Wigilia zamiast śniegiem i lekkim mrozem przywitała nas deszczem i paskudną wręcz pogodą. W pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia wciąż było pochmurno, ale przynajmniej już tak nie lało. Brakowało trochę typowo świątecznej atmosfery ze śniegiem i lekkim mrozem. Z drugiej strony wcale nie tęsknię za zimą i im szybciej ta pora roku się skończy i przyjdzie wiosna tym dla mnie lepiej. Żeby tylko to nie była taka wiosna jak w 2013 roku, kiedy w pierwszej dekadzie kwietnia był mróz i dookoła leżał śnieg. Za taką wiosną absolutnie nie tęsknię.
Szczerze mówiąc ucieszyłem się z chłodnego aczkolwiek nie mroźnego listopada i grudnia. Dlaczego? No bo zdecydowana większość moich zimozielonych roślin liściastych zdążyła wyhamować wegetację. Na szczęście późną jesienią nie było ciepło i krzewy nie wytworzyły jeszcze tak dużych pąków na liście jak rok czy dwa lata temu. Najgorzej było w ubiegłym sezonie gdy w Święta było +13 stopni, a kilkanaście dni później (Trzech Króli) ponad -25 przy gruncie. Nie było to dobre dla roślin.
Więcej o grudniowej aurze napiszę za kilka dni w comiesięcznym podsumowaniu. Dziś zapraszam na spacer po moim ogrodzie i po okolicy. Tak ogród wyglądał popołudniu w pierwszy dzień Świąt. Mnóstwo zieleni, dość ciepło, aczkolwiek pochmurno!
Za to drugi dzień Świąt i środa przyniosły wspaniałą, słoneczną pogodę. Była to też dobra okazja do popołudniowego spaceru po okolicy i do zrobienia kilkunastu zdjęć. Z uporem maniak fotografuję liściaste rośliny zimozielone, ale są one moim hobby i zawsze dostrzegam w nich coś ciekawego.
Podczas spaceru miałem okazję sfotografować prawie 50 letnią laurowiśnię rosnącą u mojego sąsiada. Krzew kilka razy przemarzł ale zawsze odrastał od przyciętych łodyg.
Podczas spaceru jak zawsze zafascynowały mnie różaneczniki i bluszcze licznie rosnące w mojej okolicy.
Jednak podczas spaceru zafascynowały mnie również piękne, świerkowe szyszki i... smugi kondensacyjne, które pozostają po niektórych samolotach.
We czwartek padał deszcz, a wczoraj rano w ogrodzie było trochę śniegu. Tyle, że momentalnie stopniał. Za to dziś rano ogród delikatnie "pomalowany" był szadzią. Ujemna temperatura sprawiła, że zamarzła również powierzchnia oczka wodnego. jednak najbliższe dni przyniosą zdecydowane ocieplenie więc lód zapewne bardzo szybko zniknie.
Szadź osadziła się nie tylko na trawniku ale również na liściach roślin. Poniżej kiścień japoński Royal Ruby oraz bukszpan wieczniezielony.
Taka lekka zima bardzo mi odpowiada. Jest ona także dora dla roślin. Pod warunkiem oczywiście, że tak jak w latach ubiegłych po okresach znacznego ocieplenia nie przyjdą bezśnieżne i bardzo mroźne noce i dni.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!