Zimozielone rośliny liściaste są jak Państwo wiecie moim
hobby. Z powodzenie od kilkunastu już lat uprawiam wiele gatunków i odmian tych
jakże pięknych krzewów, bylin i pnączy. Dziś jednak zamiast pokazywać moje
krzaczki udamy się na wirtualny spacer do Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu
Warszawskiego, aby podejrzeć czy znajdziemy tam również moje ulubione roślinki.
Odpowiedź na to pytanie brzmi: TAK! I jest ich całkiem sporo! Już przed
wejściem do ogrodu, w zakątku koło kawiarenki możemy podziwiać różaneczniki
oraz wspaniałą laurowiśnię. Niektóre jej odmiany mogą z powodzeniem zimować w
warunkach klimatrycznych centralnej Polski. No i oczywiście na zachodzie
Polski, a także na Pomorzu! Laurowiśnia powinna być sadzona w osłoniętych
miejscach, najlepiej cienistych lub półcienistych. Należy zapewnić jej żyzną,
wilgotną, lekko kwaśną i dobrze przepuszczalną glebę. Ściółkowanie np. korą
sosnową uchroni system korzeniowy rośliny przed nadmiernym przesuszeniem
(latem) oraz przed zmarznięciem (zimą).
Inna odmiana laurowiśni rośnie już na terenie ogrodu. Z przykrością muszę stwierdzić, że ogromna jak na warszawskie warunki laurowiśnia rosnąca niedaleko najstarszego w stolicy miłorzębu została 2 lata temu wycięta. Nie znam niestety przyczyn tej niezbyt trafnej wg mnie decyzji.
W Ogrodzie Botanicznym UW w kilku miejscach spotkamy mahonie. Ta poniżej to odmiana bealei.
A to już ta najczęściej spotykana w Polsce czyli aquifolium.
Krzew ten jest z rodziny berberysowatych i dorasta do ponad 2 metrów wysokości.
Pochodzi z pacyficznego wybrzeża USA. Rośnie dość powoli. Zależnie od rodzaju
krzewy te mogą być używane na niskie żywopłoty. Dobrze znoszą cięcie, które
należy wykonać na wiosnę, po zakończeniu okresu porannych przymrozków. Jej
liście są podłużne, skórzaste, ciemnozielone i błyszczące. Ich brzegi są ząbkowane. Na jesieni oraz podczas zimy,
kiedy temperatura spada poniżej zera, liście mogą przebarwiać się na kolor
brunatno-czerwony. Pąki kwiatowe często pojawiają się już zimą (jeśli od
początku zimy nie ma dużych mrozów), natomiast kwitnienie przypada na okres wiosenny.
Mahonie kwitną na żółto. Ich kwiaty są pachnące i wabią duże ilości pszczół i
innych owadów. Owoce mahonii są koloru niebieskiego. Żywią się nimi ptaki, ale
ludzie też mogą z nich korzystać gdyż są jadalne. Można z nich przygotowywać
dżemy, galaretki czy kompoty. Mahonie lubią miejsca zacienione lub z niewielkim
nasłonecznieniem (półcieniste).
Niedaleko wejścia od strony Alej Ujazdowskich napotkamy kilka odmian ostrokrzewów. Ostrokrzewom, również tym rosnącym w moim ogrodzie poświęcę wkrótce oddzielny post.
W zacisznym miejscu ogrodu znajdziemy malutki gaj bambusowy.
Kawałek dalej spotkamy rabaty bylinowe, które otoczone są przyciętymi równiutko bukszpanami.
Po starym jesionie pnie się wspaniały i olbrzymi bluszcz kolchidzki. To największy okaz jaki widziałem na terenie Polski. Bluszczom kolchidzkim również poświęcę osobny post, bo to naprawdę interesujące i piękne pnącza.
W leśnej część ogrodu w wielu miejscach napotkamy kobierce z bluszczu pospolitego. On też jest piękny!
Magda pisząca bloga Barwy ogrodu zwróciła mi słuszną uwagę, że zapomniałem wspomnieć o bluszczu pospolitym Profesor Seneta. Niniejszym nadrabiam moje niedopatrzenie. Czemu akurat ten bluszcz jest tak ważny? Ano dlatego, że został wyselekcjonowany w Polsce! Więcej informacji o tej pięknej odmianie już wkrótce znajdziecie na moim blogu.
Na słonecznych rabatach rosną juki. W dolnej części zdjęcia widzimy jukę glauca. Ma ona bardzo wąskie liście. Za nimi rosną popularne juki karolińskie.
