Od kilku dni pogoda nas nie rozpieszcza. W ciągu dnia pada śnieg, a gdy temperatura wzrasta powyżej 0 pojawia się mżawka. Na zachodzie kraju jest cieplej i pada deszcz, ale w centrum i na wschodzie śnieg wciąż się utrzymuje. I wszystko wskazuje na to, że póki co nieprędko zniknie. Tym bardziej, że od jutra znacząco się ochłodzi. Nocami temperatury w centrum kraju mogą spadać do -15 stopni, w ciągu dnia będą się wahać w okolicy -6. Na południu kraju, szczególnie w górach i terenach podgórskich ma być jeszcze zimniej.
Sezon zimowy trwa w najlepsze, a w ogrodzie jest biało i trochę lodowato.
Dziś w nocy znów zamarzła woda, która zbiera się przed wejściem do domu. Wiosną czy latem jeśli mocno pada woda z tego miejsca odpływa na trawnik. Niestety teraz na trawniku pod świeżym śniegiem jest warstwa zbrylonego i zlodowaciałego starego śniegu. Nie pozwala ona na odpływ wody. Na szczęście warstwa lodu na chodniku nie jest zbyt gruba. Musiałem jednak delikatnie posypać ją piaskiem.
Jak zawsze podczas spaceru po ogrodzie towarzyszył mi Dyzio.
Do niedawna nazywałem go "kotopies" bo chodzi zawsze przy nodze, jak piesek. Ale teraz będę go nazywał "kotowiewiórką". Na pewno zgadliście dlaczego. To nie pierwszy taki jego wyczyn! Dyzio na drzewa wspina się w zasadzie od zawsze.
Po nie do końca udanej próbie wspinaczki na drzewo kot poszedł do altanki. Chyba się trochę obraził.
Wahania temperatur i mżawka powodują, że śnieg co trochę topnieje, ale tylko po to, żeby zaraz zamarznąć. Na liściach wielu roślin widać sople, które powstały właśnie z topniejącego śniegu, który wcześniej na nich leżał.
Poniżej mahonia ostrolistna.
Berberys Julianae.
Różanecznik katawbijski.
Nawet na klonie palmowym Dissectum Garnet kropelki wody szybko zamarzły. Wygląda to dosyć ciekawie.
Foch minął i kot powrócił do spacerowania.
Dyzia interesują różne zapachy pozostawione najprawdopodobniej przez inne koty lub zwierzęta. Zawsze dziwią go dźwięki i odgłosy.
Największy obiektem zainteresowania są oczywiście ptaki, które przylatują do karmników. Coś go chyba jednak zafrasowało... Iść do domu czy nie iść do domu, oto jest pytanie!
Serdecznie zapraszam do codziennej lektury bloga!
He he, fajny kocur :) Berberys Julianny i bluszcz Woerneri znakomicie się prezentują :). U mnie berberysy też jak na razie mają się dobrze (tylko niektóre listki nieco zbladły). Zapomniałem, powiedzieć, że moja Novita z innego zamówienia, zasadzona wiosną, choć mniejsza żyją, jest zielona (tylko minimalne uszkodzenia na niektórych liściach). Roście w półcieniu, korzenie okryte korą i grubą warstwą śniegu. Jeśli przeżyje w dobrym stanie taką dość ostrą zimę, będzie to dobry prognostyk dla przyszłości uprawy Novit :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńOooo, super, Novita jednak górą nad Caucasica. U mojej mamy rośnie Etna, nie ma żadnych uszkodzeń! Podobnie jak Otto Luyken u mnie. Zero szkód, zero brązowych liści! Prawdziwą Novitę muszę koniecznie nabyć. Pozdrowienia, miłego i spokojnego tygodnia!
Usuńoch Dyzio ;)
OdpowiedzUsuńFajny jest :-) Szczególnie jako kotowiewiórka albo wiewiórkot ;-) Pozdrowienia!
UsuńAleż profesjonalny model:)
OdpowiedzUsuńWiadomo, ma to po "tatusiu" ;-)
UsuńAleż to piękny kociak i na dodatek świetny kompan ogrodowych spacerów.
OdpowiedzUsuńPrzerażają mnie nadchodzące mrozy. Nawet nie chcę myśleć co zniszczyły w moim ogrodzie.
Ostatnia taka niesprzyjająca zima to ta w 2012 roku.
Miłego, słonecznego tygodnia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Ach, co poradzić... U mnie część liści na laurowiśniach zbrązowiała. Co ciekawe w zasadzie mniej odporne skimie japońskie nie mają ani śladu uszkodzeń. Ostrokrzewy, nawet te delikatne również są zdrowe! A najodporniejszy Argentea Marginata ma kilka listków zniszczonych. Dziwne... Serdeczności Lusiu! Miłego tygodnia, pozdrowienia od Dyzia!
UsuńDyzio jest uroczy:) Nie ma to jak nasze zwierzaczki!
OdpowiedzUsuńHe he, tak... Słodziaki :-) Pozdrowienia!
UsuńHaha Dyzio to słodziak :D chociaż my się boimy wypuszczać swojego kota na ogród. Ile czasu wasz spędza na powietrzu? Widzę, że macie duży ogród, więc ma gdzie pochodzić.
OdpowiedzUsuń