Ostatnio na blogu sporo piszę o różnych roślinach. To m.in. zimozielone paprocie czy rzadko lub w ogóle w Polsce niespotykane inne zimozielone byliny czy krzewy liściaste. Wiele z nich to moje marzenia ogrodnicze. Niektóre być może wkrótce się spełnią.
Od kilku dni w mojej okolicy jest lekka odwilż. Niebo zasnute ciężkimi chmurami, zza których nawet na chwilę nie wychyla się słońce. Wczoraj w zachodniej części kraju było słonecznie. U mnie niestety nie. W ciągu dnia termometry wskazywały nawet 4 stopnie, a śnieg szybko się topił. Jednak nocami jest delikatny mróz. Co gorsza, co chwilę pada u mnie śnieg, lekko topnieje, ale nie na tyle żeby zupełnie zniknąć. Ujemne temperatury panujące nocami powodują, że jest bardzo ślisko. Codziennie trzeba kilka razy odśnieżać chodniki i schody. W ogrodzie nie mogę sobie pozwolić na stosowanie soli. Zniszczyłbym pewnie większość roślin. A ponieważ mam wszędzie kostkę granitową, do odśnieżania używam jedynie szczotki. Żadna szufla nie wchodzi tu w grę.
Wczoraj w ciągu dnia śnieg padał co chwilę. Ale szybko się topił i spływał z liści roślin. Zapraszam na spacer po ogrodzie.
Różanecznik katawbijski wielkokwiatowy.
Aukuby japońskie otoczone bukszpanami i bluszczem pospolitym.
Bluszcz pospolity krzewiasty.
Oczko wodne.
Ostrokrzew japoński.
Południowa część ogrodu, najbardziej zacieniona.
Zachodnia część ogrodu.
Dwie z moich laurowiśni. Krzewom tym poświęcę oddzielny, lutowy post. Wtedy też opiszę ich kondycję zimą.
Zachodnia część ogrodu.
Jeden z zakątków w ogrodzie.
Ścieżka prowadząca od furtki do wejścia do domu.
Wejście przyprószone śniegiem.
Dziś na termometrze są +2 stopnie, a o rana nieprzerwanie sypie mokry śnieg, a od niedawna pada deszcz. Denerwuje mnie taka pogoda. Albo niech będzie zima z lekkim mrozem i słońcem, albo niech już przychodzi wiosna. W weekend podobno ma być spore ocieplenie. Ale w przyszłym tygodniu znów wraca do nas zima. Oby nie była tylko taka niezdecydowana jak dziś. No i żeby zbytnio się nie zadomowiła. Nie marzę o mrozach rzędu -15 czy -20 stopni. Tak naprawdę to już tęsknię za wiosną i słońcem. Zima niech sobie zostanie w górach, ku uciesze urlopowiczów, narciarzy, dzieci i młodzieży spędzających tam wolny czas i ferie. U mnie zima mogłaby się już skończyć.
Oczywiście zima jest potrzebna. Pamiętajmy, że luty to statystycznie najbardziej mokry miesiąc w roku. Wtedy w Warszawie odnotowuje się największą ilość opadów. Najczęściej są one w postaci śniegu. Ale nie zapominajmy, że nadmierna ilość opadów, połączona z mrozem, zamarzaniem rzek i zbiorników wodnych może prowadzić do wiosennych powodzi i innych nieszczęść z tym związanych. Zachwycając się urokami kilkumetrowych zasp pamiętajmy, że mogą one być ogromnym zagrożeniem.
W moim ogrodzie na szczęście nie ma aż tyle śniegu, a roślinki pokryte delikatną warstwą białego puchu wyglądają bardzo urokliwie.
Poniżej, dla porównania zdjęcia prezentujące to, jak ogród wyglądał dziś przed południem. To zupełnie inny widok.
Osmantus Goshiki.
Laurowiśnia Schipkaensi, a za nią w tle kiścienie wawrzynowe Rainbow.
Zakątek z aukubami, pierisami japońskimi, bluszczem krzewiastym Icecream oraz hortensjami.
Widok z kładki na ogród.
Trzmielina Emerald'n Gold.
Oczko wodne.
Widok na zachodnią część ogrodu.
Pieris japoński Debutante.
Zachodnia część ogrodu.
Kącik egzotyczny.
I jeszcze kilka zdjęć zachodniej części ogrodu.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.
Tegoroczna zima jest wyjątkowo mroźna i śnieżna. Twój ogród przybrany w jej szaty wygląda bajkowo, wprost magicznie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Witaj Lusiu. To dziwne, bo u mnie w zasadzie nie było dużych mrozów. Najniższa temperatura od listopada to -13 stopni C. I tylko dwa razy. Było kilka nocy z -8 czy -9 stopniami, ale ogólnie nie jest źle. Tyle, że ten lekki mróz cały czas praktycznie trzyma, szczególnie nocami. Podobno jutro ma być bardzo ciepło, szczególnie na południu kraju :-) Ale potem wraca znów lekka zima. Dziękuję Lusiu za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam. Niedawno wróciłem z Wilanowa, za Królewskiego Ogrodu Światła :-)
Usuń