Nie tak dawno pisałem i pokazywałem Wam jakie szkody w moim ogrodzie wyrządziło palące słońce. Któregoś dnia po porannym deszczu szybko się rozpogodziło i przed południem świeciło już bardzo ostre, palące wręcz słońce. Większość roślin miała jeszcze mokre liście. Zadziałały prawa fizyki. Załamujące się w kropelkach wody światło momentalnie uszkodziło delikatne listki klonu palmowego Dissectum oraz bardziej odporne liście i kwiaty hortensji ogrodowych.
Tak klon wyglądał w maju. Dodam, że rośnie w tym miejscu od bodajże 4 lat. Nigdy wcześniej nie było z nim żadnych problemów.
Hortensje posadziłem w tym roku. Nie miały więc jeszcze czasu żeby urosnąć. Ale i tak były piękne. Poniżej zdjęcie z czerwca tego roku.
Niestety, taki odsłonięty fragment nieba wystarczył aby słońce, które latem przedpołudniem tamtędy przechodzi spaliło liście klonu.
Myślałem, że zarówno klon jak i hortensje trzeba będzie wymienić. Na szczęście poczekałem z oceną i nie robiłem żadnych pochopnych i nieprzemyślanych ruchów. Klon zostawiłem w spokoju, a hortensje, zgodnie z poradą otrzymaną od zaprzyjaźnionych znawców tych pięknych roślin, przyciąłem, zasiliłem nawozem i nawet 3 razy dziennie (w upał) podlewałem. Klon oczywiście też podlewałem i zasiliłem go nawozem naturalnym.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Natura, najpierw prawie doszczętnie zniszczyła rośliny. Ale za chwilę przyszła im z pomocą. Klonik ma już mnóstwo pąków. Mimo tego, że jest koniec sierpnia miniaturowe drzewko wypuściło listki. To dobrze, bo do momentu zakończenia okresu wegetacyjnego klon będzie mógł fotosyntetyzować czyli odżywiać się. I to powinno go uratować.
Hortensje co prawda nie straciły wszystkich liści. Niestety większość z nich oraz wszystkie kwiaty zostały poparzone przez słońce. Dlatego też krzewy dość mocno przyciąłem. Zabieg ten spowodował rozwój nowych liści i nowych gałązek. Ponadto hortensje mają mnóstwo pączków na łodygach, z których, jak przypuszczam, rozwiną się kolejne liście i pędy.
Jaki będzie los tych roślin? Czy letnie uszkodzenia nie osłabią ich zbyt mocno i czy poradzą sobie z mrozami i zimą? Odpowiedzi na te wszystkie pytania pojawią się najpewniej wiosną A ja nie zapomnę ich Wam przekazać.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga.
Bardzo ładny masz ogród :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, miło to słyszeć :-)
Usuń