Araucaria chilijska to jedno z najpiękniejszych drzew jakie
wyemigrowały z Ameryki Południowej do Europy i USA. Araukaria chilijska
ma w różnych językach różne, często dziwne nazwy takie jak „monkey puzzle tree”
czy „monkey tail tree”. Nie dziwi natomiast nazwa „sosna chilijska” gdyż drzewo
to, chociaż nie jest sosną to jednak jest symbolem tego południowoamerykańskiego
państwa. W naturalnych warunkach araukaria chilijska jest dużym drzewem osiągającym
ok. 40 metrów wysokości! W naszych warunkach raczej taka nie urośnie. W naturze
występuję w Andach gdzie można ją spotkać na terenach położonych powyżej 1000
metrów nad poziomem morza. To jedyna odmiana z gatunku „araukaria”, która bez
problemów wytrzymuje regularne spadki temperatur zimą do ponad -20 stopni
C. Pisząc o jej naturalnych warunkach występowania nie można pominąć kilku
niewątpliwie bardzo istotnych faktów.
Różne źródła podają, że araukarie rosną po obu stronach
pasma Andów, zarówno po wschodniej jak i po zachodniej (od strony Pacyfiku).
Te, które rosną właśnie po tej drugiej stronie mają do dyspozycji łagodniejszy
i bardzo wilgotny klimat. Poziom roczny opadów dochodzi nawet do ponad 4000 mm.
Poza tym powietrze jest bardzo wilgotne czemu sprzyja morski klimat i wiatry
wiejące znad oceanu. Temperatury zimą po zachodniej stronie Andów na wysokościach,
na których występują araukarie rzadko spadają poniżej -15 stopni C. Na ogół
minimalne temperatury nocne to -10 stopni C. Wschodnia strona Andów ma
znacznie surowszy klimat niż jej strona pacyficzna. Mniejsze są tam również
opady, osiągają poziom ok. 600 mm rocznie, czyli taki jak w Warszawie.
Temperatury zimą potrafią niejednokrotnie spadać do -20 stopni C. Wydawałoby się,
że to warunki bardzo podobne do tych, jakie panują w centralnej Polsce. Pamiętajmy
jednak o wilgotności powietrza oraz wysuszających wiatrach wiejących zimą w
Polsce. Na półkuli południowej araukarie rosną na szerokości geograficznej od
37 do 40 równoleżnika. Warszawa leży na 52 stopniu szerokości północnej.
Ma to niebagatelny wpływ na poziom nasłonecznienia. To wszystko sprawia, że
uprawa tych roślin w Polsce jest bardzo trudna. Mimo tego w sprzyjających
warunkach araukaria może osiągać kilka metrów wysokości. Tak duży jak na nasze
warunki klimatyczne okaz rośnie np. we Władysławowie.W Europie dostępne są
niestety głównie sadzonki pochodzące z cieplejszej, zachodniej strony Andów.
Dlatego też rośliny te są mniej odporne na nasz klimat. W naturze rosną na
glebach wilgotnych ale przepuszczalnych. Nie powinno się ich sadzić w ciężkim i
gliniastym podłożu gdyż może to doprowadzić do gnicia korzeni, a co za tym
idzie obumierania roślin. Lubią stanowiska słoneczne i pół cieniste. W
europejskich krajach o łagodniejszym klimacie (Belgia, Holandia, Francja)
araukarie osiągają nawet do 15 - 20 metrów wysokości. Młode araukarie rosną w
formie stożkowej lub piramidalnej.
To już piękność z Dobrzycy pomiędzy Kołobrzegiem i Koszalinem..
Starsze drzewa gubią dolne gałęzie i mają bardziej płaski,
parasolowaty pokrój.Jak już pisałem uprawa tych roślin w centralnej Polsce będzie
na pewno dużym wyzwaniem. Są to rośliny typowo kolekcjonerskie, wymagające
daleko idącej opieki, szczególnie zimą, a i to może przynieść mizerne skutki.
Dlatego nie polecam ich ludziom, którzy nie przepadają za aktywnym ogrodnictwem
ozdobnym. Żeby osiągnąć sukces należy zapewnić im dużą dawkę wilgoci i to nie
tylko przed nadejściem mrozów, ale również w przerwach, kiedy temperatura
wzrasta zimą powyżej zera. Poza tym należy je osłaniać agrowłókniną, która
chociaż częściowo zminimalizuje skutki wysuszających wiatrów. Pomocne może być
również spryskanie rośliny preparatem zmniejszającym parowanie wody z liści.
Dostępny jest on w wielu sklepach ogrodniczych. Czy mi się uda? Zobaczymy! Ale
na pewno nie żałuję, że zaryzykowałem.
Moje są jeszcze malutkie, ale dzięki temu może lepiej przyzwyczają się do klimatu, który w centralnej Polsce latem jest cieplejszy, ale zimą potrafi być znacznie chłodniejszy.
Przejdźmy jednak do meritum. Mój znajomy dosyć pilnie musi się pozbyć ok. 50 sadzonek araukarii chilijskie. Śmiało można je sadzić na całym praktycznie Pomorzu, Poradzą sobie na Ziemi Lubuskiej Dolnym Śląsku (obszary nizinne). Można próbować też na Mazowszu. Jak widać w moim ogrodzie od 2012 roku uprawa araukarii się udaje! Jedyny mankament araukarii jest tego typu, że zostału one wyhodowane przez Tatę mojego Czytelnika. Sam przywiózł nasiona z Peru, sam je hartowa, podlewał dbał o nie. Niestety, życie przynosi nam różne niespodzianki i teraz nie będzie się miał kto zająć tymi pięknymi krzewami. A może jednak znajdą się chętni? Wystarczy niewielka tabliczka upamiętniające hodowcę i fascynata Ameryki Południowej.
