Nie, nie. Nie narzekam. Od wczoraj pada u mnie deszcz. Raz większy, raz mniejszy. Deszcz robi sobie przerwy. Na szczęście nie leje jak z cebra i woda ma szansę wsiąkać w glebę, a nie spływać. Pogoda znów spłatała figla. W tygodniu było słonecznie i gorąco. Zaczął się weekend i... zaczęło padać. W piątek były 33 stopnie, słońce i typowo letnia pogoda. Wczoraj ledwie 20 i deszcz. Deszcz pada też dzisiaj, ale jest tylko 16 stopni. Jadą z kotem do weterynarza założyłem kurtkę. A w samochodzie zamiast klimy włączyłem lekkie ogrzewanie.
Kot we środę powalczył z wiewiórką. Niestety, zagryzł ją i przyniósł mi do domu. Wiewiórka jednak dzielnie się broniła i zadała Dyziowi sporo ciosów. Jeden z nich rozpruł mu trochę policzek. A więc antybiotyk. leki przeciwzapalne i przeciwbólowe.
Wróćmy jednak do ogrodu. Nie będę narzekał na weekendowy deszcz. Niech pada. Jest bardzo potrzebny.Zapraszam na "deszczowy" spacer po ogrodzie. Dziś będzie mało pisania, za to więcej zdjęć :-)
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
I dzięki deszczykowi zrobiło się zieleniej. Liście nabrały kolorów.
OdpowiedzUsuńTak, deszcz był i wciąż jest bardzo potrzebny. W tym roku susza wyjątkowo daje się we znaki :-(
UsuńCudnie wygląda ogród po deszczu, po takich upałach rośliny choć na chwilę mogły odetchnąć :) Widzę, że pielęgnacja ogrodów cudnie Panu wychodzi, tylko pozazdrościć tych zieloności i kolorowości :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :-) Ogród to moja ogromna pasja :-)
UsuńJa sam cieszę się na widok deszczu, w końcu, po tylu dniach upałów mam chwilę, by nie wychodzić z domu i nacieszyć się ogrodem z daleka :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj tak, trochę popadało, ale znów jest okropnie sucho :-( Pozdrowienia.
Usuń