W ubiegłym roku w październiku, nieco ponad 13 miesięcy temu podsumowywałem cykl artykułów, w których prezentowałem bluszcze rosnące w moim ogrodzie. Podsumowanie znajdziecie TUTAJ. W całym cyklu opisałem różne odmiany bluszczy pospolitych, kolchidzkich oraz bluszcz algierski i pastuchovii. Nie przypuszczałem wtedy, że moja kolekcja bluszczy znów się powiększy.
Dziś pokażę Wam ciekawą odmianę bluszczu pospolitego. Nazywa się ona Duckfoot, co można przetłumaczyć jako "Kacza łapka". I rzeczywiście nazwa w pełni oddaje wygląd liści tego ciekawego pnącza. Mają one kształt przypominający odcisk stopy kaczki. Są trójklapowe, jasnozielone z wyraźnie widocznym unerwieniem.
Bluszcz Duckfoot jest miniaturką wśród innych odmian bluszczu pospolitego. Malutkie są zarówno jego listki, jak i cała roślina, która rosnąc bardzo wolno po ok. 10 latach może mieć 2 -3 metry wysokości czy szerokości. Ponieważ jest to pnącze taką wysokość osiągnie wtedy, gdy na swojej drodze napotka takie podpory jak ściany, kamienne mury czy pnie drzew.
Roślina preferuje miejsca osłonięte, półcieniste i cieniste. Wymaga wilgotnych, żyznych i przepuszczalnych gleb o odczynie od lekko kwaśnego po lekko zasadowy. Sprzyja mu wysoka wilgotność powietrza. Z uwagi na niewielkie rozmiary i tolerowanie przycinania świetnie sprawdzi się nawet w najmniejszych ogrodach.
Kwitnie późnym latem, a na jesieni wytwarza owoce, które podobnie jak wszystkie części rośliny dla ludzi są trujące. Owoce jednak mogą nam najbardziej zaszkodzić powodując zatrucia pokarmowe. Osoby uczulone po zjedzenie znacznej ilości "jagódek" mogą mieć problemy z oddechem oraz pracą serca. Ale "uczuleniowcom" poważniej mogą zaszkodzić nawet orzechy czy mleko lub inne rodzaje codziennych składników żywności.
Mimo tego gorąco Wam polecam uprawę tej ślicznej i rzadko spotykanej odmiany bluszczu.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.
Prześliczny bluszcz. Zazdroszczę poniewaz świetny jest do kompozycji bożonarodzeniowych.
OdpowiedzUsuńJak pewnie zauważyłeś jakiś czas nie było mnie na blogu. W czasie kolejnej listopadowej kontroli pooperacyjnej okazało się, że muszę mieć natychmiast kolejną operację. Tym razem na jedno oko. Dzisiejsza wizyta u lekarza dała mi nadzieję, że tym razem jest wszystko w porządku. Nawet nie chcę myśleć, że może być inaczej.
Andrzeju, serdecznie Cię pozdrawiam:)
Witaj serdecznie :-) Ufff, martwiłem się o Ciebie, bo tak nagle zniknęłaś na kilkanaście dni. Dobrze, ze z oczkiem jest tak, jak powinno być. Oby nie trzeba było znów operować. Zaraz pędzę na Twojego bloga, bo widzę, że jest nowy post. Serdeczności Lusiu, trzymam kciuki żeby wszystko było w porządku. Cieplutkie pozdrowienia :-0
Usuń