UWAGA!

BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY

NA PORTAL

www.zimozielonyogrod.pl

ZNAJDZIECIE TAM

ZARÓWNO STARE JAK I NOWE WPISY


Partnerami portalu są:

Fiskars.pl

Idealnytrawnik.pl

środa, 23 stycznia 2019

Podsumowanie 2018 roku - część II

Nieco ponad tydzień temu prezentowałem pierwszą część podsumowania 2018 roku w ogrodzie... i nie tylko. Znajdziecie ją TUTAJ

Dziś zapraszam na część drugą, w której opiszę okres od lata do zimy 2018. Zaczynamy oczywiście od lipca!

Początek drugiej połowy roku zaskoczył mnie kwiatem... opuncji. W moim zacienionym ogrodzie kaktusy co prawda świetnie rosną, ale bardzo rzadko kwitną. Brakuje im po prostu słońca. W ym roku szybkie nadejście wiosny i bardzo mocne, palące wręcz słońce spowodowały, że opuncje zakwitły.


Początek lipca, to dalszy ciąg suszy. Ogród przetrwał ją tylko i wyłącznie dzięki podlewaniu. 


W drugiej połowie miesiąca nadeszły upragnione deszcze. Trawnik natychmiast powrócił do świetnej kondycji. 


Moje zabiegi pielęgnacyjne, w tym ręczne usuwanie glonów sprawiły, że woda w oczku wodnym była w lipcu wyjątkowo przejrzysta. 


W drugiej połowie miesiąca odwiedziłem Ogród botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego. Jak zawsze zachwyciłą mnie tamtejsza różanka oraz kwietne pagórki w leśnej części ogrodu. 


Dzięki opadom i wysokim temperaturom jakie panowały w lipcu pod koniec miesiąca ogród wyglądał jak zielony busz. A w ostatnich dniach lipca zakwitły w nim hibiskusy bagienne, które miały kwiaty aż do listopada. 


W sierpniu z dębów zaczęły opadać dziwne szyszeczki. Okazało się, że to siedziba szkodnika o nazwie  letyniec szysznica. 


Wciąż kwitły hibiskusy, a w ogrodzie dominowała soczysta zieleń. 


W pierwszej dekadzie miesiąca odwiedziłem stołeczny Park Ujazdowski. To jedno z moich ulubionych miejsc na zielonej mapie Warszawy. 



Tymczasem w moim ogrodzie...


Koleusy wspaniale się rozrastały i zaczęły kwitnąć. Ich kwiatki, w przeciwieństwie do liści są dość niepozorne. 

Ostre słońce, które wyszło tuż po jednej z ulew uszkodziło listki delikatnego klonu palmowego Dissectum. Na szczęście szybko odrosły, a klonik w listopadzie wyglądał jak zaczarowany. Ale o tym za chwilę. 


Druga połowa sierpnia to czas dojrzewania owoców niektórych roślin, m.in. ostrokrzewów. Dziś po owocach nie ma śladu. W czasie mrozów zjadły je kosy. Jak co roku ostrokrzewy świetnie sprawdzają się jako naturalna, zimowa stołówka dla ptaków.


Pod koniec miesiąca powróciły opady, ale susza z pierwszej połowy roku sprawiła, że na trawniku pojawiły się opadające powoli liście brzóz. Na szczęście mokry sierpień powstrzymał te drzewa przed zrzucaniem liści. 


Na początku wrześnie w ogrodzie zów pojawiły się grzybki. To był drugi wysyp zajączków. 


Leniwy i ciepły początek września był naturalnym przedłużeniem wakacji. 


We wrześnie niektóre krzewy zakwitły po raz drugi w roku. Były to laurowiśnie, kaliny oraz berberysy (poniżej). 


Za to inne zaczęły zmieniać barwę liści. Czy to aby troszkę nie za wcześnie?


W drugiej połowie września w ogrodzie było coraz więcej liści, szczególnie z dębów zaatakowanych jak co roku przez mączniaka. 


Po raz kolejny zwiedziłem Ogród Krasińskich w Warszawie. bardzo lubię spacerować alejkami tego zabytkowego parku. 


W trzeciej dekadzie miesiąca w ogrodzie pojawiły się jesienne akcenty, czyli pierwsze chryzantemy. 


21 września znów pojechałem do Ogrodu botanicznego UW. Miałem szczęście, bo trafiłem na wspaniałą wystawę storczyków. Jak się później okazało był to ostatni tak ciepły dzień w tym sezonie, temperatury przekraczały 30 stopni! Potem zrobiło się już chłodniej. Nadeszła jesień! A wraz z nią do ogrodu zawitały wrzosy.


Wrzesień kończył się kolorami owców ostrokrzewów, kwiatów hortensji oraz... zielenią siatki zabezpieczającej, którą rozłożyłem nad oczkiem wodnym. Na siatce zatrzymują się liście opadające każdej jesieni z dębów. Dzięki temu nie gniją potem w oczku. Pamiętajcie, że liście dębu są szczególnie niebezpieczne dla równowagi biologicznej w oczku. Dlaczego? Bo zawierają wiele garbnioków przez co wyjątkowo długo się rozkładają. W procesie rozkładu używany jest tlen, którego potem może zabraknąć dla ryb i roślin wodnych. 


