Kiedy tuż przed Wigilią Bożego Narodzenia 2017 roku rozpoczynałem pisać cykl artykułów o ostrokrzewach rosnących w moim ogrodzie nie przypuszczałem, ze potrwa on tak długo. Wtedy nie wiedziałem też, że moja kolekcja już wkrótce się powiększy. Wszystko ma jednak swój koniec i dziś zapraszam na ostatni artykuł z ww. cyklu. Podsumowanie cyklu napiszę w nadchodzącym tygodniu.
Ponad 20 lat temu spacerując po Central Parku w Nowym Jorku spostrzegłem piękną roślinę. Byłem nią zachwycony, ale też zdziwiony, że w mieście, w którym zdarzają się tęgie mrozy i śnieg ktoś uprawia fikusa beniaminka. Kilka lat później spotkałem tą samą roślinę w Holandii. No tak, ale tam zimy są łagodniejsze. Potem widziałem ten sam krzew w niemieckiej Bawarii, a kilkanaście lat temu w Czechach. I znów zdziwienie! Przecież w tych dwóch ostatnich miejscach klimat przypomina ten panujący w zachodniej i środkowej Polsce. Jak oni mogą uprawiać beniaminki w gruncie? To chyba niemożliwe. No i miałem rację, fikus beniamin nie poradzi sobie w ogrodzie z zimami jakie panują w Polsce, Czechach, Niemczech czy nawet w Holandii. Kilka lat temu szperając po internecie odkryłem, że krzew, który uznałem za beniaminka to tak naprawdę ostrokrzew japoński. Śmiałem się sam z siebie. Ale cóż, człowiek uczy się całe życie...
Ponad 20 lat temu spacerując po Central Parku w Nowym Jorku spostrzegłem piękną roślinę. Byłem nią zachwycony, ale też zdziwiony, że w mieście, w którym zdarzają się tęgie mrozy i śnieg ktoś uprawia fikusa beniaminka. Kilka lat później spotkałem tą samą roślinę w Holandii. No tak, ale tam zimy są łagodniejsze. Potem widziałem ten sam krzew w niemieckiej Bawarii, a kilkanaście lat temu w Czechach. I znów zdziwienie! Przecież w tych dwóch ostatnich miejscach klimat przypomina ten panujący w zachodniej i środkowej Polsce. Jak oni mogą uprawiać beniaminki w gruncie? To chyba niemożliwe. No i miałem rację, fikus beniamin nie poradzi sobie w ogrodzie z zimami jakie panują w Polsce, Czechach, Niemczech czy nawet w Holandii. Kilka lat temu szperając po internecie odkryłem, że krzew, który uznałem za beniaminka to tak naprawdę ostrokrzew japoński. Śmiałem się sam z siebie. Ale cóż, człowiek uczy się całe życie...
No
ale do dzieła. Ostrokrzew japoński (ilex pedunculosa) będzie bohaterem
dzisiejszego posta. To kolejna odsłona cyklu, w którym opisuję
ostrokrzewy rosnące w moim ogrodzie. Pedunculosa w niczym nie
przypomina innych, wcześniej opisywanych ostrokrzewów. Ma wyjątkowo
egzotyczne liście.
Różne
źródła podają, że to jeden z najbardziej odpornych na mrozy
ostrokrzewów. Wytrzymuje spadki temperatur do - 27 stopni! A przez
krótkie okresy nawet do -29! Co ciekawe nie są mu straszne długie okresy
z mrozem. Niestety, w Polsce bardzo trudno kupić jego sadzonki.
Krzew ten początkowo rośnie dość powoli, ale kilkuletnie krzewy mogą przyrastać nawet ponad 20-30 centymetrów rocznie. Mój w tym roku rzeczywiście ruszył z kopyta! Po kilkunastu latach w klimacie środkowej Polski może dorosnąć do ponad 180 cm wysokości! Jest dosyć gęsty, rośnie w formie piramidalnej i często ma wzniesiony pokrój. Mojego ostrokrzewa Pedunculosa wspomagam póki co bambusowym kijkiem. Gałązki lekko podwiązuję, żeby rosły bardziej pionowo
Jak już wspomniałem liście tego ostrokrzewu są podobne do liści fikusa beniaminka. W okresie jesienno-zimowym wyglądają bardzo egzotycznie! Są zielone, podłużne, błyszczące i lekko pofalowane. Nie mają charakterystycznych dla ostrokrzewów kłujących ząbków. Kwitnienie przypada na okres wiosenny. Kwiaty są białe i dosyć niepozorne. Na krzewie latem mogą pojawiać się malutkie podłużne czerwone owoce, są one niewielkie, ale dosyć ozdobne.
Odmiana ta przybyła do mnie w 2013 roku z Czech. Ostrokrzew niestety nie miał szczęścia do miejsc, w których było posadzony. Teraz rośnie przy oczku wodnym i to jego trzecia lokalizacja. I na pewno już finalna!
Ilex Pedunculosa w łagodniejszym
klimacie lubi miejsca słoneczne. W
warunkach środkowej Polski lepiej posadzić go w miejscu półcienistym, z
dużą ilością światła rozproszonego. W chłodniejszych rejonach kraju
krzewy te lepiej sadzić w miejscach osłoniętych od mroźnych i
wysuszających wiatrów.
Ostrokrzewy tej odmiany preferują lekko kwaśną, żyzną, wilgotną ale dobrze
przepuszczalną glebę. Podobnie jak w przypadku innych liściastych roślin
zimozielonych ściółkowanie np. korą sosnową chroni system korzeniowy
rośliny
przed nadmiernym przesuszeniem oraz przed zmarznięciem. Wymaga
regularnego, ale
niezbyt obfitego podlewania.
Już wkrótce podsumuję cały cykl artykułów o ostrokrzewach. Opisy roślin i ich zdjęcia znajdziecie niedługo na mojej odmienionej stronie internetowej. Na to trzeba jednak jeszcze troszkę poczekać.
Już wkrótce podsumuję cały cykl artykułów o ostrokrzewach. Opisy roślin i ich zdjęcia znajdziecie niedługo na mojej odmienionej stronie internetowej. Na to trzeba jednak jeszcze troszkę poczekać.
W nadchodzącym tygodniu poza podsumowaniem cyklu o ostrokrzewach napisze o kolejnej zimozielonej kalinie z mojego ogrodu, odwiedzimy również Ogród Botaniczny UW w Warszawie.
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Wilgotna gleba w tym sezonie to prawdziwy luksus :))) Ale przy oczku wodnym chyba będzie mu dobrze. Moje pierwsze skojarzenie to fikus, kompletnie nie kojarzy się z ostrokrzewem. To ładna roślina i za kilka lat, jak podrośnie będzie prawdziwym unikatem.
OdpowiedzUsuńMiłego popołudnia Andrzejku!
Oj tak, z wilgocią są problemy. Chociaż tam, gdzie jest u mnie dużo cienia, a do tego jeszcze jest ściółka z kory sosnowej gleba znaczniej lepiej utrzymuje wilgoć. To stanowisko przy oczku wyraźnie mu odpowiada. Ruszył w tym roku wreszcie z kopyta i rośnie jak szalony (jak na tę odmianę). Regularnie go podlewam i zasilam nawozem bio. Niech rośnie jak największy :-) Serdeczności Ewuniu!
UsuńMamy tę roślinę także w swoim ogrodzie :)
OdpowiedzUsuń