Niedziela rozpoczęła się od upału i słońca. Już o 09.00 było 29 stopni. Potem było tylko cieplej. O 13.00 słupki rtęci dochodziły do +37 stopni. Ale upał! Tuż popołudniu zaczęło się jednak chmurzyć. Ok. 14.00 lunął deszcz i zaczęła się burza. Nie był to jednak zwykły deszcz, taki jak często zdarza się latem. Z nieba spłynęła rzeka wody.
Po raz pierwszy w historii mojego ogrodu na trawniku widać było kałuże wody. Ale to był dopiero początek.
Oczko wodne wylało. Po raz pierwszy w historii. Żeby było śmiesznie, dziś rano dopuściłem do oczka wodę. Ostatnie gorące dni spowodowały spore parowanie wody i musiałem dolać jej trochę żeby utrzymać poziom niezbędny dla ryb i roślin. Jakież było moje zdziwienie gdy podczas ulewy woda zaczęła wychodzić poza poziom oczka!
Co więcej ulewny deszcz spowodował podtopienie mojego ogrodu! Widać to na poniższych zdjęciach.
Nawet przy furtce, tam jest zawsze sucho, ulewa wytworzyła kałuże wody.
A u moich rodziców.... Ściany wody podtopiły piwnicę. Poniżej zjazd do garażu i pompa, która wytrwale usuwa nadmiar wody.
Woda wsiąknęła w podłoże. Czy to już koniec ulew?
O tym napiszę w kolejnym poście. Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Ojej, czy już się ogarnęliście? U nas nie było aż tak strasznie...
OdpowiedzUsuńOj u nas było... Masakra. Ale na szczęście nie było żadnych większych szkód.
UsuńNiesamowite, aż tyle deszczu? U Rodziców w garażu stał samochód?
OdpowiedzUsuńU mnie też padało w sobotę wcześnie rano, wczoraj trzy razy przeszły burze ale nie było podtopień.
Masakra z tym deszczem. W domu jest dużo wilgoci. W niedzielę rano w świetlicy zauważyliśmy odparzenia na suficie. Okropność czeka nas malowanie.Przy kolejnych takich opadach i wysokich temperaturach może spaść farba z sufitu i to by dopiero był ambaras. Lepiej zrobić to wcześniej.
Serdecznie pozdrawiam:)
Tak Lusiu, stał ale tata na szczęście szybko włączył pompę i wypompowywaliśmy wodę. Współczuję tego zalania, coś okropnego :-( Serdeczności.
UsuńOgród się napił, to dobrze, od razu 'wybuchły' wszystkie, dotychczas jeszcze nierozkwitłe kwiaty, ale dach też się napił i wysikał mi do pokoju, a to już niefajnie. Wolałabym podtopiony garaż, meh.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No tak, dla roślin to dobrze, dla dachu i dla ludzi tym dotkniętych już niekoniecznie... Pozdrowienia!
UsuńAle powódź! Już ziemia przyjęła nadmiar wody? Ja pamiętam podobna ulewę z takim zalaniem pewnego kwietniowego chyba wieczoru. Po powrocie z Warszawy ( gdzie ledwo zaczęło padac jak wsiadalem do pociągu) okazalo sie, ze na wschod od wisly lalo kilka godzin. Czasem na niewielkim obszarze sa duze rożnice pogodowe. U mnie wczoraj okolo godzinę lało. A 25 km na poludniowy wschod spadl ledwie krotki deszcz.
OdpowiedzUsuńCzasami nawet dwa kilometry ode mnie nie pada, a u mnie leje. Albo na odwrót :-( Masakra!
UsuńŚwietne zdjęcia. Uwielbiam taką pogodę. Można wtedy trochę odsapnąć od prac ogrodowych
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńMasakra ale zalało Ci ogród! Mam nadzieje że z roślinami wszystko okej no i z rybkami które chyba pozostały w oczku!
OdpowiedzUsuńRybki wszystkie na miejscu, ogród wyglądał jak jezioro. Coś okropnego.
Usuń