Październik to nieustanne grabienie liści, ale tez koszenie trawnika. Sprzątanie zajmuje mi wtedy bardzo dużo czasu. To także czas pięknych chryzantem. Chociaż często kojarzą się nam one z cmentarzem, ja je bardzo lubię i co roku kupuję kilka donic na schody.


W pierwszej połowie października 2018 odwiedziłem Nieborów i Arkadię. 


W połowie miesiąca pojechałem do Łodzi i w jej okolice. Zwiedziłem łódzki ogród botaniczny, spotkałem się ze znajomymi, których poznałem w sanatorium. A potem pojechałem za miasto odwiedzić wspaniały Raj Małgosi. 


Tymczasem w Zimozielonym ogrodzie robiło się coraz bardziej kolorowo. Szczególnie pięknie wyglądał wtedy klon japoński Dissectum Garnet. Z dnia na dzień robił się coraz bardziej purpurowy i wyglądał jak płonący krzew.


Na początku trzeciej dekady października pognałem do Arboretum SGGW w Rogowie. Poszukiwanie kolorów jesieni uważam za bardzo udane. 


W moim ogrodzie przekwitły powoli hortensje. Z drzew masowo spadały lioście, ale to jeszcze nie był dobry moment na finalne sprzątanie ogrodu. 


Na początku listopada ogród był wręcz zasypany... liśćmi. Ale z powodu braku przymrozków wiele liści wciąż jeszcze pozostawało na drzewach. 


Mój drugi klon japoński (Dissectum) ten, który w sierpniu został ogołocony z liści przez palące słońce, aby za chwilę puścić nowe, postanowił zmienić swoje barwy. Jeszcze nigdy nie był tak zachwycający!


Inne krzewy także zmieniały barwy. Poniżej zimozielony berberys brodawkowaty (gruczołkowaty). 


W połowie listopada, bardziej z przymusu niż własnej woli zdjąłem siatkę z oczka. Co prawda na dębach było jeszcze trochę liści ale nie zagrażały juz bezpośrednio oczku. 


Na balkonie wciąż jeszcze kwitły pelargonie. Ale to były już ich ostatnie chwile. 


W połowie miesiąca w stołecznych Łazienkach było bardzo uroczo. 


Trzecia dekada miesiąca to finalne, jesienne sprzątanie ogrodu. Wreszcie dookoła zrobiło się czysto i schludnie. 


Koniec listopada to odwiedziny Tomka, redaktora portalu "Z ogrodem na ty", który w projekcie "Busem przez polskie ogrody" zawitał także do mnie. Przeczytacie o tym TUTAJ


Przełom listopada i grudnia przyniósł pierwsze solidne mrozy. Nocami temperatura spadła do -13 stopni C. Nie było przy tym śniegu, ale natura i tak pięknie ozdobiła rośliny i trawnik.


Początek grudnia był znów jesienny i... zielony! I chociaż nocami pojawiały się przymrozki to ogród wyglądał świeżo i soczyście.


W połowie miesiąca gościła u mnie ekipa programu telewizyjnego "Rok w ogrodzie". Przeczytacie o tym TUTAJ Tu również znajdziecie link do VOD. Bardzo dziękuję Witkowi i Jackowi oraz całej redakcji i operatorom za miłe i bardzo merytoryczne spotkanie.

Pierwszy "poważny" śnieg spadł w połowie miesiąca. Zimozielony ogród zrobił się biały. Ale wciąż piękny! 


Tak jak co roku, tuż przed Bożym Narodzeniem śnieg zniknął. W Wigilię wieczorem trochę posypało białym puchem ale...


W pierwszy dzień Świąt rano było nawet troszkę biało. Popołudniu już nie. Poniższe zdjęcia robiłem w odstępie 4 godzin. 


Sylwester... znów bardziej jesienny niż zimowy. Bez mrozu, śniegu i... bez słońca. Ale kotu to się bardzo podobało. 


Kolejny rok za nami. Ogród w tym czasie bardzo się zmienił. Zrobił się dojrzalszy i wg mnie bardziej atrakcyjny. Ubiegłoroczne przyrosty roślin były imponujące, ale o tym napiszę w innych postach. 

Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.

2 komentarze:

  1. Lubię te podsumowania. Pamięć się trochę zaciera a dzięki nim odżywają nasze wspomnienia. Oglądając Twoje wspaniałe zdjęcia bardzo marzę o lecie i przepięknych kwiatach. Szczególnie dzisiaj kiedy jest tak nieprzyjemnie i wieje syberyjski wiatr. Wiem, że do wiosny jest coraz bliżej ale tegoroczna zima dała się nam okrutnie we znaki.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Lusiu, u nas też mroźno. Wczoraj wieczorem było - 8, dziś w ciągu dnia -3 i nieprzyjemny wiatr. Nocą może być -10. Niby nie ma wielkich mrozów,ale... nie ma też śniegu, który chociaż troszkę chroniłby korzenie roślin. A koniec tygodnia ma być podobno jeszcze mroźniejszy. No i u nas bez śniegu :-( To już kolejna zima z mrozami i deficytem białego puchu. Niedobrze... Oby do wiosny :-) Serdeczności Lusiu :-)

      Usuń