UWAGA!

BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY

NA PORTAL

www.zimozielonyogrod.pl

ZNAJDZIECIE TAM

ZARÓWNO STARE JAK I NOWE WPISY


Partnerami portalu są:

Fiskars.pl

Idealnytrawnik.pl

wtorek, 5 grudnia 2017

Listopad w ogrodzie

Ogród to moje najważniejsze hobby. A jak ogród to trawnik, mała architektura i krzewy. Zalesiony i zacieniony teren, na którym mieszkam powoduje, ze uprawa wielu pięknych bylin czy krzewów jest praktycznie niemożliwa. Iglaki, poza cisami, w cieniu radzą sobie kiepsko. Za to liściaste rośliny zimozielone wyjątkowo dobrze tolerują te warunki. Stąd tez wiele lat temu podjąłem decyzję o nasadzeniach złożonych z takich właśnie bylin, pnączy i krzewów. O tym, jak tolerują one warunki klimatyczne zachodnich przedmieść Warszawy napisze przy innej okazji. Dziś skupię się na temacie posta.

Ostatnio pisałem, że nie jestem "pogodynkiem" i nie opisuję jedynie pogody panującej w moim ogrodzie. Ale ponieważ zarówno klimat jak i pogoda mają ogromny wpływ na rośliny, już dawno temu zdecydowałem się na podsumowanie każdego miesiąca. To nie tylko jednak opis pogody w danym okresie, ale przede wszystkim prezentacja tego, co działo się wtedy w Zimozielonym ogrodzie. No i w moim życiu. Oczywiście nie opisuję każdego mojego kroku, w końcu potrzebuję choćby odrobiny prywatności, jednak jako dość znany i popularny bloger, uchylam czasami rąbka tajemnicy mojego pozaogrodowego życia.

Za nami Andrzejki i Barbórka, przed nami Mikołajki. A co między nimi? Podsumowanie listopada w Zimozielonym ogrodzie. Zapraszam!

Początek miesiąca wcale nie był zbyt listopadowy. Chociaż było dość mokro to pokazywało się słońce, a pogoda pozwoliła na listopadowe porządki w ogrodzie. To było jednak tylko preludium przed tym, co nastąpiło w trzeciej dekadzie miesiąca. Ale o tym będzie troszkę dalej.


Początek miesiąca oprócz grabienia, sprzątania i wielu prac ogrodowych przyniósł mi niespodziankę. Pewnego wieczoru przed snem wszedłem sobie na stronę jednej z tzw. tanich linii lotniczych. I co? Bilety do Nicei. W super rewelacyjnej cenie. Szybko sprawdziłem hotele. Oczywiście od razu znalazłem niedrogie ale dość wygodne miejsce. Więc natychmiast wróciłem do otwartej karty linii lotniczych i bęc. Kupiłem bilet. Po kilku chwilach dostałem tez potwierdzenie rezerwacji w hotelu. No i w ten sposób zamiast chować się pod parasolem, czy też siedzieć w deszczowe dni w domu, większość drugiej dekady miesiąca spędziłem na Lazurowym Wybrzeżu. Oczywiście na blogu opiszę moje spacery po Nicei, Monaco-Monte Carlo i Cannes. Pogodę miałem bajeczną. Roślinność jak zawsze mnie zachwyciła... No i nabiłem kilometrów, łażąc wciąż pod górkę i z górki. 


Powrót do naszej rzeczywistości był bolesny. Ale Pani jesień pozwoliła mi choć przez chwilę cieszyć się lazurowym niebem... pod Warszawą. Niestety, początek trzeciej dekady miesiąca pokazał, że nasz klimat jest zmienny. No i jesteśmy pod wpływem zimnych mas powietrza znad Skandynawii czy Rosji. Nie było to przyjemne. Tym bardziej, że pod moją nieobecność spadły wszystkie liście z drzew. I ogród wyglądał masakrycznie. Jak dla mnie masakrycznie ;-) Na szczęście udało mi się przenieść sadzonki roślin do foliaka moich rodziców. A śnieg zniknął bardzo szybko i druga część trzeciej dekady miesiąca zrobiła się pogodna.


No a jak pogoda to... finałowe grabienie liści. Nie tylko z trawnika, ale też z kory sosnowej. Do tego jeszcze ostatnie koszenie trawnika i zdjęcie siatki z oczka. Woda o dziwo jest dość klarowna. W tym tygodniu czeka mnie jednak odkurzanie dna oczka. Będę sprawdzał mój nowy odkurzacz do zbiorników wodnych :-)


No to sobie podsumowałem listopad. W sumie było pięknie. Obym zawsze miał takie wrażenia!Na koniec jeszcze tabela z rzeczywistymi temperaturami w listopadzie (dla Warszawy) wraz z porównaniem do średniej wieloletniej. Tabelka jak zawsze pochodzi ze strony internetowej Accuweather


A już od jutra kolejne posty, nowe cykle, zdjęcia z ogrodu, opisy roślin... 

Dlatego serdecznie Was zapraszam do codziennej lektury bloga.

4 komentarze:

  1. Rzeczywiście całkiem przyzwoity był ten listopad. Narzekaliśmy a teraz wspominamy z rozrzewnieniem.
    Byle do wiosny Andrzejku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he, tak to jest. Ja mam podobnie :-) U mnie rano padał mokry śnieg, ale od razu topniał. A od popołudnia leje jak z cebra. Nawet kot nie miał ochoty wyjść na dwór :-) Serdeczności Ewuniu!

      Usuń
  2. Listopad zdecydowanie nie był zły, zw wzgledu na temperaturę, słońce chwilami i kolory - dopóki nie spadł pierwszy śnieg :-) A Twój spontaniczny wyjazd okazał się bardzo dobrą decyzją. Czekam na kolejne relacje :-). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) Już wkrótce zacznę publikować relację z wyjazdu :-) Pozdrowienia!

      Usuń