W ogrodzie znajdziemy ponadto barwinki, trzmieliny, różaneczniki, runianki, kaliny czy kiścienie. Jak widać jest tego całkiem sporo. Cieszy mnie fakt, że liściaste rośliny zimozielone sadzone są nie tylko w ogrodach botanicznych czy arboretach ale również w ogrodach przydomowych, na działkach czy przy willach i rezydencjach. Należy też zauważyć, że coraz częściej stają się one elementami zieleni miejskiej. A w Warszawie spotkać je można również w założeniach ogrodniczych przy centrach handlowych czy biurowcach i wieżowcach. To dobrze bo zdobią one okolicę przez cały rok!
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Andrzej, muszę Cię poprosić o dodanie do notki ciekawej odmiany bluszczu pospolitego - Profesor Seneta. To odmiana, która jest naturalną mutacja i ma jaśniejsze plamki, została wyselekcjonowana właśnie tutaj w ogrodzie i od niedawna (od 2007) jest zarejestrowana z nazwą upamiętniającą prof. Włodzimierza Senetę, autora doskonałej "Dendrologii". W OB - rośnie przy głównej alejce, u stóp bzów :)Serdeczności!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że dodam :-) Znam tę odmianę. Mam ją w ogrodzie :-) A w Ujazdowskich rośnie też w części leśnej :-) Przepiękna odmiana! Bardzo mi się podoba. Jutro dodam do posta. I napiszę o tej odmianie osobny artykuł bo warto ją propagować wśród czytelników. A mam ich sporo :-) Serdeczności, dziękuję za podpowiedź!
UsuńO to fajnie, jesteś specjalistą od bluszczy, warto propagować nasze odmiany :-)
UsuńEeee tam, nie jestem żadnym specjalistą lecz hobbystą o troszkę szerszym polu widzenia ;-)
UsuńBardzo mi się podobają bluszcze, które w mojej okolicy pną się na starych budynkach i drzewach :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo je lubię. U mnie w okolicy jest ich bardzo dużo. Pozdrowienia!
UsuńI ja bardzo lubię zimozielone rośliny. Z ogromną chęcią pospacerowałam po ogrodzie i przeczytałam informacje na ich temat. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ciepły komentarz. Pozdrawiam serdecznie, miłego weekendu.
UsuńWitam. Spore okazy laurowiśni :) To szkoda, że wycieli tą dużą. Może jej rozmiary nie pasowały zarządcom do kompozycji? Co do Novity, na którą czekam, to "hodowca" ze związku szkółkarzy polskich ocenił jej mrozoodporność na strefę 6a, czyli powinno być ok. Jestem bardzo ciekaw jak sadzonki będą wyglądały po zimie...
OdpowiedzUsuńMoja mahonia po posadzeniu w czerwcu dopiero niedawno puściła dużo młodych liści.
Bluszcz kolchidzki, super, że taki wyrósł duży w Warszawie. W stolicy jednak działa, zwłaszcza w dni ze słabym wiatrem "wyspa ciepła", jak podano w książce pt. Współczesne problemy klimatu Warszawy, w środkowych dzielnicach jest około 0,5 wyższa roczna temperatura dzięki temu efektowi. Swoje robi też dość zaciszne położenie ogrodu. A pewnie w Warszawie gdzieniegdzie rury ciepłownicze ogrzewające glebę, ale to już moja hipoteza :) Pozdrawiam, miłego weekendu!
Witaj. U mnie w ogrodzie też rośnie bluszcz kolchidzki. I to 3 odmiany: Dentata ,Dentata Variegata i Sulphur Heart. Całkiem nieźle sobie radzą :-) Faktycznie w dużych miastach istnieje tzw. wyspa ciepła. Latem wieczorami w centrum Warszawy jest np. kilka stopni cieplej niż na Ursynowie czy w Falenicy. Co do rur ciepłowniczych... Nie ma ich pod Ogrodem Botanicznym :-) Ale zimą jak leży śnieg to można zauważyć gdzie te rury biegną pod ziemią (jeśli nie są dobrze izolowane). W tych miejscach śnieg szybciutko topnieje :-) Pozdrowienia!
UsuńOCH ANDRZEJKU!!!!
OdpowiedzUsuńnie bądź taki skromny jesteś SPECJALISTĄ W ZIMOZIELONYCH!
To się zauważa, gdy jest się FANKĄ TWOJEGO BLOGA JUŻ JAKIŚ CZAS.
Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego wypoczynku:)))
Bardzo dziękuję Lusiu! To miłe co piszesz :-) Serdeczności!
UsuńZgadzam się, jesteś specjalistą zimozielonych! Kto ma taką wiedzę praktyczną.. :-)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, bardzo mi miło :-) Pozdrowienia! Aaaa. I ciekaw jestem bardzo tej Twojej Novity!
Usuń