W zeszły piątek (21.09.2018) odwiedziłem Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego. Miałem szczęście. Była piękna, słoneczna pogoda, a wczesnym popołudniem termometry wskazywały ponad 30 stopni w cieniu. To był ostatni tak ciepły i słoneczny dzień. W niedzielę przyszła już astronomiczna i kalendarzowa jesień, ale prawdziwe lato skończyło się w piątek. Dziś będzie mało tekstu, za to dużo zdjęć. Zapraszam Was na letni spacer po Ogrodzie.
Już przed wejściem widać, że za chwilę znajdziemy się w oazie zieleni i ciszy, która tak naprawdę znajduje się w samym centrum tętniącej życiem stolicy. Z małej uliczki odchodzącej od Alej Ujazdowskich, a prowadzącej do wejścia głównego do Ogrodu widać piękne trawy i wspaniały okaz miłorzębu.
Zarówno przy wejściu jak i na terenie całego ogrodu znajdziecie bluszcz pospolity odmiany Profesor Seneta. Naukowiec ten wyhodował wspaniałą odmianę bluszczu, nazwaną jego imieniem. Ten sam naukowiec przez lata selekcjonował roślinność, która obecnie zdobi park przy dworku w Żelazowej Woli, miejscu narodzin Fryderyka Chopina.
Tuż za kawiarenką znajdziecie piękny zaułek, gdzie rosną cisy, różaneczniki i wspaniała laurowiśnia wschodnia.
Wchodzimy do Ogrodu i udajemy się na zwiedzanie i podziwianie roślinności.
W Ogrodzie Botanicznym UW, z okazji jego 200-lecia ustawiono szereg rzeźb i instalacji artystycznych, które do złudzenia przypominają rośliny.
W różance wiąż jeszcze jest mnóstwo kolorowych kwiatów.
Po wyjściu z pachnącego zakątku poszedłem do części leśnej Ogrodu.
Gdy wracałem z arboretum natknąłem się na wspaniały cedr libański. Nigdy wcześniej go tu nie widziałem.
Tuż obok rośnie dąb wielkolistny.
Dalej napotkałem kanny i dalie. Wciąż są piękne!
Mój wzrok przykuły juki, szczególnie te odmiany Glauca. Wciąż niestety nigdzie nie mogę znaleźć ich sadzonek.
A to już zakątek z pnączami, głównie powojnikami, przepiękny platan i bluszcz kolchidzki, wspinający się po jaworze.
Moje nogi poniosły mnie do części ogrodu z bylinami i roślinami użytkowymi.
Wśród nich rosną piękne ostrokrzewy. To jedyne takie w Ogrodzie. Szkoda, że nie ma ich więcej. A jest tyle różnych odmian, które mogą rosnąć w naszym klimacie.
Jak zwykle, zrobiłem zdjęcie mojej ulubionej krowie.
Znalazłem tu także juki Glauca i piękną mahonię bealei.
Potem poszedłem do szklarni. Poniżej główne wejście do ogrodu ozdobione już w jesiennym klimacie.
Przy szklarniach rośnie wspaniały kasztan jadalny Variegata i araukaria chilijska.
W ubiegły weekend w szklarniach była wystawa storczyków. Pisałem o niej TUTAJ
Piękny spacer, w pięknej scenerii i w przemiłym towarzystwie.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Jedno trzeba przyznać, w tym ogrodzie zawsze jest cicho, nie ma tłumów, więc spotyka się sporo osób czytających książki :)
OdpowiedzUsuńMimo tego, ze w OB UW są miejsca, które wymagają pilnej interwencji architekta krajobrazu, to bardzo lubię to miejsce. Bo znacząca większość terenu jest przepiękna! A i okazy roślin są wspaniałe :-) Serdeczności! PS. Widok kogoś z książką w ręku jest niestety coraz rzadszy :-(
Usuń
OdpowiedzUsuńWspaniały spacer w malowniczym miejscu... Andrzejku, cudowna relacja i zdjęcia.Dalie i kany przepiękne. U mnie dzisiaj było - 5°C. Zmroziło dalie, maliny jeżyny, fasolkę szparagową, bazylię, pomidory.
Pod folią miałam też fasolkę szparagową ale na szczęście nakrytą grubą włókniną. Jej nie zmroziło.
Serdecznie pozdrawiam:)
Lusiu,m bardzo dziękuję za miłe słowa. Ojej! -5 stopni? Masakra. U nas dziś rano było +4. Też zimno, ale nie aż tak. Begonie i niecierpki nie ucierpiały. Szkoda Twoich kwiatów i warzyw :-( Pani jesień zrobiła psikusa :-( Serdeczności!
Usuń