchodzących w skład Zespołu Elektrowni Wodnych Rożnów. Pozostałe to Elektrownia
Czchów, Elektrownia Przewóz, Elektrownia Dąbie, Elektrownia Olcza oraz
Elektrownia Kuźnice.
Już po zmroku dotarłem do Krynicy Górskiej. Po krótkiej
wizycie w sanatorium pojechałem do pensjonatu, który wynająłem sobie na noc z
niedzieli na poniedziałek. Po drodze zjadłem wspaniałą kwaśnicę. To była uczta
dla podniebienia. Dziś rano powitały mnie takie widoki.
A po 09.00 byłem już w sanatorium. Zameldowałem się i znalazłem świetnie miejsce na tutejszym parkingu. Potem mogłem już podziwiać widoki z balkonu pokoju, w którym jestem zakwaterowany. Czyż nie jest pięknie? Dla mnie, człowieka wychowanego i mieszkającego na totalnie płaskim terenie takie widoki to coś wspaniałego. Uwielbiam ośnieżone góry. I chociaż za zimą nie przepadam to jedna tutaj, w Krynicy wygląda ona bajecznie.
Już wkrótce zapraszam do lektury kolejnych postów, w których opiszę Krynicę-Zdrój. Ale wcześniej wpadniemy do Gdyni.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
-Dziękuję za wirtualną wycieczkę.:) Wielkopolska bez śniegu, za którym zresztą nie przepadam, ale za to z podobnym mrozem.
OdpowiedzUsuńWitaj :-) Cieszę się, że "wycieczka" przypadła Ci do gustu :-) Tutaj znowu sypie, ale podobno od soboty ma wiać halny i we wtorek prognozują +10 stopni. Póki co w nocy ze środy na czwartek ma być -22 :-( Brrrr. Serdeczności!
UsuńWow, zmieniłeś samochód? ŚLICZNY! Masz cudowne widoki z sanatoryjnego pokoju.
OdpowiedzUsuńAndrzeju, przy parku jest maleńki kościółek drewniany. Przypuszczam, że zimą jest zamknięty ale w takim zimowym krajobrazie domyślam się, że wygląda bajkowo. Są też prześliczne cerkiewki, które mam nadzieję znajdą się na Twoich zdjęciach.
Pozdrawiam i życzę dużo wrażeń:)
Witaj Lusiu! Nie, Skodolota mam już prawie 6 lat :-) Ale jestem z niej bardzo zadowolony i chociaż myślałem o zmianie samochodu, to szkoda mi się jej pozbywać. Już za kilkanaście minut odbiorę kartę zabiegów i będę wiedział gdzie i kiedy coś pozwiedzać :-) Mróz tu trzaska i śnieg sypie. Ale jest tak pięknie... Szlak drewnianych kościołów i cerkwi jest zachwycający. mam nadzieję, ze chociaż część z nich uda mi się zobaczyć :-) Zdjęcia na pewno będą :-) Serdeczności Lusiu, cieplutkie pozdrowienia!
UsuńAle z Ciebie obieżyświat :) Piękne zdjęcia zrobiłeś, czekam na kolejne relacje.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.
Witaj Ewuniu, bardzo dziękuję za miłe słowa :-) Krynica mnie zachwyciła. Bardzo tu pięknie! Serdeczności!
UsuńZamieniłeś Zimozielony na bielony? Pięknie! W życiu nie byłam w sanatorium i obym nie musiała ale podoba mi się - coś dla ciała, coś dla ducha.
OdpowiedzUsuńWitaj. Ja mam niestety zwyrodnienia stawów, ale zaleczone i pod kontrolą :-) W sanatorium jest całkiem fajnie, okolica zachwycająca. Krynica jest prześliczna. Bardzo jestem ciekaw jak tu jest latem :-) Serdeczności.
Usuń