Wielokrotnie pisałem o chimerycznym tegorocznym sezonie zimowym. Nadzwyczaj ciepłe Boże Narodzenie. Potem gwałtowny spadek temperatury połączony z brakiem śniegu. A potem mróz... U znajomych pomarzły róże, gdzieniegdzie przemarzły także hortensje. W moim ogrodzie w tym roku także kilka krzewów dokonało swojego żywota. Ale zdecydowana większość w sumie dość wrażliwych liściastych roślin zimozielonych doskonale sobie poradziła. Zapraszam na krótkie podsumowanie, w którym opiszę stan moich krzewów. Jak już wspominałem jakiś czas temu osobny post poświęcę laurowiśniom. Dlaczego? O tym przekonacie się już w ciągu kilku dni.
Teraz skupmy się jednak na innych gatunkach i odmianach.
Trzmieliny pnące to wyjątkowo odporne na mróz rośliny. Jedynie naprawdę silny mróz potrafi uszkodzić ich listki.
Pierisy japońskie Little heath są również oporne na niskie temperatury. Należy im jednak zapewnić osłonięte i zaciszne miejsce.
Olbrzymie wahania temperatur pomiędzy 26 grudnia a 06 stycznia były sporym wyzwaniem dla skimii japońskich. Jak widać jedna z nich Rubella doskonale sobie poradziły. Dwie pozostałe również są w bardzo dobrej kondycji.
Troszkę gorzej wyglądają aukuby japońskie Crotonifolia. Mimo tego, że były okryte część liści przemarzła. Liczę jednak, że wraz z nadejściem ciepłych dni rośłiny odżyją.
Niestety jeszcze gorzej wygląda aukuba Dentata. Ta akurat nie była osłonięta agrowłókniną. Skutki tego są fatalne. Słońce w mroźne dni uszkodziło liście. Pąki ma co prawda zdrowe, ale nie wiem czy przypadkiem jej nie wyrzucę lub przesadzę w inne, zacienione zimą miejsce.
Sośnica japońska, chociaż jeszcze bardzo młoda i wrażliwa to przeżyła bez żadnych uszkodzeń.
O berberysa Lulianae w ogóle się nie obawiałem. Jak widać nie było o co. Krzew wygląda przepięknie.
Różaneczniki rosnące w zakątku japońskim to także dosyć odporne na mróz rośliny. Obok nich widać pierisy. One także nie noszą żadnych śladów uszkodzeń.
Nie wiem czemu ale różanecznik Catawbiense ma zniszczonych trochę liści. To dziwne, bo przez ostatnie lata, a rośnie już ponad 7, nigdy nie miał problemów z zimowaniem. Ogólnie jednak stan roślin jest dobry.
Z zimą świetnie poradziły sobie kiścienie.
Podobnie zresztą jak kalina Pragense.
Ucierpiały za to niektóre liście stranwesji Davidiana, ale kondycja krzewu nie jest zła i puszcza już pąki, z których rozwiną się młode listki i kwiaty!
Bałem się trochę o osmantusa Goshiki. Na szczęście nic mu się nie stało. A nie był na zimę osłonięty!
Równie dobrze poradziła sobie moja araukaria chilijska.
Pozytywnie zaskoczyły mnie trochę stare krokusiki, które wychyliły główki spomiędzy kory sosnowej.
W ogrodzie widać też inne symptomy zbliżającej się wiosny.
A na schodach też robi się coraz bardziej kolorowo. I oby już tak zostało!
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
Ale mi się podoba ta araukaria :)
OdpowiedzUsuńOj tak, jest fajna. U Was na pewno miałaby lepsze warunki do zimowania niż u mnie :-) Serdeczności, miłego weekendu :-)
UsuńStosunkowo niewiele szkód u Ciebie. Fajnie, ze stranwesja, osmantus, kalina pragense mają sie dobrze :)
OdpowiedzUsuńU mnie C. Grandiflorum bez uszkodzeń, za to inne różaneczniki mają niewielkie uszkodzenia. Biały hybrydowy ma zasuszone obrzeża gdzieniegdzie, "polski" miał kilka liści zasuszonych. Kalina Pragense ma zasuszone końcówki i obrzeża niektórych liści.
Berberysy Julinae okazały się dość odporne - u mnie czerwone, ale większość liści przeżyła :)
Najbilższe plany: muszę usunąć Francescę, przesadzić Grandiflorum ze słonecznego miejsca i zamienić je na bluszcze krzewiaste lub ostrokrzewy np. Golden King. W miescu barwinka variegata, który przemarza i jednej laurowiści Novita posadzę Otto Lyukken lub C.Grandiflorum właśnie. Pozdrawiam, miłego prawie wiosennego weekendu!
Najbardziej szkoda mi laurowiśni. Jutro lub pojutrze napiszę post o tym, jakie popełniłem błędy w uprawie. U mnie kalina sztywnolistna lekko podmarzła, ale Pragense o dziwo nie. Julianae rośnie u mnie bez problemów. Może dlatego, że jest w cieniu. Vinca maior u mnie tez zmarzł. Ale w zeszłym roku. Otto Luyken to wyjątkowo odporna odmiana. Gorąco polecam. W tym roku ani jeden listek nie zbrązowiał. A mam je dwie :-) Powiem Ci, że myślałem, że stranwesja nie wytrzyma słońca i mrozu. A poradziła sobie wyjątkowo dobrze. Trochę liści zbrązowiało, ale już puszcza nowe. Czyli żyje :-) U mnie dziś cały dzień leje. Ale od poniedziałku już wiosna :-) No i jest szansa na ocieplenie :-) Miłej niedzieli. Pozdrowienia!
UsuńRubella... piękna, będę w tym roku rozglądać się za nią w ogrodniczym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bałem się, że w tym sezonie przemarznie. Ale na szczęście jest zdrowiuteńka. A pąki już powoli pęcznieją i jak się zrobi troszkę cieplej to pewnie szybko zakwitnie :-) Gorąco polecam :-) Pozdrowienia!
UsuńTak bardzo podobają mi się wszystkie Twoje krzewy. Jak dobrze, że przetrwały. Trudno jest pożegnać ulubioną roślinę. Niestety takich wrażliwych piękności nie mogę sadzić w moim ogrodzie. Kilka z moich rarytasów niestety nie przetrwało np. ulubiona sośnica. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-) Szkoda mi laurowiśni, napisze o nich jutro lub pojutrze. Część ma się idealnie, ale część musiałem wywalić. Słońce i mróz je zabiły :-( Ale mówi się trudno. Moja młodziutka sośnica ma się dobrze. Szkoda tylko, że tak powoli rośnie. Miłej niedzieli, pozdrowienia!
Usuń