Osobny list pozwolę sobie wystosować do Kurnika, Poznania, Wrocławia i Wojsławic.... i może do Opola :-)
Chętnie przygarnę 1 sztukę!
OdpowiedzUsuńAjaj... może być ciężko, bo intencją właściciela jest stworzenie swego rodzaju parku pamięci po jego Tacie Gdzieś w miejscu publicznym, ogólnodostępnym.
UsuńBellissime! Ho sempre desiderato piantarne una ma qui è molto difficile trovarle piccole. Purtroppo poi costano moltissimo! Magari in primavera le cercherò meglio :)
OdpowiedzUsuńUn saluto :)
In Polonia la araukaria è difficile. È un po 'troppo freddo per loro. Ma ci sono molte copie del mare. Saluti, bel fine settimana :-)
UsuńPiękne rośliny. Prawdziwe okazy podziwiam w Nordrhein-Westfalen.
OdpowiedzUsuńJednak ich uprawa w Polsce jest bardzo trudna. Wiem coś o tym.
Życzę powodzenia w uprawie.
Serdecznie pozdrawiam:)
Ano niestety... Ale nad Bałtykiem też rosną wielkie okazy. No i ta moja póki co też dobrze sobie radzi... tylko baaaardzo wolno rośnie :-) Serdeczności Lusiu, miłego weekendu!
UsuńO tak Araukarie robią zawsze na mnie spore wrażenie. Mamy w naszej wiosce jedną sztukę całkiem pokażnych rozmiarów. Zawsze gdy ją mijam niemogę wyjść z zachwytu nad ich urodą :) Pozdrowiam z Wysp.
OdpowiedzUsuńNo tak, u Was wszystko pięknie rośnie... Araukarie, laurowiśnie, juki... Tylko pozazdrościć. A w Devon i Kornwalii jaka jest roślinność! Wow! Pozdrowienia!
UsuńNiecodzienny post.. Dobry pomysł z arboretami, większymi fachowymi insytucjami.. Ja nie mam warunków dla Arakuarii. Wschodnie wiatry byłyby niszczące. Przydałaby się osłona ze 150 ulubionych thui :-) A n poważnie nie wiem czy jestem gotowy na takie wyzwanie, potrzeba więcej zapału, doświadczenia czasu dla zapewnienia możliwie najlepsych warunków!
OdpowiedzUsuńHej! Rzadko się zdarza, że ktoś chce oddać za darmo tak rzadkie rośliny, a żaden ogród botaniczny czy arboretum tego nie chcą... O ile Warszawa może się bać, że im zmarzną to już np. Zielona Góra czy Ogrody Hortulus powinny się zdecydować :-) Moja bardzo wolno rośnie ale daje radę :-) Zobaczymy jak będzie dalej :-) Miłego weekendu!
UsuńTwoja jest jedną z najładniejszych w całej centralnej Polsce:-) Może paradoksalnie jakiś ogród ze wschodniej Polski przygarnie Araukarię :-) Miłej niedzieli!
UsuńDziękuję bardzo. Traktuję ją jako eksperyment ogrodowy. Ciekaw jestem jak przetrwa najbliższą zimę, która podobno ma być długa i sroga. Spokojnej i przyjemnej niedzieli, pozdrowienia!
UsuńRoślina jest cudowna :) choć szczerze pierwszy raz zobaczyłam ją na Twoim blogu
OdpowiedzUsuńpomysł z przekazaniem tych roślin do jakiegoś wyjątkowego miejsca wspaniały - oby znalazło się takie które przygarnie i zadba o te rośliny
uściski Andrzeju
Witaj Justynko! Porozsyłałem maile w różne miejsca. Mam nadzieję, że jakiś ogród botaniczny albo ogród pokazowy przyjmie te araukarie :-) Serdeczności, miłej niedzieli!
UsuńPrzepiękne. Nigdy nie widziałam na żywo. Trzymam kciuki za powodzenie. Mam nadzieję, że ktoś się zajmie takim skarbem. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńAraukarie chilijskie są niesamowite :-) Bardzo je lubię i mam nadzieję, że jakiś ogród pokazowy albo botaniczny je przygarnie i otoczy opieką :-) Miłej niedzieli, pozdrowienia!
UsuńChetnie przygarnę nawet z 5 sztuk do dużego nowego ogrodu...w Pucku. Powinno im tu być dobrze.Jak zobaczyłam na żywo tę w Mrzezinie...zakochalam się.
OdpowiedzUsuńJeszcze dodatek do powyższego, co by wlaściciel powiedział na takie miejsce jak nowo zagospodarowane otoczenie małej szkółki podstawowej obok Pucka?
UsuńPrzypuszczam, że pewnie by się zgodził. Jedyne czego oczekuje to odbiór osobisty oraz umieszczenie tabliczki informującej, że to jego tata wyhodował. Napisz do mnie proszę maila na info@zimozielonyogrod.pl to podam Ci niezbędne dane kontaktowe :-)
Usuń